Głowa mnie strasznie bolała jak nigdy, powoli i słabo otworzyłam oczy. Zaczęła się rozglądać dokoła....byłam w jakimś białym pomieszczeniu bez mebli tylko z materacem pode mną. Chciałam ruszyć rogami i rękoma ale były związane porządnie jakąś brudną szmatą, pierw mnie ratują a później zamykają w jakimś bóg wie pokoju i dlatego wolę żyć sama zdana na siebie niż w grupie, wiem jak bardzo ludzie mogą być podli. Nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się a w nich stał Carl z tacką jedzenia, zdziwiło mnie to trochę a w moich oczach powoli zaczęły pojawiać się łzy. Podszedł do mnie po czym kucnął by położyć tace na ziemie przy mnie, po chwili odwiązał liny i usiadł obok mnie milcząc.
-przepraszam że tak na ciebie spojrzałem...-spuścił głowę
-Nic się nie stało, spokojnie-położyłam dłoń na jego ramieniu a ten na mnie spojrzał.
-mam pytanie-Patrzył w moje oczy
-tak?-
-opowiesz mi swoją historię?-spytał niepewnie, westchnęłam cicho i odwróciłam wzrok.
-to było jak miałam 12 lat, siedziałam wtedy z bratem w pokoju i graliśmy w warcaby a mama gotowała nam obiad. To był słoneczny dzień nic takiego dziwnego się nie działo, wystraszona mama wbiegła do pokoju i kazała nam jak najszybciej się pakować, oboje z bratem nie wiedzieliśmy o co chodzi ale zrobiliśmy to co nam kazała. Daryl był tylko na chwilę a później uciekł zostawiając nas samych, jakoś przetrwaliśmy razem ale po pierwszym dniu w bezpiecznym miejscu....sztywni przedostali się do środka i zabili mamę próbowałam ją w jakiś sposób ratować ale ona kazała nam uciekać i uciekliśmy.....rok później Jonathan mnie zostawił, nie wiem jak sobie sama poradziłam...pewnego dnia odnalazłam Jennifer i Veronica Bukater koleżanki z klasy mojego brata(a może nie tylko koleżanki?) pomogły mi dojść do siebie oraz uratować przed sztywnymi. Długo ze sobą nie byliśmy, zaatakowało nas trzech sztywnych a jeden rzucił się na Jennifer i została ugryziona a Veronica popłakała się i doznała szoku zamiast się bronić stała tylko i ryczała, też została dziabnięta. Udało mi się zabić martwych ale uratować dziewczyn nie kazały by je zabiła nie chciałam tego zrobić ale nie miałam wyboru, dały mi katanę którą mi oczywiście gdzieś zabraliście i zrobiłam to...Wzięłam najważniejsze rzeczy i uciekłam zostawiając ich martwe ciała. Długo się włóczyłam sama kilka miesięcy albo dłużej aż w końcu twój ojciec i mój mnie znaleźli...-Nie wytrzymałam i popłakałam się a chłopak położył dłoń na moim policzku.
-Proszę nie płacz..-Pogłaskał lekko mój policzek-Ja też straciłem mamę....nie powinienem cię pytać o twoją historię..-
-Nie przepraszaj nic się nie stało, czuje się lepiej gdy tobie to powiedziałam-Spojrzałam w jego oczy
Spojrzał za chwilę w moje oczy i kciukiem przejechał po mojej wardze delikatnie, zarumieniłam się a chłopak zaczął powoli przybliżać swoją twarz do mojej. Serce waliło mi jak młotek a stado motyli tańczyło w moim brzuchu, delikatnie jak potrafił musnął moje usta zamykając oczy, jego usta były takie mięciutkie...W mojej głowie myśli miotały jak szalone i nie mogłam ich zebrać do kupy, odwzajemniłam pocałunek równiej delikatnie jak on nie pewnie obejmując rękoma jego szyje. Z każdą chwilą pocałunek stawał się coraz bardziej pewniejszy i namiętny, podobało mi się i to bardzo. Carl powoli położył mnie na materacu zawisając nade mną i nadal całując w usta, ściągnęłam kapelusz z jego głowy by zatopić palce w jego miękkie włosy które o dziwo były miękkie.....jedno mogłam stwierdzić że to najprawdopodobniej będzie najlepsza noc w moim życiu z chłopakiem którego dobrze nie poznałam a już go bardzo kocham....
CZYTASZ
Before Death||Carl Grimes||
FanficApokalipsa-czas w którym społeczeństwo upada z powodu przytłaczających rojów zombie. Przy życiu pozostaje tylko nie wiele małych grup albo samotnych osób, które walczą o życie w pojedynkę przed wygłodniałymi zombie, w tym pewna dziewczyna którą za w...