Oczami Lizavietty (Avy)
-Wybacz moje aroganckie zachowanie. Jesteś moim gościem Ava. Od teraz będziesz traktowana z należytym szacunkiem - odparł z powagą rzucając mi przepraszające spojrzenie przy którym zmiękłam
-W porządku tylko mnie nie zabij czy coś- powiedziałam niepewnie
-Wierz mi lub nie ale staram się zrobić coś zupełnie przeciwnego -wyjaśnił wycofując się a ja z trudem łapałam oddech. Starałam się mu wierzyć ale łatwiej powiedzieć niż zrobić. Spojrzałam na Louisa. Wpatrywał się w sufit głęboko pogrążony w swoich myślach by następnie kiwnąć głową najwyraźniej podejmując jakąś
decyzje- Zatem postanowione zostaniesz tutaj pod moją ochroną-Co? Nie to nie jest konieczne...- nie dokończyłam bo przerwał mi głos Louisa
-Podjąłem decyzję - odparł zdecydowany. Jego niski głos jest ostry i wypełnia moje ciało czystym autorytetem - Miałem już do czynienia z rodziną Patricov i wiem że się nie poddadzą. Będzie trzeba zaaranżować spotkanie
-Co?-zaskoczona myślałam że mi się przesłyszało
-Coś trzeba zrobić najlepszym wyjściem będzie spotkanie z rosyjską mafią. Tutaj-widząc moją reakcję dodał - Czy ci się to podoba czy nie Ava teraz jesteś w to zamieszana. Czemu się aż tak boisz?
-Bo...oni mnie szukają - zdenerwowana wyjąkałam uświadamiając sobie dopiero teraz w jakie gówno się wplątałam czując rosnący niepokój
-Już to ustaliliśmy. Rozejrzyj się Ava. To miejsce jest lepiej zabezpieczone niż fort knox. Nic ci tu nie grozi - uspokajał czując moje zdenerwowanie
-Chce ci wierzyć. Naprawdę-odpowiedziałam wciąż zdenerwowana
CZYTASZ
Snow Angel
Azione18 letnia Lizavietta po ucieczce z piekła zwanego domem ukrywa się zamieszkując ulice Nowego Jorku. Jednak po czterech latach pewnego zimowego wieczora uratowanie małego chłopca z rąk swoich dręczycieli pociągnie za sobą ciąg nieoczekiwanych zdarzeń...