Rozdział 3

178 6 3
                                    

Oczami Lizavietty (Avy)

Louis unosi brew i ogląda się przez ramię na policjanta

-Jakiś problem panie władzo?- policjant wściekły spojrzał to na mnie to na mężczyznę

-Czy ta chuliganka się panu naprzykrza?-na te słowa Louis zaskoczony całkowicie odwrócił się w stronę policjanta po czym spytał

-Słucham?- policjant nic mu nie odpowiedział za to odwrócił się w moim kierunku zmieniając ton na pogardliwy i poniżający

-No dalej dziewucho. Nie szukaj kłopotów chyba że chcesz spędzić noc za kratkami - musiałam się jakoś z tego wyplątać nie mogą pozostać mojej prawdziwej tożsamości a jeśli by mnie zamknęli tak się stanie


-Ja...ja właśnie wychodziłam nie szukam kłopotów- policjant już spokojniejszy mimo że wciąż mi się przyglądał odparł

-Dobrze idź już zanim zmienię zdanie- skierowałam się więc do wyjścia

-Chwileczke panie władzo-mężczyzna zmierzył groźnie wzrokiem policjanta a jego głęboki głos emanował autorytetem


-Ta..tak proszę pana?-spytał zaskoczony policjant

-Ta dziewczyna uratowała mojego syna- ku mojemu zaskoczeniu Louis kładzie swoją dużą silną rękę na moim ramieniu co spowodowało że podskoczyłam- Tak okazujecie tutaj szacunek dobrym ludziom? Może nie powinienem być zaskoczony rażącą brutalnością policji- policjant słysząc to przybrał złowrogi wyraz twarzy


-Chwileczke człowieku za kogo ty się uważasz?- po słowach policjanta grupa dużych mężczyzn ubrana na czarno otoczyła Louisa i małego Harrego poruszając się bezszelestnie jak cienie. To muszą być ochroniarze

-Wszystko w porządku panie Cornis?- spytał jeden z przybyłych mężczyzn a policjant wyraźnie zbladł a na jego czole wykwitły krople potu


-Co.. Cornis? Och...eee- gliniarz jąkał się nie wiedząc co powiedzieć

-Byłbym wdzięczny gdybyś przeprosił tą młodą dame- Louis zwrócił się do policjanta oficjalnym tonem a ten odwrócił się do mnie ze zdenerwowaniem które było praktycznie namacalne

- Prze... przepraszam panią i dziękuję za obywatelską postawę- wyjąkał policjant

-Ech..w porządku chce już po prostu stąd wyjść- nie chciałam być tu dłużej niż to było konieczne


-Cokolwiek pani zechce- po słowach gliniarza Louis ponownie zwrócił na mnie swoją uwagę


-Dobrze skoro wszystko już ustalone zabierzmy cie stąd dobrze?- mężczyzna chciał abym z nim poszła ale nie mogłam na to pozwolić nie mogłam dać się rozszyfrować


-Panie Cornis naprawdę nie chce żadnych kłopotów ja nie powinnam-próbowałam tłumaczyć


-To żaden kłopot- odparł kontynuując- I mów mi proszę Louis. Pan Cornis był moim ojcem. Chodźmy samochód na zewnątrz już czeka


-No dobrze w porządku-poddałam się nie chcąc wchodzić w sprzeczke


-Tak chodź Ava mamy dużą limuzynę. Możesz usiąść obok mnie dobrze?- podekscytowany chłopiec nawijał jak najęty. Wyszliśmy z komisariatu odprowadzeni wzrokiem policjanta który przyglądał się nam niczym zamrożony a Louis widząc moje zakłopotanie zaśmiał się


-Nie musisz się martwić moje znajomości ci nie zagrażają jesteś bezpieczna- jego znajomości? Czyżby policja dla niego pracowała? Niestety to nie jego znajomości są problemem a moja przeszłość. Po wyjściu z budynku wsiedliśmy do czarnej limuzyny. W tym samym czasie chłopiec zaczął podskakiwać na swoim miejscu naciskając przy tym każdy przycisk dostępny w swoim zasięgu


-Spodoba ci sie w naszym domu Ava poznasz mojego psa Barrego a Meliss upiecze nam pyszne ciasteczka i...-Harry nie dokończył bo przerwał mu Louis


- Uspokój się dziecko oboje dziś wiele przeszliście musicie odpocząć-mężczyzna próbował opanować chłopca a ciepło w jego oczach gdy patrzy na Harrego znika i przez moment zostaje zastąpione czymś chłodnym i wyrachowanym


-Wciąż zamierzam się dowiedzieć co dokładnie się stało dzisiejszego wieczora-cholera miałam nadzieję że nie zapyta o to

-Dlaczego Dave prowadzi?Co się stało z Mikiem?- zainteresował się chłopiec. Louis mruczy odchyla się i odpowiada mu wymijająco


-Mike wspomniał mi że zostawił cie samego w samochodzie więc oczywistym jest że jego usługi już nie będą nam potrzebne -zdziwiona jego odpowiedzią zapytałam


-Zwolniłeś go?-ciemne oczy mężczyzny migotały z rozbawienia



-Oczywiście że tak -odparł. Uśmiechnęłam się do Louisa gdy chłopiec paplał z podnieceniem jakby zupełnie zapomniał o niebezpieczeństwie na które był jeszcze niedawno narażony



-Dlaczego żyjesz na ulicy? Jaka jest twoja historia że tak jest?-spytał mężczyzna uważnie mnie obserwując

Snow Angel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz