20."Oderwać się od przeszłości"

54 7 1
                                    

Atmosfera w salonie Starka była ciężka, wręcz nie do zniesienia. Ciszę przerywały jedynie dźwięki gry na tablecie, który trzymał Ben.

-Okej, koniec. Powie mi ktoś, co się stało na dole, kiedy zostaliście sami? Nie da się na was patrzeć, kiedy się tak zachowujecie. - Tony odstawił kubek z czarną kawą na stół.

-Nic się nie stało.

-Nie jestem głupi, Wilson.

-Nie możesz po prostu zwołać jakichś lekarzy, żebyśmy mogli z nimi pogadać? Załatwimy co trzeba i wracamy do siebie.

-Lekarzy...? - Benjamin uniósł głowę, przyglądając się na zmianę mężczyznom, jakby czekał na rozwinięcie rozmowy.

-Spokojnie maleńki, to nic takiego, musimy po prostu o coś zapytać.

Chłopiec nie wyglądał na spokojniejszego. Dalej słuchał, co mają do powiedzenia. Nie chciał powtórki z domu dziecka. Z czasu, kiedy codziennie musiał być kontrolowany i badany tylko po to, żeby przynieśli kolejne niejasne wyniki. Widział po twarzach opiekunów, że coś jest nie tak, nigdy nie odpowiedzieli mu na pytania o wykryte choroby.

-Peter, chodź ze mną do sypialni, potrzebuję rozmowy sam na sam. Zajmijcie się małym. Steve, daj mu lody, mamy jeszcze kilka w zamrażarce.

Stark rozsunął drzwi do pokoju, czekając aż chłopak do niego dołączy. Gdy tylko zamknął je za nimi, skrzyżował ramiona, analizując twarz Parkera.

-Co jest, mów.

-To sprawa między mną, a Wade'm. Rozwiążemy ją sami.

-Jesteś tego pewien? Jako bardziej doświadczony mogę wam...

-Damy radę, dziękuję. -Wyszedł.

Tony usiadł na krzywo pościelone łóżko. Gładził materiał prześcieradła, patrząc przed siebie. Po chwili wyciągnął z kieszeni komórkę i zadzwonił do kilku z najlepszych profesorów, jakich znał. Psychiatrzy, psychologowie, neurolodzy i specjaliści od mocy, jedyni w swoim fachu. Nie prowadzili publicznych konsultacji ani badań, ale dla Starka, który od lat przebywał wśród ludzi z różnymi umiejętnościami, zawsze znaleźli czas.

Po dłuższej chwili wrócił do salonu z uśmiechem na twarzy.

-Jutro wieczorem przygotuję dla was gabinet, możecie się w nim spotkać z ludźmi, którzy pomogą wam lepiej zrozumieć tą... sprawę. - Spojrzał na dziecko, klikające kolorowe zwierzątka na ekranie.

W ramach podziękowania dostał szczery uśmiech od Parkera i uścisk dłoni od Wade'a.

-Przyjedziemy jutro. Ile jesteśmy ci winni?

-Bez przesady, dobro dziecka nie ma ceny.

-Do zobaczenia Stark, dziękujemy... -Wade objął go mocno. -Ben! Chodź szybko, wracamy do domu!

***

Przez całą drogę w aucie radio grało  cicho w tle, mając zatuszować przed Benjaminem napięcie obecne między małżeństwem.

Chłopiec zmarszczył brwi. Spojrzał na Poola i odciął się. Przez chwilę jego powieki drgały. Dobrą chwilę później uśmiechnął się i dalej patrzył przez okno, nucąc cicho melodię piosenki, lecącej akurat w aucie.

Gdy skręcali w swoją uliczkę, do Wilsona przyszła wiadomość. Numer był dziwny, jakby zniekształcony. Nie pasował do żadnego kraju.

"Świat jest mniejszy, niż ci się wydaje. Wszystko jest ze sobą połączone, Wadzie Wilsonie."

Wypełnić Misję 2 // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz