*Miesiąc później*
Kilkanaście dni dzieliło nas od wejścia do banku.
Każdy z nas znał już swoje zadanie. Po cichu byliśmy przygotowani z planem na wyjście z budynku.
Sergio często poddawał go wątpliwościom, Palermo podważał moje zdanie a Andrés milczał.Mimo, że znalazłam wyjście z sytuacji, mężczyzna omijał temat moich działań podczas napadu. Zamykał się w sobie i nie odpowiadał.
Dzisiaj jednak uśmiechając się od ucha do ucha wpadł do pokoju i zaczął odciągać moją uwagę od planów, nad którymi właśnie siedziałam.
- Podmienili cię? - odparłam ze śmiechem kiedy mężczyzna zrzucił plany z łóżka i przyciągnął mnie do siebie.
Tak naprawdę nie było mi ani trochę do śmiechu. Od tygodni nie spędzaliśmy razem chociażby chwili. Brakowało mi jego ciepła.
- Nikt mnie nie podmienił. Brakuje mi Ciebie - odparł cicho między pocałunkami składanymi na mojej szyi.
Widziałam w jego oczach czego pragnął teraz najbardziej. Kiedy wydałam z siebie cichy pomruk, Andrés ciężko westchnął. Uwielbiałam kiedy to robił.
Pozwoliłam mu przejąć inicjatywę. Wciąż jednak zerkałam na jego ręce, bo bałam się że sięgną do szuflady do gumkę.
Nie chciałam żeby to robił.
Zaczęłam odrzucać ten temat. Codziennie brakowało mi jego ciepła, ale nie wiedział że kiedy go nie było przy mnie, wyplakiwalam się w poduszkę, że po raz drugi straciliśmy dziecko.
Chciałam wyciągnąć dwie korzyści z dzisiejszego wieczora. Wiem, że nie zgodziłby się na to, jakbym zasugerowała to w rozmowie.
Zaczęłam grzebać palcami w jego włosach.
Andrés ściągnął ze mnie koszulkę i stanik. Szybko zaczął składać pocalunki na moich piersiach schodząc powoli coraz niżej...
Wygięłam się w łuk dając większy dostęp.
Zaczął rozpinać moje spodnie a zaraz potem swoje. Kiedy zaczął drażnić moje uda zmierzając w miejsce, które teraz go potrzebowało, zaczęłam drażnić stopami wybrzuszenie w jego bokserkach.Szybko odetchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam dzikość w jego oczach i poczułam go w sobie. Bez gumki.
Starając się nie myśleć o prawdopodobnych konsekwencjach mojego zachowania, oddałam się całkowicie przyjemności. Ciepło Andrésa rozgrzało mnie do granic możliwości.
Patrzyłam w jego oczy i całowałam jego czoło, kiedy ten położył rękę w tym miejscu i zaczął je drażnić.
Kiedy zaczęłam ciężej oddychać, on przyspieszył. Jęknęłam cicho kiedy usłyszałam jego oddech.
Uwielbiałam, kiedy dochodziliśmy w tym samym czasie. Wpadliśmy sobie w ramiona wykończeni. Zasnęliśmy obok siebie w ciszy.***
Rano obudziłam się sama w łóżku. Pobiegłam wziąć prysznic i ubrać cos wygodnego. Pozbierałam z podłogi plany i wsadziłam je do szuflady.
Od feralnego wieczora przestałam przeglądać się w lustrze. Blizny zabrały mi pewność siebie. Nienawidzialam na siebie patrzeć.
Wyszłam z pokoju i ruszyłam korytarzem.
- Ciocia, ciocia An!!!
Bez słowa odwróciłam się w stronę biegnącego chłopczyka. Przez ostatnie tygodnie bardzo zżyłam się z synkiem Denvera i Monici. Kobieta poprosiła mnie któregoś razu o zajęcie się nim podczas imprezy na którą nie poszłam.
Cincinnati byl dzieckiem idealnym. Dawał mi chwilę wytchnienia od brutalnych myśli.
- Gdzie wujko?
Złapałam malucha w ręce.
- Musimy pójść go poszukać!
Chłopiec uśmiechnął się i wtulił się we mnie. Przechodząca obok Sztokholm posłała w moją stronę wdzięczny uśmiech.
Przechadzałam się z dzieckiem po cichu po klasztorze pogrążona w myślach. Przechodząc obok kapliczki, w której odbywają się nasze zajęcia usłyszałam Andrésa.
- Podejmowanie takich decyzji bez jej wiedzy jest kiepskim rozwiązaniem
Sergio. Spiełam się słysząc coś na mój temat.
- Marsylia się nią zajmie. Będzie brała udział w napadzie, ale bez ryzyka. Taka jest moja decyzja.
Chłopczyk wyrwał się z moich rąk i pobiegł w stronę Andrésa.
- Wujo, wujo!
Mężczyzna chwycił go w ręce.
- Gdzie zgubiłeś mamę urwisie?
Kochałam to jak podchodził do Cincinnati. Ale teraz ledwo oddychając przy drzwiach puściłam to mimo uszu.
- Ciocia ze mną jest... Ciocia??
Nie miałam serca ukrywać się przed tym szkrabem, więc uchyliłam drzwi do kapliczki. Andrés znieruchomiał.
- Robisz mi to kolejny raz - odparłam cicho ze łzami w oczach.
- Ciocia nie płacz!
Chłopczyk wyrwał się z rąk Andrésa i przybiegł do mnie. Przykucnęłam przy nim.
- To nic, chodź poszukamy taty.
CZYTASZ
Zabójcza Gra | Berlin | Dom z Papieru
FanfictionKontynuacja Ukrytej Miłości | Berlin | Dom z Papieru | Andrea i Berlin muszą zakończyć swoje beztroskie życie. Jeden z członków bandy potrzebuje pomocy. Co zrobi banda, aby wyrwać go z rąk policji? Książka zawiera spoilery, sceny erotyczne, samo...