- Pracuj całą ręką, nie tylko pięścią – zwrócił się do niej Logan. – O tak, dokładnie. Twój bark niech też pracuje.
Rogue zacisnęła usta i zmarszczyła brwi. Skupiła się na swoim celu – skórzanym worku treningowym przytwierdzonym do sufitu za pomocą łańcucha. Raz, dwa, trzy. Praca całą ręką. Zaangażuj mięśnie. Zaciśnij pięść. Wyprowadź cios. Prawa ręka, lewa ręka, noga, kolano.
- Dobrze. Teraz spróbuj ze mną.
Logan ustawił się naprzeciwko niej w pozycji do walki. Oczywiście była świadoma, że nie miałaby z nim szans, gdyby walka była prawdziwa. Nie licząc jego szponów, miał nadludzką siłę, sprawność oraz instynkt. Zmiótłby ją bardzo szybko. Teraz jednak tylko markowali ciosy. Trenowali walkę, dbali o jej sprawność fizyczną.
Rogue zdawała sobie sprawę z tego, że ma najmniej użyteczną moc spośród wszystkich jej towarzyszy. Dopóki kogoś nie dotknęła, była zdana jedynie na swoje ludzkie możliwości, nie tak jak Scott czy Jean, którzy w każdym starciu grali pierwsze skrzypce. Rogue czasem się zastanawiała, po co profesor Xavier nalegał, by zasiliła jego szeregi. Z czasem doszła do przykrej konkluzji, że profesor po prostu nie chciał, by walczyła przeciwko nim. A troska o nią bądź chęć pomocy jej z poradzeniem sobie z mocą, jaka była jej dana, była jedynie drugoplanowa.
Okej, miała swój udział, dość spory swoją drogą, w pokonaniu Apocalypso. Ale jedyne, co zrobiła, to użyła czyjejś mocy. Była jedynie nośnikiem, przemytnikiem. Niczym więcej. Tak przynajmniej uważała. Dlatego wkrótce po powrocie do Instytutu poprosiła Logana o prywatne treningi. Chciała być czymś więcej, niż tylko złodziejką czyichś talentów, poza tym siła, zwinność oraz umiejętności walki mogły umożliwić jej przeżycie podczas starcia. Nie mogła liczyć na to, że w każdym gorącym momencie pojawi się Kurt, który teleportuje ją w bezpieczne miejsce, czy Jean, która stworzy telekinetyczną barierę. Nie mogła cały czas na nich liczyć. Musiała stać się samodzielna. Miała swoją dumę.
Logan się zgodził, nie zadając przy tym żadnych niewygodnych pytań. Być może sam się domyślił, dlaczego Rogue chciała wyjść ponad zwykłe sesje w Danger Roomie. Niemniej jednak nie komentował tego, za co dziewczyna była mu wdzięczna.
Trenowali w ten sposób już od kilku miesięcy. Co tydzień wieczorem ćwiczyła indywidualnie z Loganem, do tego sama spędzała czas w Danger Roomie lub na joggingu. Zaprocentowało to nie tylko lepszymi wynikami podczas treningów z resztą drużyny, ale również miało wpływ na jej wygląd: stała się jeszcze szczuplejsza, smuklejsza, a przy tym subtelnie umięśniona.
Rogue wyprowadziła pierwszy cios. Logan odparował. Zmarszczyła czoło, zdmuchnęła z nosa kosmyk białych włosów i powoli podeszła do Logana nie spuszczając go z oczu. Raz jeszcze wyprowadziła cios prawą ręką, Logan znowu odbił i przeczuwając jej kolejny krok, uchylił się przed zamachnięciem lewą ręką. Rogue skrzywiła się.
- Skróć dystans. Jestem większy od ciebie, ale, teoretycznie – Logan uśmiechnął się nieznacznie – ty jesteś zwinniejsza. Bądź w ciągłym ruchu.
Rogue skinęła głową i zaczęła powoli okrążać Logana markując przy tym ciosy, co miało rozproszyć jego uwagę. Oczywiście, gdyby to była prawdziwa walka, to Logan nie byłby taki głupi, ale to była tylko sesja treningowa. Po kilku takich razach wyprowadziła z zaskoczenia cios nogą. Logan uśmiechnął się z aprobatą. Sytuacja się powtórzyła jeszcze kilkakrotnie, nim zaczął się prawdziwy trening. Teraz Rogue musiała nie tylko powalić Logana, ale również unikać jego ciosów. Zastosowała się do jego rady i starała się być ciągle w ruchu, zwinnie uchylając się od jego uderzeń, a także próbować samej zaatakować. Za każdym razem, gdy upadała na ziemię, Logan odchodził w tył na kilka kroków dając jej przy tym czas na wstanie oraz przygotowanie się do kolejnej serii. Musiała być cały czas skupiona, obserwować każdy ruch swojego przeciwnika i jednocześnie szacować swoje szanse na wyprowadzenie skutecznego ciosu. Nie było to łatwe, ale nikt nie mówił, że takie będzie. I tak poczyniła spore postępy, biorąc pod uwagę swoją formę z początku tych treningów. Teraz jej sprawność fizyczna nie była problemem, nie potrzebowała więcej niż jednej przerwy podczas całej sesji. Z rozbawieniem zauważyła kiedyś, że tutaj tak naprawdę nie chodziło o siłę, czy o to, czy dostanie zadyszki. Logan uczył jej przede wszystkim skupienia, spostrzegawczości, a także zachowania zimnej krwi. Technika oraz siła – choć ważne – stanowiły drugorzędną sprawę. Raz na jakiś czas włączali sesję w Danger Roomie, gdzie zadaniem Rogue była skuteczna ucieczka oraz powstrzymanie się od walki najdłużej, jak to możliwe.
CZYTASZ
Oswój mnie
FanfictionCzy dziewczyna, która jest skazana na samotność, ma prawo do miłości? Czy to jej moc jest problemem, czy może ona sama wytyczyła granice, których boi się przekroczyć? Co się stanie, gdy do jej uporządkowanego świata wkroczy ktoś, kto nie respektuje...