Czego się boisz, cherie?

352 25 10
                                    

No cóż - znowu zwalniamy akcję. Mało tego, wracamy do szkoły. Traumatyczne? Inni mają gorzej, co nie, Roguey? 
Rozdział przeszedł kilka cięć - wypadło jakieś sześć stron A4, w tym jeden z moich ulubionych fluffy fragmentów, ale niestety nie pasował mi do klimatu opowiadania. Na zakończenie tego fica pewnie wrzucę bonus w postaci wyciętych scen, których - z ciężkim sercem przyznaję - już się trochę nazbierało. 


Rogue siedziała w ławce wsparta na łokciu i mazała po swoim zeszycie. Styczniowe słońce wpadające przez liczne okna paliło ją niemiłosiernie w plecy, chciało jej się spać i bolała ją głowa. Stolik przed nią siedział Bobby i przepisywał coś z podręcznika, po jej prawej Kitty pisała jakiś esej. Biblioteka pełna była studentów Instytutu Xaviera. Starsi uczniowie samodzielnie realizowali program pod okiem Storm, która co jakiś czas prosiła jednego z uczniów do jej biurka i odpytywała z zadanego materiału, oczywiście w ramach swych kompetencji, i notowała coś w notatniku. Młodsi uczniowie mieli zajęcia z Jean lub Scottem, którzy przygotowywali ich do egzaminów semestralnych w szkole podstawowej.

Rogue od kilku minut nie potrafiła się skupić na zadaniu. Matematyka nigdy nie była jej mocną stroną. Nie potrafiła sama ugryźć zadania, ale gdy ktoś już ją naprowadził na rozwiązanie, zazwyczaj sobie radziła. Tylko że na egzaminach nie będzie miała pod ręką ani Scotta, ani Jean, ani nikogo innego, kto mógłby jej szeptać do ucha rozwiązania.

Rogue westchnęła i po raz kolejny wczytała się w treść zadania. Dla każdej liczby rzeczywistej m...

- Rogue – zawołała ją Storm – możesz podejść do mnie?

Rogue z ociąganiem zabrała swoje notatki i podeszła do biurka Storm. Przysunęła sobie krzesło i usiadła tuż obok stolika. Ororo zerknęła na zamazaną kartkę i posłała zdziwione spojrzenie Rogue.

- To jest cała twoja praca na dzisiejszych zajęciach? – zapytała spokojnie.

- Dzisiaj nie mam głowy do tego – mruknęła Rogue, uciekając wzrokiem od Ororo.

- Rogue – westchnęła Storm i z troską spojrzała na swoją podopieczną. – Za cztery miesiące masz egzaminy SAT, a wciąż masz problem z najprostszymi zadaniami. Jak chcesz zdać te egzaminy i pójść na studia?

Rogue chciała już odpowiedzieć, że trochę ciężko było jej się na tym skupić po tym, jak użyła mutacji na Apocalypso. Że w ostatnim czasie miała ogromny problem z nawracającymi bólami głowy i koszmarami męczącymi ją każdej nocy. Że być może potrzebuje trochę więcej czasu na ochłonięcie, bo jeszcze wydarzenia z wakacji żyją w niej bardzo intensywnie. I wreszcie, chciała dodać, że po ostatnich demonstracjach przeciwko ludziom z genem X, obawia się pakować w tłum nowej społeczności, która być może nie jest zbyt otwarta na mutantów. Miała ochotę przyznać po cichu, że zwyczajnie się boi o swoją przyszłość.

Zamiast tego po prostu pochyliła się i nic nie powiedziała.

- Musisz nadrobić ten materiał – powtórzyła z naciskiem Ororo. – Twoi rówieśnicy są zapewne już kilka poziomów wyżej.

Rogue ściągnęła usta w cienką linię. Jej rówieśnicy nie mieli rozwalonego czasu poza szkołą na treningi w Danger Roomie i potencjalnie śmiertelnie misje. Ale tego również nie powiedziała.

- Wiem – przyznała zamiast tego. – Po prostu dzisiaj...

- Rogue – przerwała jej Storm, unosząc dłoń. – To przede wszystkim tobie powinno zależeć na edukacji, nie mnie czy Charlesowi. Kiedyś przyjdzie czas, że...

- ...że będę mogła żyć normalnie? – weszła jej w słowo. Miała dość tych bzdur wygadywanych przez dorosłych. Wydawali się tacy oderwani od rzeczywistości, jakby nie dostrzegali tego, co się wokół dzieje. – Uważasz, że tacy jak ja mają szansę na normalne życie? Z moją mutacją?

Oswój mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz