-WOOOOOHOOOOO! TAK BARDZO MI TEGO BRAKOWAŁO HAHA!
-A MI NIE. - Napięło go. - JAPIERDOLEEEE!
Przelatywali pomiędzy budynkami na sieci. Wilson trzymał się Pajączka wszystkimi kończynami, wtulając się w jego klatkę. Za każdym razem miał wrażenie, że zaraz spadnie, że Parker go puści. Ludzie pod spodem wskazywali na nich palcami i nagrywali, kiedy tylko mogli. Machali, krzyczeli. Bohaterzy uwielbiali to uczucie. Chłopak puścił pajęczynę i odkiwał kilku przechodniom, lecąc w dół.
-Peter, Boże, PETER!
-Hejka! Hej.. - Zignorował krzyki ukochanego.
-ROZTRZASKAMY SIĘ O ULICĘ! - Zamknął oczy, ściskając go jeszcze mocniej. Ziemia była o wiele zbyt blisko.
-Trzymaj się skarbie...
-C..o... O BOOŻEEEEEEEE.
Wzlecieli w górę szybciej, niż kiedykolwiek mogli to przewidzieć. Sieć była jednak solidna. Przebijali się przez powietrze, słysząc tylko i wyłącznie szmer wiatru w uszach. Pool krzyczał w ramię partnera, wbijał palce w jego plecy. Nareszcie stanęli na jakimś budynku, twardy grunt pod nogami był dla mężczyzny niczym niebo.
Odchylił się, jakby chcąc się upewnić, że może bezpiecznie puścić Spider-Mana. Najpierw zsunął nogi, kładąc je na betonowym dachu bloku. Ręce oderwał powoli, ale stanowczo, odsuwając się kilka kroków dalej.
-Dlaczego za każdym razem się na to zgadzam...
-Bo motorem byś tu nie wjechał.
-Wolałbym skakać ze spadochronem bez spadochronu, niż jeszcze raz tak z tobą fruwać.
Brunet usiadł na krawędzi, patrząc na ulicę. Niektórzy z gapiów dalej obserwowali akcję, ale większość dała sobie spokój. Może to i lepiej.
-Naprawdę tego potrzebowałem. Tej swobody, frajdy. Lubię też jak tak krzyczysz...
-Okej, zabrzmiałeś jak psychopata.
-NIE O TO MI... A w sumie, nieważne.
-Mmmhm. - Przysiadł się.
-Mieliśmy iść na czekoladę. Ned zaraz przyjedzie..
-Dobra, ale najpierw muszę ci coś powiedzieć. Pokaż mi twarz. Chcę zobaczyć twoją reakcję.
Parker nieco niepewnie odsłonił buzię, poprawiając rozczochrane włosy. Uniósł wzrok, garbiąc się i machając nogami, wystającymi zza murku.
-Dobra, ugh, denerwuję się..
-Po prostu mów.
-..Możemy zabrać Bena, Peter. Wszystko załatwione. Moglibyśmy pojechać po niego nawet jutro.
-... - Jego twarz rozjaśniała się z każdą sekundą.
-Powiedz coś, albo spanikuje. Nie wiedziałem, że to tak szybko... Nie zdążyliśmy nawet rozpakować mebli..
-ALE CZEKAJ... TY NAPRAWDĘ MÓWISZ TO W PEŁNI POWAŻNIE?
-W 100%.
-NIE WIERZĘ. - Zaczął chodzić w kółko, ściskając w garści włosy i maskę.
-To co teraz..?
-JUTRO JEDZIEMY MU TO POWIEDZIEĆ, A POJUTRZE PRZYWIEZIEMY GO DO NAS.
-Nie zapomnij o powiedzeniu Lucine o recepcie. Najpierw przygotujmy leki i pokój, nie możemy go tu ściągnąć bez wcześniejszej pewności, że warunki są możliwie najlepsze!
![](https://img.wattpad.com/cover/240631502-288-k826577.jpg)
CZYTASZ
Wypełnić Misję 2 // Spideypool
FanfictionPo podjęciu jednej z największych decyzji w swoim życiu, Wade i Peter zaczynają miewać coraz to większe problemy. Początkowo wydają się być niegroźne, jednak z upływem czasu powoli zabierają im wszystko to, co dla nich najważniejsze...