Na telewizorze leciał akurat jeden z kulinarnych programów, na stole rozrzucone były papierki po cukierkach i resztki popcornu z mikrofali. Ben zasnął już jakiś czas temu na jednej z poduszek z kanapy, podczas gdy Parker i Wilson siedzieli obok i rozmawiali szeptem, aby go nie obudzić.
Wilson wstał powoli i sięgnął do sypialni chłopca po szary koc. Okrył nim drobne ciałko, uśmiechając się do siebie na widok jego spokojnej twarzy.
-Wygląda tak...
-Uroczo?
-...jakby to od zawsze było jego miejsce. -Poprawił poduszkę. -No spójrz Peter. Poczuł się na tyle swobodnie, że juz pierwszego dnia zasnął w salonie.
-Cieszy mnie to. Obawiałem się trochę, że będzie miał problem z zadomowieniem się, no wiesz, po tym wszystkim... Fajnie widzieć, że jednak go polubiłeś.
Posłali sobie ciepłe uśmiechy.
-Za godzinę musimy go obudzić i podać mu tabletki. Są tu aż 4. Myślisz, że pięciolatek powinien brać ich aż tyle na raz? - Podał mu kartki z opisami leków, wyjęte z kartonowych opakowań.
-Sam nie wiem. - Zaczął gnieść brzeg papierka pomiędzy palcami. - Wade..?
-Tak, słońce?
-Wtedy w aucie... Mam wrażenie, że...
Chłopiec uniósł się i przewrócił na drugą stronę, przerywając rozmowę mężczyzn. Złapał za koc i przytulił go mocno do siebie.
-Chciałeś coś powiedzieć, Peter. -Pool ponownie złapał kontakt wzrokowy z mężem po chwili ciszy.
-To nic takiego. Ja... Może później, okej?
W odpowiedzi dostał jedynie kiwnięcie głową.
-Co do leków, może Stark będzie coś wiedział? - Szeptał. - Ma kontakty do najlepszych lekarzy na świecie, niech znajdzie jakieś inne rozwiązanie, bo tyle dropsów to nawet ja nie biorę.
Wilson objął ręką męża, kontynuując oglądanie telewizji.
A jeśli Tony faktycznie mógłby im pomóc? Pajączek zamknął oczy.
***
Obudził się na łóżku, przykryty kołdrą. Nie wiedział jak się tu znalazł, która jest godzina, ani ile spał. Nagle poczuł za sobą ciepły oddech. Spojrzał gwałtownie za plecy.
-Wade... - Szturchnął go. - Wade, halo.
Mężczyzna mruknął i otworzył zmęczone oczy.
-Gdzie jest Ben?
-U siebie. Przebudził się jak cię przenosiłem. - Przytulił go i wcisnął twarz w jego szyję. - Dałem mu leki, pomogłem mu się umyć i wejść do łóżka. Zapaliłem mu nawet tą lampkę z dinozaurem...
-Jesteś pewien, że dalej tam leży?
-Na pewno śpi, nie panikuj skarbie. Poza tym przecież zakluczyłem drzwi.
-Może pójdę sprawdzić...
-Peter, proszę cie.
-Dobra, okej. - Odetchnął nerwowo. - Ale z jakiegoś powodu się obudziłem. Tylko podejdę i...
-Nie, leż. - Wade powoli się podniósł. - Ja pójdę.
Pool włożył na nogi crocsy i zaspanym krokiem ruszył do pokoju podopiecznego. Drzwi były uchylone.
Pchnął je, rozglądając się niemal od razu po pomieszczeniu. Podszedł do małego łóżka, podniósł kołdrę, było puste. Powoli zaczynał panikować.
![](https://img.wattpad.com/cover/240631502-288-k826577.jpg)
CZYTASZ
Wypełnić Misję 2 // Spideypool
FanfictionPo podjęciu jednej z największych decyzji w swoim życiu, Wade i Peter zaczynają miewać coraz to większe problemy. Początkowo wydają się być niegroźne, jednak z upływem czasu powoli zabierają im wszystko to, co dla nich najważniejsze...