10. "Ten Sam Niechciany Dotyk."

167 12 1
                                    

Parker wbiegł zdyszany do środka budynku, łapiąc kontakt wzrokowy z instruktorem. Zmieszał się i poprawił włosy, wystające mu spod czapki.

-Myślałem, że już się nie zjawisz. - Mężczyzna mimo wszystko był bardzo opanowany i sympatyczny. Wręczył mu kluczyki. - Proszę, idź do auta, już je przygotowałem.

-Jesteśmy tu sami?

-Poza naszą dwójką jest jeszcze Elle, ale ona zajmuje się dokumentami.

-Okej, fajnie.. - Wyszedł, czując jak chłodny wiatr drażni jego rozgrzaną od biegu twarz.

-Niedługo koniec, jeszcze jedna lub dwie lekcje i pozwolę ci jechać samemu. A potem już będę Ci zbędny. - Zaśmiał się. - Myślisz, że byłbyś już na to gotów?

-Wydaje mi się, że musiałbym faktycznie trafić na ulicę sam, żeby zobaczyć jakie to uczucie.

-Możemy spróbować... Wiesz co, wejdźmy do mojego auta, pokażę ci co i jak i puszczę na chwilę za kierownicę.

-Aż tak mi ufasz..? Woah.

-Wiem po prostu, że jesteś rozważny. Poza tym szybko się uczysz. No dawaj, na co czekasz. - Otworzył mu drzwi.

Chłopak powoli usiadł, zapinając pasy. Zaczął się stresować, zamknął na chwilę oczy i wytarł spocone dłonie w spodnie.

-Dobra, patrz teraz Pete.

-Pete? - Zaśmiał się.

-Nikt tak na ciebie nie mówi? Myślałem, że to takie zdrobnienie imienia..

-Możesz tak mówić, po prostu brzmi to trochę... Zabawnie.

-Pasuje mi do ciebie. - Ponownie spojrzeli sobie w oczy.

-Oh, no tak.. - Wyprostował się szybko. - A twoje jak można skrócić? Arth? Art? Archi?

-Wystarczy Arthur. Archi... Co to w ogóle znaczy.

Parsknęli. To fakt, Archi nie brzmiało zbyt dobrze, jeśli miało być przezwiskiem dla 30 letniego faceta. Kierowca włączył silnik i zaczął pokazywać pojedyncze funkcje w samochodzie. Gdzie i jak zmieniać biegi, jak włączyć radio, kierunkowskazy, wycieraczki. Dodatkowo zaprezentował też przyciski do otwierania szyb oraz okna dachowego. Parker obserwował zaciekawiony, planując w głowie jak znaleźć pieniądze na takie auto.

-Dobra, wiesz gdzie co jest, chcesz się przejechać?

-No nie wiem czy..

-Dawaj, wierzę ciebie.

Pomimo tego, że znali się w sumie od niedawna, w dodatku będąc dla siebie jedynie "nauczycielem i uczniem", mieli dość luźną, przyjacielska relację. Żartowali między sobą, rozmawiali jak starzy dobrzy kumple i witali się w miarę swobodnie, ale nic poza tym. A teraz Arthur chciał oddać w jego ręce swój samochód, który nie wyglądał na tani. Pajączek siedział tam, nie do końca wiedząc co zrobić. 

-To jak..?

-...Spróbować nie zaszkodzi.

Zamienili się miejscami. Chłopak westchnął, kładąc ręce na kierownicy. Bardzo ostrożnie puścił hamulec ręczny, zerkając co rusz na mężczyznę. W końcu włączył silnik i ruszył. Najpierw po parkingu, a potem, za namową Arthura, wjechał na ulicę. Cały drżał.

-Dobrze ci idzie! Powoli, po prostej. - Przechylił się, pomagając mu wykręcić. 

-Dzięki.. - Niekontrolowany rumieniec pokrył jego twarz. 

Jechali wąską uliczką, zbliżając się do wjazdu na drogę. Kierowca, dalej niepewnie, wbił się pomiędzy inne samochody i wypuścił powietrze, gdy nareszcie faktycznie był członkiem ruchu drogowego.

Wypełnić Misję 2 // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz