ROZDZIAŁ III

350 20 7
                                    

Chłopak miał ładną, okrągłą, chłopięcą twarz. Jego brązowe włosy potrzebowały przycięcia, były rozczochrane i wpadały mu do ciemnozielonych oczu. Nosił zieloną bluzę, prawdopodobnie trochę za dużą, jasne spodnie i trampki w kolorze delikatnie jaśniejszym od bluzy. W dłoni trzymał puszkę Coli i posyłał w kierunku Torda pogody uśmiech.

Tord chwilę patrzył na chłopaka, nie wiedząc, co ma zrobić, tamten śmiało wypił do końca pozostałość puszki.

- Em... Mogę w czymś pomóc? - zapytał niepewnie, już opracowując plan ucieczki od tego typa.

W odpowiedzi ewidentny fan koloru zielonego wystrzelił w jego kierunku rękę z wyciągniętym palcem wskazującym, pokazując tym Tord'owi, żeby chwilę poczekał, po czym mocniej odchylił głowę do tyłu, żeby każda ostatnia kropla Coli z puszki znalazła się w jego buzi.

Tord patrzył na to lekko zniesmaczony, choć sam nie wiedział dokładnie dlaczego. Kiedy chłopak skończył, głośno wypuścił powietrze i usiadł obok Torda.

- To chyba ja powinienem zapytać, czy mogę w czymś pomóc - powiedział.

Tord przyglądał się chłopakowi, zastanawiając się, skąd on się urwał, ale nie chcąc wyjść na totalnego chama, zapytał tylko;

- Ee... A skąd taki pomysł?

- Wyglądasz na załamanego - odpowiedział chłopak. - I również jakbyś przez kilka dni był w podróży.

Wzruszył ramionami. Tord nie był do końca pewny, do czego on zmierza. Usiadł wygodniej na ławce i wsadził ręce w kieszenie.

- Sorry, koleś, ale ja nawet nie wiem, kim ty jesteś - wypalił.

Zielonooki natychmiast zgniótł puszkę, którą trzymał w ręce.

- Jestem Edd - powiedział z uśmiechem. - A ty to...?

- Tord.

- Jasne.

Norweg nie miał pojęcia, co powinien teraz powiedzieć. Edd wydawał się mu naprawdę szczęśliwym z życia. Onieśmielał go ten jego szczery uśmiech, już dawno nie widział nikogo w swoim otoczeniu, który aż tak radośnie podchodził do wykonywanych czynności. Chłopak był pełen energii, sama jego obecność działała na Torda dziwną aurą, chociaż wcale się nie znali.

- Naprawdę nie potrzebujesz pomocy? - zapytał Edd, po chwili milczenia.

- No cóż - odparł Tord. - Przydałby się nocleg, al...

- To się cudownie składa! - przerwał mu Edd. - Bo ja potrzebuje kogoś, kto potrzebuje mieć, gdzie żyć.

Tord zmarszczył brwi. Czy ten chłopak naprawdę byłby w stanie przypadkowej osobie na ulicy zagwarantować mieszkanie pod jednym dachem, po wymienieniu z nim kilku zdań? Jak w ogóle Edd wpadł na pomysł, żeby zapytać akurat jego?

- I co? I tak po prostu mnie przygarniesz? - zapytał, unosząc brew.

Edd kiwnął głową z uśmiechem.

- Tak o?

Edd znowu kiwnął głową.

- Nie boisz się, że mogę być niebezpieczny?

Tym razem Edd przeskanował Torda od góry do dołu i parsknął śmiechem.

- Nie, nie sądzę - powiedział pewnie.

Tord znowu poczuł się onieśmielony. Tym razem onieśmielała go neutralność, pewność i odwaga chłopaka.

- A co, gdybym miał nóż?

Closer // tomtord • EDDSWORLD FANFICTIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz