Kiedy zaczynałam pisać to opowiadanie jakieś 10 lat temu, nie sądziłam, jak bardzo zmieni się moje życie, gdy skończę je pisać. Przede wszystkim nie sądziłam, że tak długo będę je pisać. I trochę też nie dowierzałam, że uda mi się je skończyć.
To jest w ogóle druga wersja tego opowiadania, pierwsza była publikowana tylko na fanfiction.net pod pseudonimem „Przypadkiem" i miała kilka kardynalnych zmian względem tego, co możecie teraz przeczytać (i docierała do momentu balu sylwestrowego). Moim zdaniem zmiany są zdecydowanie na plus. Miałam nawet pomysł, by na koniec wrzucić jeden rozdział i kilka fragmentów, które ostatecznie wyleciały w tej wersji, ale niestety jakieś dwa lata temu mój dysk miał awarię i utraciłam te dane. Jeśli chcecie zapytać, czy od tamtego momentu robię backupy – nie, nie robię. YOLO
Podsumuję to wszystko w kilku punktach. Jeśli nudzą Was takie warsztatowe/pozakulisowe sprawy, to skipnijcie ten rozdział i od razu przejdźcie do epilogu.
1. Miałam zamiar rozbudować wątek Genoshy (to było miasto tylko dla mutantów stworzone przez Magneto, wzmianki o nim mogliście znaleźć w rozdziale, w którym pojawia się Carol Danvers). Chciałam tam wysłać kilka osób z Instytutu (rzecz jasna Rogue i Remy'ego, ale też na pewno Kurta), które trochę by „powęszyły" na miejscu. Fabularnie byłoby to trochę podobne do tego, co się działo w kreskówce Wolverine and the X-Men (jest nawet dostępna z polskimi napisami, proszę googlać), a skończyłoby się na zniszczeniu Genoshy i uwolnieniu mutantów, w tym Wandy.
2. Po upadku Genoshy Magneto wraz ze swoimi ludźmi mieli pojawić się w Instytucie i tam przez jakiś czas mieszkać, dopóki Magneto nie odzyska pełni sił.
3. Scott miał się oświadczyć Jean, a Jean miała te oświadczyny odrzucić z powodu narastającego gniewu, który ją wypalał od środka. To miało być preludium do pojawienia się Phoenix, która – tutaj byłaby olbrzymia zmiana względem kanonu – od zawsze była w Jean, tylko potrzebowała przebudzenia. W opowiadaniu jest kilka scen z Jean, gdzie widać, jak łatwo wpada w gniew i jak ciężko jest jej odreagować.
4. Alternatywą miały być przyjęte oświadczyny. W jednym z pomysłów ostatnią sceną opowiadania miało być właśnie przyjęcie z tej okazji.
5. Miałam zamiar nieco więcej napisać o Sentinelach oraz Magneto – Magneto miał zamiar podburzać ludzi, prowokować powstanie takich organizacji jak Friends of Humanity, by później zagarnąć na Genoshę jak najwięcej mutantów pragnących po prostu spokoju. Gubernator Kelly został porwany po to, by jednoznacznie opowiedział się za rejestracją mutantów lub – w wariancie, gdzie by zmarł – stał się pierwszą ofiarą polityczną mutantów, a tym samym sprowokowałby bardziej radykalne ruchy ze strony Kongresu.
6. Miałam zamiar również wrócić do masakry mutantów w kanałach pod Nowym Jorkiem (tam zginął Evan). Ci, którzy znają komiksy, będą wiedzieli, co się tam działo i kto był w to zamieszany. Ci, którzy nie znają – to prawdopodobnie byłby największy kryzys w relacji między Rogue a Remym.
7. Od samego początku wiedziałam, że Rogue do samego końca opowiadania nie opanuje swojej mocy.
8. Od samego początku miałam zaplanowanych kilka scen: bal sylwestrowy u Kelly'ego, przejęcie mocy od Carol Danvers, zniknięcie Remy'ego na wiele miesięcy i cały rozdział w zupełnie innej metodzie narracji (czyli POV Rogue).
9. Mój ulubiony rozdział: chyba ten ze Świętami Bożego Narodzenia. Pamiętam, że szalenie przyjemnie mi się go pisało.
10. Co było najtrudniejsze? Chyba nietrudno zgadnąć – problematyczne są dla mnie dynamiczne sceny, gdy wiele się dzieje (np. walki). Co najmniej raz uciekłam się do bardzo podłej zagrywki, czyli zemdlałam Rogue, by nie musieć opisywać całej sceny. Wybaczcie mi. Niemniej jednak mam wrażenie, że gdybym miała ją jednak napisać, to pewnie wciąż byście czekali na gotowy rozdział z tą walką.
11. Co pisało się najprzyjemniej? Oczywiście wszystkie sceny między Rogue i Remym. Niemal za każdym razem miałam obmyślony tylko trzon dialogu (czyli najważniejsze kwestie i konkluzje), a reszta działa się sama, po prostu pozwalałam im mówić.
12. Gdybym mogła, to bym zmieniła tytuł tego opowiadania. Nie wiem, na jaki, ale ten jest taki... meh.
13. Miałam taki pomysł, by tytuł każdego rozdziału był jednocześnie tytułem jakiejś piosenki pasującej do treści. Powiem tylko, że sporo tam było Kings of Leon, Arctic Monkeys oraz Imagine Dragons.
14. W czasie pisania tego opowiadania przeprowadziłam się, urodziłam dwoje dzieci, wzięłam ślub, zmarły mi dwa koty (jedna na nowotwór, druga trochę ze starości, a trochę z powodu powikłań po narkozie). Jestem w zupełnie innym punkcie życia niż wtedy, gdy zaczynałam pisać.
15. Jeśli ktokolwiek ma ochotę czytać rady pisarskie ode mnie, to mam tylko jedną: kończ to, co zaczęłaś, nawet jeśli czujesz, że to nie jest najlepsze opowiadanie twojego życia. A jeśli ktoś chciałby poczytać bardziej profesjonalne rady, to zachęcam do przeczytania poradnika „Po bandzie, czyli jak napisać potencjalny bestseller" J. Winiarskiego i J. Rawskiej. Opasłe tomiszcze, które punkt po punkcie opisuje wszystkie składniki dobrze napisanej książki.
16. Jeśli macie ochotę na poczytanie takich lżejszych opowiadań o bogatym fandomie, to totalnie ujęła mnie Saga Księżycowa Marissy Meyer (to spokojnie mogą czytać nawet dwunastolatki, ale fabuła jest bardzo przyjemnie poprowadzona, a bohaterowie fantastycznie nakreśleni) oraz dylogia Leigh Bardugo: Szóstka Wron oraz Królestwo Kanciarzy (wcześniej dobrze jest przeczytać albo trylogię o Przywoływaczce Słońca albo obejrzeć serial na netflixie pt. „Shadow and Bone" – wtedy będziecie lepiej orientować się w uniwersum tych książek i poznacie zasady tego świata).
17. Czy będę jeszcze coś pisała? Tak, mam dwa pomysły na pisanie „do szuflady", czyli coś, czego nie będę publikowała w Internecie, a spróbuję swojego szczęścia w wydawnictwach oraz jedno opowiadanie, które najpewniej wyląduje na tym profilu. Na razie powiem tylko, że będzie ono jakoś nawiązywało do Dumy i Uprzedzenia (najpewniej samymi tropami), ale sam pomysł dopiero mi się krystalizuje.
18. Czy będzie coś z X-Menów? Miałam dwa pomysły na kolejne opka z naszą ulubioną parą: pierwsze to crossover z grą Dragon Age, gdzie Rogue jest czarodziejką, która ucieka przed matką (Raven). Raven wynajmuje dwóch łotrzyków do jej odnalezienia (Remy'ego oraz Zevrana), a drugie to opowiadanie, w którym Remy jest komendantem policji w Nowym Orleanie i jednocześnie... wampirem. Po kolejnej ofierze – młodej dziewczynie wydrenowanej z krwi – gdzie znowu nie udaje się ująć sprawcy (a jest nim rzecz jasna Remy, który później sabotuje śledztwo i sam tuszuje swoje zbrodnie), sprawą zaczyna się interesować FBI, które wysyła do zbadania sprawy swoją agentkę – Rogue (miałaby swoją mutację, więc Remy bałby się ją tknąć w obawie przed tym, jak mogłaby się skończyć absorpcja wampira). Nie wiem, czy kiedykolwiek się ukażą, bo uczciwie przyznam, że jestem już trochę zmęczona tym pairingiem :x Ale kto wie?
A tymczasem z czystą satysfakcją oznaczam opowiadanie jako „kompletne". Dziękuję Wam wszystkim za to, że tu byliście, komentowaliście, reagowaliście, wysyłaliście prywatne wiadomości. Dziękuję za wszystkie Wasze uwagi – chyba tylko dzięki Waszym reakcjom miałam ochotę i siłę pisać to dalej.
Mam nadzieję, że jesteście usatysfakcjonowani zakończeniem i z sentymentem będziecie wracać myślami do tego opowiadania. Ja na pewno. Wszystkiego dobrego!
CZYTASZ
Oswój mnie
Hayran KurguCzy dziewczyna, która jest skazana na samotność, ma prawo do miłości? Czy to jej moc jest problemem, czy może ona sama wytyczyła granice, których boi się przekroczyć? Co się stanie, gdy do jej uporządkowanego świata wkroczy ktoś, kto nie respektuje...