Prolog

101 3 0
                                    

Oczami Lizavietty

Gdy miałam 10 lat zmarła moja mama. Zostałam pod "opieką" ojca który pił i robił różne ciemne interesy. Nie radził sobie nadużywał alkoholu. Gdy pił stawał się agresywny i wulgarny. Nie raz usłyszałam że jestem dziwką czy szmatą. Miejsce które kiedyś mogłam z czystym sumieniem nazwać domem stało się moim koszmarem. Widok jego trzeźwego graniczył z cudem krzyki stały się codziennością podnosił na mnie rękę a ja chodziłam wiecznie posiniaczona. Z czasem stawał się jeszcze bardziej agresywny w nocy przychodził do mojego pokoju dotykał kazał robić sobie różne rzeczy a ja będąc jeszcze dzieckiem nie mogłam nic zrobić. Ze strachem zaczynałam każdy kolejny dzień. I najgorsze że nie mogłam z tym nic zrobić bo za nieposłuszeństwo za każdym razem czekała mnie bolesna kara. Jednak pewnego dnia posunął się dalej. Za daleko. Podczas gdy wcześniej myślałam że gorzej być nie może w tamtym momencie przekonałam się że jednak może. Postanowił odstresować się moim kosztem zaczęło się tak jak zawsze lecz później.. zgwałcił mnie. Mój własny ojciec rozdziewiczył mnie siłą. Po wszystkim jak gdyby nigdy nic wstał i wyszedł wcześniej kopiąc mnie w żebra. Mimo to postanowiłam uciec wstałam zabrałam gotówkę którą udało mi się ukryć i wybiegłam z domu. Ojciec z wściekłą miną podążał za mną. Nie patrząc za siebie mimo mojego stanu biegłam ile sił w nogach i jak najszybciej potrafiłam w tej sytuacji. Biegłam na oślep przez łzy utrudniające mi orientację w terenie i krzyki ojca. Modliłam się aby mnie nie dogonił. Była ciemna zimna noc. Biegłam aż nie dotarłam do stacji paliw na tyłach której była toaleta. Skorzystałam z niej obmywając twarz z łez. Papierem toaletowym i mokrymi rękoma obmyłam moje strefy intymne widząc między udami krew. Syczałam przy tym z bólu a w moich oczach na nowo pojawiły się łzy. Nie patrzyłam w lustro. Nie mogłam i nie potrafiłam. Bałam się spojrzeć we własne oczy obawiając się co w nich zobaczę. Po wyjściu z toalety udałam się na przystanek znajdujący się przy stacji. Wsiadłam w pierwszy lepszy autobus ignorując spojrzenie kierowcy. Miałam świadomość że daleko nie uciekne mając pieniądze jedynie na bilet i być może jeśli starczy na jakąś kanapkę ale nie mogłam tu dłużej zostać a na nic więcej nie było mnie stać. Siedziałam na samym końcu autobusu wpatrując się przez okno w mijające budynki. Czułam wstyd brud i żal. Nie miałam już nic. W tamtym momencie przysięgłam sobie że zrobie wszystko aby mnie nigdy nie znalazł.

Nie mogłam się ujawnić żeby mnie nie znalazł. Nie miałam gdzie pójść pieniędzy też nie miałam i koniec końców zamieszkałam na ulicy żyjąc w ukryciu. Po pewnym czasie życia na ulicy poznałam Michaele dziewczyne również po przejściach skrytą w sobie i mimo początkowych trudności z obustronnym zaufaniem zaprzyjaźniłyśmy sie i tak żyłyśmy sobie we dwie aż do pewnego zimowego wieczora..

Snow Angel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz