Rozdział #3

58 5 1
                                    


- No w końcu Shivani! - zaczęła przez telefon jej matka - Ja tu prawie umieram a ty nie raczysz odbierać swojego telefonu.

Miała już jej dosyć.

- Byłam w pracy - odpowiedziała jej Shiv - I co się stało że umierasz.

- Zaczęła mnie tak mocno głową boleć, że prawie zemdlałam, więc zadzwoniłam do dziecka które jest najbliżej mnie, ale widzę że jej "praca" - to słowo bardzo zaakcentowała - jest ważniejsza od jej matki.

- Mam do ciebie przyjechać czy coś? - spytała ją z poirytowaniem blondynka.

- Nie. Ja już sobie poradziłam. - powiedziała to starsza kobieta, i się rozłączyła.

Shivani jej bardzo nienawidziła.

- Japierdole, niech ta baba się zacznie leczyć. - powiedziała do siebie.

Podeszła do lodówki, i szukała czegoś do zjedzenia. W końcu wyjęła duży jogurt i poszła oglądać telewizję. Zastanawiała się co zrobi gdy będzie miała moce. Może będzie miała jakiś awans w Tarczy, moze będzie avengerem. Musiała przyznać że ten jogurt był bardzo dobry.

***

Oglądała jakiś film w telewizji i siedziała na kanapie. Była godzina dwudziesta druga. Shivani poczuła dziwne mrowienie i znowu zobaczyła że jej moce się odezwały. Ale tym razem czuła że są mocniejsze. Po chwili Shiv, zaczęła się unosić. Była przerażona. Po chwili upadła na ziemię, ale wciąż jej ręce świeciły tym samym, jasnym, zielonym światłem. Jej magia "zgasiła się" dopiero po kilkunastu minutach. Shivani pomyślała że to najlepszy moment na sen i szybko poszła do swojej sypialni.

***

Obudziła się o tej samej godzinie co zawsze. Ciągle była w szoku po wczoraj. Wzięła zimny prysznic, najlepiej jej się tak myśli. Ubrała się w czarną bluzę z kapturem z logiem Tarczy, i w zwykle, niebieskie dżinsy. Dziś szybko zjadła śniadanie, i pojechała do pracy.

Od razu poszła do gabinetu Fury'ego.

- Dzień dobry, czy mógł by mi pan znowu załatwić spotkanie z Wandą o szesnastej? - spytała na jednym wdechu.

- Dobrze, coś się stało wczoraj czy nic? - spytał ją Fury.

- Dopiero gdy wychodziłam, to wtedy moje moce się pokazały.

- Dobrze, dam pani numer do Starka i nie będzie musiała do mnie więcej przychodzić.

Podał jej małą kartkę z numerem telefonu który szybko schowała do kieszeni płaszczu.

- Dziękiuję, i do widzenia.

Shivani wyszła z gabinetu, i kierowała się do swojej pracowni, w której wczoraj zostawiła świecące kule. Zaczęła je dokładnie badać i były to rdzenie energetyczne Chitauri. Tak jak podejrzewała. Cały dzień szukała podobnych źródeł energii, ale Shivani znalazła tylko Tesseract, który nawet nie wiedzieliśmy gdzie jest. Zawsze coś.

***

Dzień w pracy bardzo jej się dłużył. Nie wiedziała co jeszcze ma zrobić z tymi rdzeniami, na szczęście mogła się już zbierać, żeby pojechać do Stark Tower.
Gdy wchodziła do swojego auta, jej ręce znowu zaczęły świecić.

- Zaczyna mnie to wkurzać. - powiedziała do siebie.

Weszła do auta, i poczekała kilka minut aż jej dłonie przestaną świecić. Pojechała do Stark Tower i poszła do windy.
Gdy wjechała na górę, zastała Wandę, i jakaś rudowłosą kobietę. Miała długie, rude włosy i była bardzo wysportowana. Gdy się odwróciła, od razu poznała że to Czarna Wdowa - Natasha Romanoff, jedna z Avengerów. Czytała jej akta kilka razy, i musiała przyznać, że były ciekawe.

- Cześć Shivani, to Natasha - przywitała ją Wanda, a rudowłosa podeszła do niej - Natasha, to Shivani.

Obie kobiety podały sobie ręce.

- Cześć.

- Wanda już mi o tobie opowiadała.

- Więc, czy ta twoja moc się jeszcze pokazała od wczoraj. - spytała ją Wanda.

- Tak, to było jeszcze dziwniejsze niż tutaj wczoraj - odpowiedziała jej blondynka - Gdy moje dłonie zaczęły świecić jak zawsze, po chwili zaczęłam się unosić.

Wanda popatrzyła na Natashę, która miała zdziwiony wyraz twarzy, a potem na Shivani.

- Ile to trwało?

- Z jakieś piętnaście, dwadzieścia minut, coś koło tego.

Wanda gestem poprosiła Shivani żeby podała jej ręce, i zaczęła je oglądać.

- Znamy kogoś kto zna lepiej magię ode mnie? - spytała Natashę.

- Chyba tak, ale nie wiem czy będzie chciał przyjechać. Pójdę spytać Starka.

I wtedy, rudowłosa poszła w stronę windy, a Wanda i Shivani zostały same w salonie. Po chwili ręce blondynki zaczęły świecić, i zaczęła się unosić.

- Czyli to tak wyglądało wczoraj?

- Tak, to samo.

Po chwili Shivani stanęła znowu na podłodze, i poczuła dziwne mrowienie w całym ciele, a jej oczy zaczęły świecić i szybko wróciły do swojego normalnego wyglądu.

- Co to właśnie było? - spytała Wanda.

Shivani poczuła, jakby pochłonęła całą moc od kogoś. Postanowiła poruszyć ręką i przypadkiem zrzuciła kubek który stał na stoliku. Popatrzyła na Wandę a ta była w szoku.
Bo przecież nie widzi się takich rzeczy na codzień.

29.01.2023

liar and the witch - Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz