Po nocnej kłótni mało kto był wyspany. Profesor przełożył te ważne zajęcia z wielką irytacją.
Mieliśmy dzisiaj dzień spokoju, wiec postanowiono zrobić małą imprezę przy kolacji.Andrés od poprzedniego dnia chodził ze zmartwioną miną, choć bywał także bardzo wredny dla reszty naszej bandy.
- Andrés? - złapałam go za rękę.
Mężczyzna przechadzał się zirytowany po korytarzu nie zwracaj uwagi na kogokolwiek. Mój dotyk szybko go otrzeźwił.
Wyciągnęłam z kieszeni małą fiolkę z lekiem i pomachałam mu nią przed oczami. Wciąż próbowałam robić dobrą minę do złej gry.
- Nie teraz - odparł zimno po czym dotknął dłonią mojego policzka. Wzdrygnęłam się w odpowiedzi na temperaturę jego ciała.
- Proszę, zrób to dla mnie - odparłam cicho i złapałam jego drugą trzęsącą się dłoń w moje.
Mężczyzna westchnął i dał się zaprowadzić do pokoju. Bez słów nabrałam leku do strzykawki i wkułam się między kostki w jego dłoniach.
W końcu mężczyzna spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Byłam zmęczona naszymi niestabilnymi emocjami i presją, jaka czuwała teraz nad każdym z nas. Kiedy wziął mnie delikatnie w ramiona, bez słowa dałam upust swoim emocjom. Andrés jakby wiedział, przytulił mnie szczelnie i zaczął uspokajać mnie powolnym kołysaniem nas na boki.
Zawsze czułam przy nim bezpieczeństwo. Nawet jak byliśmy śmiertelnie pokłóceni.
Przypominał mi las. Zawsze w lesie czułam spokój i bezpieczeństwo. Zapach lasu zawsze dodawał mi odwagi i pewności. Tak samo jak jego.
Zapadłam się w jego ramionach i przestałam płakać. Mężczyzna mimo to wciąż kołysał nas niewinnie.
W końcu uniosłam głowę i z uśmiechem przyjęłam ciepły buziak w czoło.
- Co się dzieje Andrés?- zapytałam w końcu.
Westchnął, ale wciąż utrzymywał nas w tej samej pozycji.
- Mówiłem ci już, ze znam te plan? Tworzyliśmy go latami.
Opowiadając mi rozmarzył się.
- Wiedziałem już wtedy, że jestem chory. Nie brałem pod uwagę, że jeszcze się zakocham.
- Do czego zmierzasz? - zapytałam cicho. Mężczyzna złapał do ręki koc, który leżał obok mnie i owinął mnie nim. Mruknęłam cicho zadowolona.
- Ten plan jest perfekcyjny, oprócz jednego szczegółu. Nie wiemy jak wyciągnąć stamtąd ludzi.
Spięłam się. Mężczyzna dokładnie obserwował moją reakcje.
- Andrés?
Doszukiwałam się w jego oczach emocji, ale widziałam tylko troskę. O mnie. Tak bardzo mnie to irytowało.
- Czy to znaczy, że wchodzimy tam wszyscy bez szans? Na pewną smierć?
- Andrea...
- Nie, poczekaj.
Zrzuciłam z siebie koc i zaczęłam krążyć po pokoju.
- Mówisz mi o tym teraz, kiedy wszyscy są już przygotowani, żeby tam wejść? Nikt z nich nie wie ze wchodzi do budynku bez wyjścia, prawda?
Mężczyzna skinął głową.
Prychnęłam i próbowałam uspokoić nadchodzący atak szału.
- Rozumiesz już dlaczego nie chce żebyś tam weszła?
- Nie, nie rozumiem! - krzyknęłam - Gdybym wiedziała o tym wcześniej, na pewno bym tu teraz nie była.
W oczach Andrésa mignęła gwiazdka nadziei.
- Proszę, wyjedzmy... - odparł.
- Żartujesz? Gdybym wiedziała wcześniej nie tylko bym tu nie była, ale zrobiłabym wszystko żeby nie było tu tez nikogo z nas. Znaleźlibyśmy inne wyjście.
- Andrea, czy ty słyszysz sama siebie? Czemu wciąż nie dajesz się przekonać! - mężczyzna wstał i chwycił szklankę po czym rozbił ją o ścianę.
Syknęłam głośno, gdy jeden odłamek drasnął mnie w policzek. Szybko przetarłam twarz dłońmi, ale płynąca już strużka krwi zdążyła rozmazać mi się na twarzy.
- Cholera, pokaz to - wydukał z siebie Andrés i ruszył w moją stronę.
Odtrąciłam delikatnie ręce mężczyzny.
- Nie zrezygnuję. Nie zostawię mojej rodziny w samej paszczy lwa. Zawsze jest jakieś wyjście.
Nie zważając na nic wyszłam z pokoju.
CZYTASZ
Zabójcza Gra | Berlin | Dom z Papieru
Hayran KurguKontynuacja Ukrytej Miłości | Berlin | Dom z Papieru | Andrea i Berlin muszą zakończyć swoje beztroskie życie. Jeden z członków bandy potrzebuje pomocy. Co zrobi banda, aby wyrwać go z rąk policji? Książka zawiera spoilery, sceny erotyczne, samo...