Rozdział 4

70 7 0
                                    

Wszyscy chłopcy juz siedzieli na kanapie w salonie, a na przeciwko stał policjant wpatrując się w nich podejrzliwie. Ten wzrok potrafił przerazić nawet gdy jest się nie winnym.

Reszta policjantów była w pokoju Wilbur'a. Najprawdopodobniej szukali jakiś śladów lub ogólnie czegokolwiek co można byłoby wykorzystać do ustalenia tożsamości sprawcy.

- Będę chciał z wami porozmawiać, jeszcze zanim pojedziemy na komendę. Z każdym osobno. - powiedział policjant.

Zaczęto od Nick'a. Był on właścicielem mieszkania. Policjant wyjął z swojej kieszeni notatnik i długopis po czym coś zanotował.

- Więc Nick, powiedz mi co robiłeś dziś o szóstej.

- Nie było mnie w mieszkaniu. Pojechałem do przyjaciela.

- Czy ktoś jest w stanie to potwierdzić?

- Tak. Wszyscy chłopacy z mieszkania.

- Rozumiem. Jakie relacje miałeś z Wilbur'em?

- Raczej dobre. Nie sprzeczaliśmy się raczej w ogóle.

- Wszyscy pracujecie w jednej firmie. Patrzyłem na wasze stanowiska. Zajmowałeś dość wysokie stanowisko, można powiedzieć że byłeś prawą ręką szefa, jednak w tamtym tygodniu twoje stanowisko przejął Wilbur. Nie byłeś zły na niego?

To pytanie zszokowało szatyna. Nie spodziewał się że policja będzie miała o nim takie informacje, a przynajmniej nie od razu.

- Nie, nie byłem zły. Sam zacząłem ostatnio zaniedbywać pracę, więc uważam że mój spadek stanowiska był słuszny.

- No dobrze. To póki co tyle.

Policjant zamknął notatnik i poprosił, aby teraz Nick zawołał Karl'a.

Karl był zdecydowanie najbardziej przerażony ze wszystkich. Cały się trząsł i nie potrafił się wysłowić.

- Co robiłeś dziś o szóstej?

- Spałem.

- Ktoś może to potwierdzić?

- Raczej Clay może to potwierdzić. On również był w domu.

- Jakie relacje miałeś z ofiarą?

- Często rozmawialiśmy. Bardzo go lubiłem.

- Jak myślisz, czy ktoś mógłby zabić go z zazdrości o waszą relacje?

- Nie odpowiem na to pytanie. Wy macie znaleźć zabójcę, a nie ja.

- Rozumiem. W takim razie to tyle. Zawołaj teraz George'a.

Brunet wyglądał na niezbyt przejętego całą sprawą. Może po prostu dobrze umiał ukryć swoje emocje.

- Gdzie byłeś o godzinie szóstej?

- Byłem w parku.

- W środku nocy?

- Tak. Zadzwoniła do mnie moja była dziewczyna. Powiedziała, żebym się z nią tam spotkał.

- Czy myślisz, że twoja była dziewczyna mogłaby mieć jakiś związek z tą sprawą?

George zamilkł. Nie miał pojęcia co odpowiedzieć. Przecież to była jego była dziewczyna. Kiedyś przychodziła z nim tutaj, widziała się z Wilbur'em, rozmawiali i raczej się lubili. Czy to byłoby możliwe? Czy byłaby w stanie zabić Wilbur'a? Jak tak, to z jakiego powodu?

- Nie sądzę. - odpowiedział w końcu.

- Jednak i tak po proszę o jakiś kontakt do niej. Chciałbym żeby zjawiła się na komendzie. Raczej miała jakiś kontakt z Wilbur'em gdy jeszcze byliście razem, więc może coś wie.

- Mogę panu później podać jej numer.

- Dobrze, więc ostatnie pytanie. Jakie miałeś relacje z ofiarą?

- Myślę że było wszystko dobrze pomiędzy nami. Nie czułem i nadal nie czuje do niego żadnej urazy.

- To tyle. Zawołaj jeszcze tego ostatniego chłopaka.

Dream wszedł do pokoju można powiedzieć że dość pewnym krokiem. Nie umknęło to uwadze policjanta.

- Widzę że jest pan dość pewny siebie.

- Jestem, ponieważ wiem że nic nie zrobiłem.

- Dobrze, więc gdzie był pan o szóstej?

- Byłem tu w mieszkaniu. W zasadzie to ja znalazłem ciało Wilbur'a.

- Rozumiem. O której znalazłeś jego ciało?

- o szóstej rano.

- a o ile dobrze mi wiadomo my otrzymaliśmy zgłoszenie o szóstej trzydzieści. Możesz wyjaśnić dlaczego?

- Byłem przestraszony, co było chyba czymś normalnym. To mój przyjaciel z którym mieszkałem już kilka lat. Na początku w ogóle nie przyjąłem do siebie myśli że on...  Nie żyje.

- Opowiedz mi proszę jak znalazłeś ciało.

- wstałem o szóstej i poszedłem do kuchni napić się wody, jednak zauważyłem że drzwi do pokoju Wilbur'a są otwarte a w dodatku pali się światło. Wszedłem do środka. Nawet nie wiem po co, może po prostu chciałem z nim posiedzieć i też martwiłem się o niego. Około jedenastej w nocy wrócił on do domu jednak myślę że nie wrócił sam, ponieważ słyszałem kroki dwóch osób. Myślałem że może z tą osobą z którą wrócił do domu pokłócił się czy coś w tym stylu i że może potrzebuje rozmowy. Zobaczyłem że Wilbur siedział na krześle, a głowę miał opartą o klawiaturę komputera. Od razu pobiegłem do pokoi moich współlokatorów ale dwóch z nich nie było. Trzeci, czyli Karl gdy mu pokazałem Wilbur'a uciekł, ponieważ się przestraszył.

- mówiłeś że Wilbur nie wszedł do mieszkania sam. Wiesz może czy tym kimś z kim wszedł do pokoju była kobieta czy mężczyzna?

- niestety nie wiem. Usłyszałem tylko kroki, ale jestem pewien że dwóch osób.

- czy ktoś również to słyszał?

- tak. Rozmawiałem o tym z George'em i powiedział że on również  to słyszał.

- podejrzewasz może z kim mógł wejść do tego pokoju?

- nie wiem tego. Chociaż, Wilbur nie miał zbyt dużo znajomych. Może to była jego przyjaciółka.

- podasz mi do niej numer, lub cokolwiek dzięki czemu będę mógł się z nią skontaktować ?

- oczywiście.

- dobrze, ostatnie pytanie. Jakie relacje miałeś z ofiarą?

- Raczej dobre.

Policjant wpatrywał się w chłopaka o blond włosach oczekując od niego jakiegoś rozwinięcia swojej odpowiedzi, jednak nic takiego się nie stało, więc zakończył zadawanie pytań i poszedł do pokoju Wilbur'a.

Nie Ma Czasu Na Miłość [Dnf]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz