Rozdział #4

56 4 1
                                    


- Dobry wieczór? - Shivani odebrała nieznany numer.

Właśnie wyszła ze Stark Tower, po spotkaniu z Wandą. Natasha nie powiedziała im czy przyjedzie ten ktoś od magii.

- Czy przy telefonie jest pani Shivani Field? - odpowiedział jej kobiecy głos.

- Tak, czy coś się stało?

- Pani Matka jest właśnie w szpitalu, zemdlała w swoim mieszkaniu i poprosiła żebyśmy do pani zadzwonili.

- Dobrze, zaraz przyjadę.

Shivani była w szoku. Czyli nie udawała że się źle czuła. Albo była taką dobrą aktorką.

***

Blondynka bez trudu trafiła do szpitala i podeszła do recepcji.

- Dobry wieczór, gdzie mogłabym znaleźć Alice Field ?

- A kto pyta?

- Jej córka.

Nie chciała tego mówić.

- Dobrze, jest w sali 20, po prawej, potem prosto i ostatni pokój po lewej.

Shivani skręciła w korytarz po prawej stronie i szybko znalazła się w sali 20. Gdy otworzyła drzwi, zobaczyła swoją matkę leżącą na łóżku szpitalnym, podpiętą do kroplówek.

- Cześć, mamo.

- No jesteś, nie czuje się zbyt dobrze.

- Mam do ciebie jedno pytanie - zaczęła Shivani - Czy ty wiedziałaś że miałam jakieś moce?

Od razu Alice popatrzyła na nią jak na wariatkę.

- Jakie moce, o czym ty dziecko mówisz?

- Nie udawaj głupią, na pewno wiesz o co mi chodzi.

- Chyba to ty z naszej dwójki potrzebujesz szybszej pomocy lekarzy.

Shivani podeszła bliżej i znowu spytała.

- Czy masz jakiś związek z moimi mocami?

Alice wzięła głęboki oddech i popatrzyła na Shivani.

- Tak, i co - popatrzyła na blondynkę z wrednym uśmiechem - Zadowolona? Tyle nerwów mnie kosztowałaś.

Nie, to nie może być prawda. Wolała się kłócić z matką niż żeby ona przyznała jej rację. Wolała myśleć że dostała swoje moce przez te rdzenie, a nie dziedzicznie.

- Chcesz wiedzieć więcej czy już sobie idziesz? - spytała ją matka.

- Wiesz co, wolę już iść, pa.

- A ja to co? Przecież tu nie zostanę sama.

No także przecież musiała zabrać mamę.

- No to ubierz się, a ja pójdę po pielęgniarkę.

Wyszła z pokoju i złapała pierwszą lepszą pielęgniarkę która dała wszystkie leki Alice, i razem poszły do recepcji. Alice ciągle coś podpisywała, a potem podała dokument Shivani, żeby też podpisała. Szybko wyszły ze szpitala, i weszły do auta Shivani. Przez całą drogę do mieszkania jej mamy, żadna z kobiet się nie odezwała. Oby dwie wolały nie zaczynać zbędnej kłótni. Gdy wróciły na miejsce, Shivani pomogła Alice wejść po schodach i pokazać jej jakie leki ma brać, ale jej mama narzekała.

Wyszła z mieszkania. Miała już dosyć tego tygodnia. Dobrze że nie musiała jutro iść do pracy, ponieważ był to weekend. Była bardzo ciekawa skąd ma te moce, ale też nie miała ochotę na dowiadywaniu nowych i dziwnych rzeczy o sobie. Ale wiedziała że gorsze dni w końcu miną.

***

Gdy wróciła do domu, postanowiła że coś upiecze, ponieważ to zawsze poprawiało jej humor. Przebrała się w luźniejsze ubrania, i poza po swój notes do przepisów. Pomyślała że może zrobi Brownie. Szybkie do zrobienia, a pyszne. Włączyła muzykę i zaczęła piec. Zapomniała o swoich wszystkich problemach.

Wstawiła ciasto do piekarnika, i poszła oglądać Nowy Jork z jej okna. Uwielbiała to robić. Dużo ludzi powie że Nowy Jork to zbiorowisko meneli, szczurów i śmieci, ale Shivani uważała że jest piękny. Niektórych te wielkie, wysokie budynki mogły przytłaczać, ale Shivani czuła się jak w domu gdy na nie patrzyła.
Uwielbiała patrzyć na tych wszystkich ludzi którzy się zawsze gdzieś spieszyli. Każdy miał inną historię.

Minęło kilkanaście minut i Shivani wyciągnęła ciasto z piekarnika. Zapach był przepyszny. Wzięła kawałek i zaczęła oglądać swój ulubiony serial. Nie siedziała tak za długo, ponieważ szybko poczuła się zmęczona, więc poszła spać.

***

Shivani obudziła się o godzinie ósmej. Poszła do łazienki się umyć i ubrać, a potem weszła do kuchni przygotować coś na śniadanie. Zaczęła robić jajecznicę z tostami. Myślała co może dziś robić, i mogła dziś odwiedzić swoją ulubioną galerię handlową. Chciała dziś odpocząć. Zjadła śniadanie, i szybko ubrała płaszcz i wyszła z domu.

Gdy przyjechała do galerii handlowej, było dużo ludzi, ale jej to nie przeszkadzało.

Po kilku godzinach spędzonych w różnych sklepach, Shivani pojechała do domu odwiedźć siatki z zakupami, i pojechała do jej ulubionej kawiarni

01.02.2023

liar and the witch - Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz