2. Stalker - „Wsiadaj"

535 11 0
                                    

   Dusiłam się swym lękiem w przytulnym mieszkaniu wraz z Rozą. Wszelkie nadzieje na normalne egzystowanie na tym pierdolonym osiedlu tak szybko zniknęły, jak moje chęci do życia.

    Niestety nie mogłam zostać w swoim domu, ponieważ moja mama wyjechała wraz ze swoją przyjaciółką nad morze. Ja sama tak dużego domu niestety nie ogarnę. Większy problem tkwił w tym, że od czasu gdy natrafiłam na Artura, zaczął mnie wręcz prześladować. Czy to pod blokiem, czy na mieście, to nie miało znaczenia, bo był wszędzie. Niekiedy miałam wrażenie, że krok w krok za mną podąża i z desperacji pozasłaniałam wszystkie okna. Nawet nie wychylamy palca zza firany. Wyjątkiem jest spacer z psem i szybkie zakupy, jednak podczas tego staramy się być szczelnie w trybie incognito.

   — Wiesz, że trzeba zgłosić to na policję? — otworzyła napój energetyczny i się podzieliła drugą puszką.

   — Wiem, ale co my powiemy Patce? — Tak miała na imię moja rodzicielka. — Jeszcze musiałaby się zrywać z urlopu, nie chcę im przeszkadzać. Jak wrócą to powiemy i zgłosimy to — wzięłam telefon z szafki nocnej.

   — Myślałam, że Marcela nikt nie przebije, myliłam się — rzuciła się na łóżko.

   — Mówiłam ci, że z nim jest coś nie tak, a ty uradowana idiotka, pasjonatka romantyków, jaki to on nie jest zajebisty — udałam przez chwilę jej zachowanie gdy spotka jakiegoś alwarosa, aż się zaśmiała.

   — Dobra, zrobił dobre wejście smoka — machnęła ręką.

   — Aż za dobre — zrobiło mi się nie dobrze na żołądku.

   Modliłam się wręcz aby nie dostać żadnego powiadomienia. Blokowałam go na mediach społecznościowych, a ile razy to nastąpiło, to nawet nie zliczę tego na swoich palcach u ręki a i tak zawsze dostawałam od niego powiadomienie. „Kiedy się spotkamy?”, „czekaj na mnie przed blokiem”, ”wpadnę do ciebie wieczorem”. Po prostu ten człowiek nie da mi spokojnie żyć. Moje wymówki też przestały działać na mojego kata i dochodzi do tego, że potrafi napierdalać w drzwi przez godzinę, by wejść do mej oazy spokoju.

   — Boże, jak dobrze, nic mi nie przyszło — odetchnęłam z ulgą i upiłam kolejny łyk napoju o smaku ultra gold.

   — Otworzysz tą paczkę? — zapytała z zaciekawieniem.

   — Jestem jebanym bliźniakiem, uwierz, że ciekawość też mnie zżera. Jednak co jeśli to karta przetargowa i nie będziemy miały innego wyboru? — Nigdy bym nie pomyślała, iż moja pasja stanie się kluczem w tych okolicznościach.

   — Przetargowa w czym? — opierała się o komodę.

   — Coś pierdolił pod nosem, że jestem tylko jego. Co jeśli będę musiała z nim być, albo co jeżeli będzie chciał mnie szantażować? Gdy to otworzę, to mogę nie tylko sobie spaprać życie — wskazałam na obklejony karton. — Niekiedy lepiej jest żyć w nieświadomości, zanieść to na policję i mieć spokój. — Nie powiem, to produkowanie się mnie wymęcza i za intensywne analizowanie wszykich scenariuszy.

   — W sumie — podrapała się po głowie. — Może dał tam prezent, pierdołe jakąś?  — starała się załagodzić ściskanie żołądka od nerwów.

   — Albo kogo? — ruszyłam brwiami spoglądając na czerwone pudło.

   — Kurwa, stara, weź mnie nawet nie strasz — przejęła się bardziej tym niż ja.

   — Spokojnie, żartuję, to leży już tu od tygodnia, zaczęłoby śmierdzieć. Pewnie to jakieś miłosne zagwozdki, nic więcej. Jednak lepiej nie ryzykować — wstałam aby wypowiedzieć swoje przemówienie. — Dziś w trybie incognito wybieramy się na spacer, tu chodzi o nasze zdrowie psychiczne, dostaję już pierdolca w tej ciemnicy, co innego jakby nie zaglądał nam do okien — do torebki wpakowałam gaz na niedźwiedzie oraz składany, srebny scyzoryk z sygnetem czaszki. Tak, śmiesznie to trochę brzmi, ale trzeba w razie czego się jakoś bronić.

 •Obsesja•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz