19. "Nie otwierać drzwi"

45 6 2
                                    

Droga do bazy minęła im dość szybko. Śpiewali, pokazywali chłopcu okolicę i przy okazji wytłumaczyli, kim jest dla nich Stark. Nie zapowiedzieli mu swoich odwiedzin, dlatego mieli nadzieję, że szczera reakcja mężczyzny będzie pozytywna. Stres dopadł Parkera dopiero przy wjeździe na parking.
Nerwowo skubał skórki od paznokci, gdy zbliżali się do drzwi.

-Sam nie wiem czy to dobry pomysł. Co jeśli wyjechał?

-Peter, przestań. - Złapał go za rękę. - Masz te leki i dokumenty z poradni?

-Są w torbie.

-Chcemy dla Bena dobrze, poza tym wiem, że Tony pokocha go równie mocno jak my.

-Może masz rację...

Pajączek spojrzał na idącego z przodu chłopca. Patrzył w górę, zachwycając się niezwykłym budynkiem. Najpewniej widział taki pierwszy raz w życiu. Większość swojego życia spędził za drzwiami sierocinca, skąd wypuszczany był jedynie do rodzin i z powrotem.

Szklane drzwi rozsunęły się, wpuszczając ich do ciepłego, drogo wyposażonego wnętrza. Parker westchnął cicho, brakowało mu czasem pobytu w bazie. Codziennych śniadań na stołówce i towarzystwa przyjaciół.

Po przywitaniu się z personelem od razu ruszyli do pokoju właściciela. Ogromne, metalowe drzwi były zamknięte, ale obydwaj dalej mieli do nich dostęp. Ekran rozjaśnił się, kiedy Pool podszedł bliżej.

-"Skan zakończony, witaj Wadzie Wilsonie. Wydaj polecenie."

-Otwórz drzwi.

-"Otwieranie rozpoczęte"

Mężczyzna sięgnął po Benjamina i odsunął go od wejścia. Metal nagle zsunął się, odsłaniając dobrze im znany salon.

Stark siedział razem z Rogersem na kanapie, karmił go właśnie makaronem ze swojego talerza, mówiąc coś pod nosem.

Szybko skierował wzrok ku gościom, odkładając miskę na stół. Przetarł twarz dłonią, próbował zasłonić czerwone policzki. Nie spodziewał się odwiedzin. Mimo dość późnej godziny dalej był jedynie w spodniach od piżamy i bluzce Kapitana. Wstał gwałtownie.

-Peter, Wade! Długo was nie widziałem. A ty musisz być... -Schylił się.

-Ben.

-Ben. - Miliarder uśmiechnął się ciepło. - Ja jestem wujek Tony, a to jest wujek Steve.

Maluch unikał kontaktu wzrokowego, cofał się powoli, aż dotknął plecami nóg opiekunów.

-Ben, słuchaj, to jest Tony Stark. -Parker ścisnął drobną rączkę. - Jest dla mnie jak tatuś.

-Myślałem, że to moja rola...

Pool pisnął, kiedy twarda podeszwa Pajączka wcisnęła się w czubek jego buta.

-Chciałbym, żebyście się polubili. -Wrócili do wcześniejszej rozmowy. - Może być twoim wujkiem, chyba że wolisz mówić na niego Pan, albo dziadek.

-Żaden dziadek! Nie postarzaj mnie aż tak młody.

Parker zdążył już zatęsknić za poczuciem humoru Starka.

Nagle z sypialni wyszedł ubrany w luźne, robocze ubrania mężczyzna. W jednej rece trzymał nowoczesne wiadro z mopem, a w drugiej ciemną, drogą marynarkę.

-Skończone szefie, nie byłem tylko pewny, gdzie to ułożyć. -Kiwnął głową w stronę ubrania.

-Nie wiem, obojętnie, weź ją sobie Tim.

-Ale... Jest Pan tego pewien?

-Bierz, jest twoja. Kupie sobie nowa.

-Dziękuję Panu...

Wypełnić Misję 2 // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz