13. "Na Celowniku"

136 10 0
                                    

  !TW!
Jako że w pierwszej części tego nie robiłam, to tutaj zacznę. W tym rozdziale przewiduję trochę przemocy i wyzwisk... Ostrzegam!

Huk zamykanych drzwi. Głośne kroki, trzaski. Pool oddychał szybko z workiem na głowie, starając się nie zemdleć. Zawsze udawał odwagę, umiał ukryć swój strach, ale tym razem to nim zawładnęło. Trząsł się i błagał, aby ten dzień już się skończył. Nagle poczuł ciepło, zdecydowany ruch zdjął z jego twarzy wór. Krótkie oślepienie przez wiszącą na suficie lampę spowodowało, że nie umiał się skupić.

-Ach tak... Miło, że przybyłeś.

-V.. Vincent...? - Spojrzał na rozmazaną jeszcze sylwetkę mężczyzny, która wystawała zza obrotowego fotela.

-Tak. Nawet pamiętasz moje imię! Gratuluje.

-Możemy zacząć rozmawiać o tym, po co mnie tu ściągnąłeś? Im szybciej skończymy, tym przyjemniej będzie dla nas obu.

-W rzeczy samej.. Miałeś dość dużo czasu, żeby domyślić się po co cię znalazłem i zwołałem.

-Jeśli dobrze myślę, chodzi o... - Urwał.

-O..?

-Petera. - Przełknął ślinę.

-Bingo. Czy pamiętasz co kazałem ci z nim zrobić?

-Mhm...

-Kazałem ci go zabić. Ujebać mu łeb i przynieść mi go w prezencie. A tymczasem co zrobił nasz słaby, głupi Wade? Wyszedł za dzieciaka i wymyślił sobie synka!

-...Oddałem ci pieniądze, odrzuciłem propozycję.

-Ale nie chodzi mi teraz o kasę. Ją mogę załatwić w każdym momencie. Chodziło mi o pozbycie się tego bachora. Oferowałem majątek, byłeś jedną z niewielu osób, którym ufałem. Polecali mi ciebie. Zabiłeś też pozostałych ludzi przypisanych do jego zabójstwa. Czy Twój chłoptaś wie, że przez cały czas jest na celowniku?

-...

-Nie wiem jakim cudem żaden z was jeszcze nie zginął. Dwójka pedziów udających normalnych ludzi. Myślisz pewnie, że jesteś taki super, nieśmiertelny... Kłamstwo. Wszystkie mutacje da się odwrócić. Mam na ciebie haczyk Wilson. Jedno potknięcie i znowu będziesz zwyczajny. Do dupy, tak jak każdy. - Powoli odwrócił fotel.

Vincent był w płaszczu, a na rękach miał rękawiczki. Poruszał się bardzo powoli. Jego spojrzenie przeszyło Poola, wywołało u niego niekontrolowane wzdrygnięcie.

-Wiedziałem, że mnie oszukasz. - Kontynuował. - Dlatego zdążyłem pobrać próbkę z twojego ciała. Za jej pomocą udało mi się utworzyć żywą tkankę na której prowadziłem testy. Wszystkie były nieudane... Aż do tego jednego razu. Mięsień przestał się regenerować. Rana pozostała w takim samym stanie przez dłuższy czas. Dlatego tak długo zwlekałem z konfrontacją, musiałem wiedzieć jak cię pokonać.

-Kiedy udało ci się zgarnąć tą "próbkę"..?

-Kiedy spałeś na ulicy. Pearl, jeden z moich ludzi, wyciął kawałek z twojej skóry.

-Oh... - Przyglądał mu się, kątem oka zauważając błyszczący, kompletnie nie pasujący do mrocznego stroju naszyjnik.

-Dobra, nie rozczulajmy się. Dla czystej zabawy pobawiłem się jeszcze bardziej i zrobiłem serum, które krótkotrwałe przywraca zdolności twojego starego ciała.

-Krótko... trwale? To jest w ogóle możliwe?

-Będziesz cierpiał. Przestaniesz się regenerować... Ale wygląd potwora zostanie.

Wypełnić Misję 2 // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz