7. Sina dziewczyna

316 5 0
                                    

   Z mojego nadzwyczajnego transu wybudziła mnie rozmowa telefoniczna, gdzie mój kat rozmawiał w nieznanym mi języku. Jednak podejrzewałam, że to może być rosyjsko podobne słownictwo, po słowach z którymi byłam już dawniej obeznana.

   Jakoś nie mogłam skomplementować sobie wydarzeń które siedziały mi z tyłu głowy. Z resztą jak przez większość czasu. Już zaczęłam się zatracać pomiędzy rozbieżnościami. Do cholery, czy to naprawdę miało miejsce? Ten taniec i to dziwne przenikanie pomiędzy faktami.

   — Привет солнышко — położył się koło mnie i cmokął w polik.

   — Nie priwietuj mi tutaj — odpowiedziałam wyraźnie nadąsana.

   — Почему вы так сердитесь? Улыбайтесь! — zaczął chyba już ze mnie drwić.

   — Po polsku, albo zamilcz. W chuj śmieszne — wstałam z pilotowaniem do tego i odeszłam z zamiarem wędrówki do salonu.

   Oczywiście lord od siedmiu boleści musiał iść za mną, bo czemu by nie. Schowałam swoje ciało pod koc i czekałam na rozwój sytuacji. Nie byłam pewna, czy to jest prawdą. Jednak widok tych zdjęć paraliżował nawet moje pozytywne rozwiązania każdej fatalnej sytuacji. Boję się, że nie dotrę kolejnego poranaka, on jak widać świetnie się bawi. Cóż, jeszcze czemu się temu dziwię. Zajebistego poczucia humoru też nie można mu odjąć.

   — I co tak przede mną już uciekasz? — szybko do mnie podbiegł i mocno uwięził mnie w swoich ramionach. — Nawet nie wiesz jak na mnie działasz. Szkoda, że nie chce ci się ruchać tak jak mi. Przełam swoje strategie, wiesz, zaniosę cię tam, gdzie żaden mężczyzna — jego dotyk ocierający moją łechtaczkę przez cienki materiał sparaliżował mnie.

   Doznałam wprawdzie ściskającego bólu w mych narządach. Jego dotyk z dnia na dzień był coraz bardziej trujący. Myślę, że z świadomością działania jego brudnych zbrodni, nakładało to na mnie coraz więcej psychicznego ciężaru. Moja głowa była jak parującą lokomotywa, która w każdej chwili może eksplodować.

   — No dawaj, chyba że wolisz abym possał? — Na jego propozycję wręcz cofnęło mi się śniadanie z wczorajszego poranka.

   Dosłownie nie mogłam się ruszyć, a bardzo chciałam. Tak jakbym miała bezwład mięśni. On zaś tylko na tym korzystał, a jego obrzydliwy dotyk wędrował do tych najbardziej intymnych miejsc. Jego język zaciskał się na moich piersiach, aż zaczął wywijać ozorem po sutku. Palce wsunął w moje spodenki, plądrując wejście, które powinno być dostępne tylko i wyłącznie dla mężczyzny, który był by bliski mojemu sercu. Obdarł mnie z duszy, godności i jakichkolwiek praw człowieka.

   Przewrócił oczami widząc skamieniały wyraz mojej twarzy i braku nawet lekkiej satysfakcji z tego co mi robi. Odgarnął na bok materiał spodenek okrywających moją własność cielesną, a jego usta lekko musnęły mój narząd łonowy. Po tym spojrzał na mnie, ja mimo to i tak nie odczuwałam nic prócz niemocy, jak i lęku. Wciąż się nie poddawał i bardziej żwawo naciskał na krocze. Pieścił to miejsce, tak starannie, iż miałam ochotę rozpaczać nad swoim zgonnym losem. Wessał ją w pewnym momencie mocno, na co skrzywiłam się. Tym razem odczułam ten smak przyjemności. Jednak wiedziałam, że to nie jest dobry dotyk i karałam się za to, że to poczułam, a nie powinnam wcale. Ten nabłysk zmusił go do lubieżnego mroku mięśni. Powstrzymałam odruch wymiotny i zakryłam ręką swe oblicze, by nie mógł odczuć żałości kruchej osobowości.

   — Kurwa, nie kryj się z tym. Przestań odrzucać od siebie przyjemności — włożył trzy palce w moją waginę.

   Mocno zaczął poruszać nimi, a wydostające dźwięki wnętrza pochwy rozbrzmiewały boleściwie w bębenkach usznych. Zaczęłam bić się sama ze sobą i wciąż nie miałam pojęcia czemu nie walczyłam. W międzyczasie robił mi minetę i penetrował wnętrze kobiecej ekstazy. Podparłam głowę o oparcie i rozchyliłam swoje wargi. Uda zacisnęłam, a całe oblicze ciała tej dziewczyny sprężyło się. Powstrzymałam na chwilę swój oddech, a następnie wyjąkałam z siebie jęk dużego podniecenia. Jednak gdy już byłam bliska szyczytu, to moja podświadomość przywróciła mi moje wszystkie przykre wspomnienia i w końcu oderwałam się od swojego kata, poprawiając się i uciekając na drugi koniec pomieszczenia.

   — Сука Блять, pierdole to. Dziś nie mam siły na gwałcenie cię. Chociaż rżnął bym cię do nieprzytomności — widocznie był powkurwiały i wyczerpany z nieoczekiwanych zbiegów sprawy. — Okazja jest taka, że idę dziś na imprezę, nie wiem kiedy wrócę, ale na przyszłość. Nawet nie próbuj, bo uwierz, stąd nie na wyjścia — wstał a gdy przechodził obok mnie, to trącił mnie bokiem.

   — Przypadkiem oboje nie byliśmy zaproszeni, Poryty? — zainicjowałam słowa jego kolegi.

   — Przypadkiem życia ci nie żal? Dla jasności nie jestem twoim kolegą, masz się do mnie odnosić z szacunkiem. Nie jesteś warta tego przywileju — splunął na moją nogę i zamknął się w łazience z hukiem.

   — O ty skurywysynie pospolity — wydusiłam cicho i wystawiłam środkowy palec w stronę drzwi.

   Minęło dość sporo czasu, a ja zamiast kombinować jak stąd się wydostać, to siedziałam na kiblu z biegunką i niestrawnościami żołądkowymi. Już chyba nawet nie miałam czym wymiotować ani srać za przeproszeniem. Takie nerwy dotknęły mnie do tego, że strach wywoływał u mnie wszykie możliwe boleści cielesne.

    Trzęsąc się próbowałam jakoś na prostych nogach podążyć do sypialni w celu wdrążenia swojego ciała w głęboki sen. Wyłam jak najęta psychopatka i byłam pewna, że mój wrzask rozbrzmiewał nawet w najdalszych rubieżach tego otoczenia.

   Moje plany poszły na marne. Nie spodziewałam się, iż na tyle nie mam siły, że moje ciało runęło, tak po prostu. Chciałam się podeprzeć sąsiednich mi drzwi, jednak zamiast tego otworzyły się. Ja sturlałam się po kamienistych schodach, obijając przy tym skórę i kości. Jęknęłam przez pulsującą i powiększającą się udrękę.

   — Kurwa za co? — wyszeptałam do siebie od niechenia.

   Przez chwilę jeszcze tak pozostałam w jednym miejscu, dopóki nie poczułam nieznanego mi dotychczas smrodu. Odór był tak nieznośny, że ponownie zwymiotowałam kilka razy, czułam to odwodnienie. Te wymioty już nie były zwykłymi wymiotami. Miałam wrażenie, że zraz to zacznę zwracać ale swoje jelita na wierzch.

   Ledwo co obróciłam swoją głowę.  Bardzo żałowałam tej decyzji. Widziałam już wiele, ale jeszcze nigdy na własne oczy. Zastygłam na chwilę i spoglądałam prosto na siną twarz truchła czarnowłosej dziewczyny. Od ciała waliło jak nie z tej ziemi. Ten zapach był tak specyficzny, że nawet nie potrafię go opisać, tak słodki, że aż dusił.

   Mimo to, na jej ciele znajdowały się rany prawdopodobnie kłóte, najbardziej liczne w okolicach piersi oraz podbrzusza. Ręce okazały dużo informacji, które wskazywały na to, że ofiara się broniła. Były obite, wręcz zdarte, a pod paznokciami znajdowało się wiele brudu. Była całkiem naga, a jej nogi wyraźnie rozszerzone, a w miejscach intymnych można było zauważyć obicia i przetarcia. Co wskazywałyby na to, iż została brutalnie zgwałcona. Na jej szyi widniała zaciśniętą lina, a dziewczyna odeszła w katuszach. Oczy były już zamknięte, albo z jej wycięczenia, bądź on sam je zamknął.

   Zastanawiało mnie to, czemu w mieszkaniu nie było czuć tego zapachu. Jak się okazało byłam otumiona, a drzwi były wyraźnie dobrze uszelnione, jednak ten potwór zapomniał chyba je zamknąć.

   — Ja pierdole, ja pierdole, nie — mój lamęt się tylko nasilał. Raz patrzyłam na drzwi a raz na kobietę. — Mój Boże, proszę, zabierz mnie stąd, ja nie chcę — szeptałam a serce mocno bolało mnie od silnych emocji. — Proszę! Ja chcę żyć, chcę do domu! Czemu ja, czemu?! Za co?! — zdarłam gardło od krzyków.

   Od frustracji zaczęłam uderzać rękoma o zimne i chropowate podłoże. Nie wspominając, że sama sprawiałam sobie ból. Zebrałam się i jak najszybciej wybiegłam z pomieszczenia, z trzaskiem zamknęłam ciężkie drzwi oraz pozamykałam je na wszykie spusty. Jednak nie miałam dwóch brakujących kluczy, które ostatecznie oddzieliły by mnie od nieboszczyka.

   Zadałam też sobie pytanie, czy przypadkiem nie zrobił tego specialnie. Może chciał przez to mi pokazać, że ta walka jest niewarta świeczki. Jego nieme ostrzeżenie przed jego osobą, zdolnościami do których potrafił się posunąć.

   Kąciki ust miałam przekierowane w dół, a ja już nawet nie widziałam pola widzenia przed sobą, od uraniających się łez. Ledwo wczołgałam się na miękki materac i po prostu zamknęłam powieki. Złapałam się za klatkę piersiową, która kłóła niemiłosiernie. Chciałam po prostu zasnąć, znaleźć się w kompletnej nicości lub śnie odbiegającym od makabrycznych wyobrażeń brutalnego życia.

 •Obsesja•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz