Dwa lata temu.
George szedł przez miasto z walizką w ręku. Czuł strach. Po raz pierwszy opuszcza swój rodzinny dom. Przeprowadza się, ale nie będzie mieszkał sam.
Brunet przyjechał tu ze względu na studia. Miał zamieszkać z czwórką innych studentów w wielkim mieszkaniu, które mimo swojego rozmiaru przez liczbę lokatorów było dość tanie, a przynajmniej była to jedna z najlepszych ofert. Miał jedynie nadzieję, że polubi swoich nowych współlokatorów. Nawet nie miał zbytnio innego wyjścia.
Nawet nie zauważył gdy cała droga od stacji metra do jego nowego mieszkania minęła. Podszedł do drzwi, po czym sięgnął do domofonu, który okazał się być zepsuty, więc wyjął telefon i zadzwonił do właściciela mieszkania, który też tam mieszkał. Nazywał się Nick.
- Cześć, jestem już pod drzwiami, ale chyba domofon nie działa.
- Racja, zapomniałem ci powiedzieć. Już otwieram drzwi. Masz do wyboru schody i windę, ale ja polecam windę bo musisz wejść aż na ósme piętro.
- Dobrze. Zaraz będę.
Chłopak rozłączył się. Nagle usłyszał dość głośne pikanie, które oznaczało najwidoczniej że ktoś otwiera drzwi. George złapał za klamkę i bez większego zastanowienia pchnął drzwi, które się otworzyły.
Od razu zauważył stojącą na przeciwko drzwi wejściowych windę, więc wszedł do niej po czym wcisnął przycisk.
Gdy znalazł się już na górze, zaczął szukać mieszkania 8A. Chłopak gdy tylko dowiedział się że właśnie to numer jego nowego mieszkania od razu wbił sobie go w głowę tak bardzo, że gdy pisał ze swoim kolegą z klasy zamiast odpisać mu na wiadomość napisał "8A". Później musiał się z tego tłumaczyć, co było dla niego czymś okropnie głupim i zawstydzającym.
Stanął przed czarnymi drzwiami z złotym napisem 8A. Zawahał się przez chwilę i po prostu stał przed drzwiami rozmyślając nad tym co może powiedzieć.
W końcu zebrał się na odwagę i cicho zapukał.
- Cześć George - powiedział jeden z chłopaków otwierając drzwi.
Brunet wiedział, że to jest Nick. Rozmawiał z nim już wcześniej i widział jego media społecznościowe, ponieważ w sumie to tam było wystawione ogłoszenie wynajmu mieszkania.
- Wejdź sobie.
Brązowooki wszedł do mieszkania. Po tej czynności pierwsze co zauważył to duży salon na przeciwko drzwi wejściowych. Na kanapie siedziało pozostałych trzech chłopaków których właśnie zaraz miał poznać.
Pierwszy wstał zielonooki chłopak z włosami w kolorze blond. Uśmiechnął się miło i podał mu rękę. Brunet od razu poczuł się lepiej i już tak bardzo nie stresował się tym wszystkim. Tak jakby jeden uśmiech potrafił wygonić jego wszelkie lęki.
- Cześć. Jestem Clay, ale możesz też mi mówić Dream. Albo bardziej po prostu mów mi Dream. Ty jesteś George tak?
- Tak.
- Okej. W takim razie George, ci dwaj co siedzą na kanapie to Karl i Wilbur.
- hej!- zawołali obaj chłopacy w tym samym momencie, po czym wstali i podali mu rękę.
- Cześć. Miło was poznać- odpowiedział.
- Zaprowadzę cię do twojego nowego pokoju, a następnie pokaże resztę mieszkania. - przerwał blondyn i zaczął iść.
Tak jak powiedział zielonooki tak zrobił. Najpierw pokazał George'owi jego pokój. Nie był on zbyt duży, ale też nie mały. Można powiedzieć że wręcz idealny. Było w nim łóżko, szafa, biurko a nawet znalazło się miejsce na wygodną pufe.
- I jak ci się podoba pokój? - zapytał Clay.
- Bardzo mi się podoba. Szczerze, liczyłem na coś gorszego. Jestem zaskoczony. Pozytywnie zaskoczony.
- Cóż, również uważam że nie jest najgorszy. Jednak najlepszy jest chyba pokój Nick'a. Ma własną łazienkę!
George zaśmiał się cicho, a blondyn zareagował tak samo. Przez kilka sekund stali tak po prostu się śmiejąc. Brunet już wtedy mógł być pewien, że to właśnie z tym chłopakiem będzie się najlepiej dogadywać. Cieszył się ,że już znalazł taką osobę która najwidoczniej go polubiła, oczywiście z wzajemnością.
- Nie no, ale tak szczerze Nick jest fajnym gościem. Ma prawo mieć pokój z łazienką bo to przecież jego własne mieszkanie. Ani trochę nie zachowuje się jak właściciel tak dużego i przede wszystkim drogiego mieszkania. - powiedział po chwili zielonooki.
George odłożył swoją walizkę opierając ją o szafę. Rozejrzał się jeszcze przez chwilę a nawet położył się na materacu.
- Nie tak George się sprawdza miękkość materaca- powiedział Dream wskakując na łóżko.
- w takim razie jak niby? - zapytał George po czym wstał z łóżka.
- tak.
Gdy brunet popatrzył na zielonookiego chłopaka, ten skakał po łóżku świetnie się przy tym bawiąc.
Mimo że brązowooki przez chwilę pomyślał że takie zabawy są dla dzieci, nie powstrzymało go to przed wskoczeniem na łóżko tak jak Clay i zaczęciem skakać.- A co jak złamiemy to łóżko? - zapytał George.
- To nie będziesz miał gdzie spać. Nie mój problem.
Zielonooki starał się zachować poważną minę ale w ogóle mu to nie wyszło i już po chwili wybuchł głośnym śmiechem, tak samo jak brunet.
Po skakaniu blondyn oprowadził George'a po reszcie mieszkania.
Ogólnie było ono całe w stylu nowoczesnym, przez co bardzo przypadło do gustu brązowookiemu. Bał się przez chwilę, że będzie to zwykła rudera jak na przykład niektóre nie zadbane pokoje w akademiku. Chłopacy mieli swój rozkład obowiązków, aby uniknąć kłótni. Było to na pewno bardzo przydatne. Mieli rozpiskę kto w danym tygodniu odkurza, wyrzuca śmieci, wyciera kurze, wyjmuje naczynia ze zmywarki. Każdy się trzymał tych reguł ponieważ był to jeden z najlepszych sposobów na utrzymania w mieszkaniu porządku. Nie urządzali oni żadnych imprez, żeby nie przeszkadzać innym.- I co myślisz o naszym mieszkaniu, a w sumie teraz już też twoim?- zapytał Wilbur gdy chłopacy wrócili do salonu.
- Jest tu bardzo ładnie. Fajnie że macie też jakieś reguły tutaj żeby nie było jedynie haosu.
- Te reguły są tutaj już od zawsze. Ustaliliśmy je gdy już po mieszkaniu wspólnie przez miesiąc mieliśmy wszyscy siebie dość.
- Myślę że była to wspaniała decyzja.
Wszyscy się zaśmiali, a po chwili odezwał się Karl.
- Co mogę ci powiedzieć George, po prostu witaj w mieszkaniu.
CZYTASZ
Nie Ma Czasu Na Miłość [Dnf]
Mystère / ThrillerPiątka młodych chłopaków mieszka razem w jednym mieszkaniu oraz pracują w tej samej firmie. Nagle zostaje zamordowany jeden z współlokatorów. Pozostała czwórka jest przerażona całym zajściem, jednak nie zamierzają stać daleko od tej sprawy. Zaczęli...