(🎹 Ludwig van Beethoven - Sonata no. 14 „Moonlight" in C-sharp Minor" Op. 27 No. 2 by Paul Lewis)
a/n: spodziewajcie się niespodziewanego
Gdyby istniało idealne słowo opisujące ogromną ekscytację, nadzieję, a także łzy strachu w oczach i wrażenie nieporadności w nowej sytuacji, to Jimin użyłby go dokładnie w tej chwili. Właśnie podpisał umowę o pracę w firmie Kimów i słuchał jakiegoś popowego utworu lecącego w radiu w dziale kadr, oczekując na potwierdzenie, że wszystkie dokumenty wypełnił prawidłowo. Nie mógł skłamać, że nie spodziewał się dostania tej pracy, jednak ku jego zdziwieniu jako jedyny dostał nieco lepszy przydział od pozostałych szczęśliwych przyszłych pracowników, plasując swoje umiejętności w dziale nowych pomysłów marketingowych — dokładnie tam, gdzie pracował pan Namjoon. Los wyraźnie w końcu zaczął się do niego uśmiechać od czasów Japonii.
— Rozpocznie pan pracę od listopada z uwagi na okres wypowiedzenia w dotychczasowym zatrudnieniu — oznajmił przyjemny kobiecy głos zza Jimina, którego właścicielka wkroczyła do pomieszczenia trzymając w rękach umowę. — Prezes podpisał już wszystko ze swojej strony, więc myślę, że na dzisiaj to tyle.
Kobieta mówiła, okrążając powoli biurko, przy którym, siedząc, czekał sobie Jimin. Gdy znalazła się po przeciwnej stronie mebla, mężczyzna podniósł na nią swoje podekscytowane spojrzenie, nie kryjąc radości, że naprawdę właśnie dostał pracę w samym Seulu. Sylwetka kobiety pochyliła się, gdy ta lekko się ukłoniła na stojąco z serdecznym uśmiechem.
— Pozostaje mi tylko powitać pana oficjalnie u nas na pokładzie — oznajmiła.
Jimin poderwał się z miejsca i również skłonił, nieco głębiej, chcąc okazać jak najwięcej szacunku.
— Dziękuję bardzo za poświęcony mi czas w takim razie i do zobaczenia — odpowiedział grzecznie, chcąc wypaść profesjonalnie, pomimo emocji jakie nim targały.
No i to by było na tyle — rozległe szkolenie weekendowe, długie podróże do Seulu i noclegi w lepszych i gorszych hotelach, by otrzymać ten właśnie dokument, którego odpis wziął w dłonie Jimin, wychodząc z pomieszczenia kadr. Trochę spodziewał się takiego zakończenia, gdyż studiował po to, by móc znaleźć sobie posadę w miejscu, z którym nie miał jeszcze żadnych wspomnień i mógł się rozwijać, jednak nie był w stanie tego całkowicie przewidzieć i gdzieś głęboko w sercu obawiał się pozostania w Busan. Kochał całym sobą rodzinną miejscowość, spędził tu cudowne dzieciństwo, miał najbliższych, do których mógł wrócić w każdej chwili, jednak po pewnych wydarzeniach nie potrafił całkowicie pozbyć się natrętnych wspomnień o pewnej osobie, które usilnie nie chciały zniknąć.
Po wyjściu z budynku, oczy Jimina pomknęły od razu w jego stronę, by jeszcze raz spojrzeć na swoje przyszłe miejsce pracy, w oknie dostrzegając kilka głów pochylonych nad czymś z dużym skupieniem. Prędko rozpoznał tam Namjoona, jego przełożonego zapewne, więc chwilę obserwował go z zaciekawieniem. Chciał wiedzieć, co właśnie robili, nad czym się tak zastanawiali i czy umiałby im w tym pomóc. Westchnął, ostatecznie postanawiając się po prostu oddalić w stronę kawiarni, w której oczekiwał go już Seokjin. Nostalgiczne niebo nad jego jasną głową sprawiło jednak, że każdy kolejny krok lakierowanych butów stukających o betonowy chodnik stawiany był z coraz mniejszą świadomością, a umysł ogarnęło wspomnienie dnia, gdy pogoda była równie szara i pochmurna.
— Pierwsze pół roku było okropne, jednak liczyłam, że zacznie się to wszystko w końcu jakoś układać — westchnęła Ari, idąc u boku Jimina przez uczelniany kampus.
Dziewczyna razem z nim zmierzała do jego mieszkania, by razem przygotować prezentację. Nad nimi ciężko wisiały jesienne chmury, które usilnie nie chciały przepuszczać żadnych promieni słonecznych sprawiając, że wszystko wydawało się przytłaczająco szare i pozbawione żywiołowości. Smętne sylwetki studentów przemieszczały się między nimi w mało barwnych płaszczach i kurtkach, jedynie co jakiś czas akcentując okolicę jakimś szalikiem w nieoczywistym kolorze. Wszystko wydawało się być beznadziejnie depresyjne w oczach Jimina, który podnosił wzrok z ziemi jedynie po to, by mieć pewność, że na nikogo nie wpadnie. Gdyby jego nastrój mógł być pogodą, to mętny krajobraz wciąż zdawałby się być zbyt pozytywny, gdyż cała jego różowa głowa pełna była bezkresnej ulewy złych emocji oraz piorunów niespodziewanych i niechcianych wspomnień. Naprawdę nie dziwił się, że studenci z roku rozmawiali z nim zdawkowo i tylko w razie konieczności, bo miał świadomość, że cała jego otwartość i pozytywna energia gdzieś uleciały. Złamane serce to było dotychczas największe gówno, w jakie mogła wdepnąć jego stopa.
CZYTASZ
Peron | yoonmin
Fanfiction[SEQUEL „METRO"] Gdy mijają kolejne lata wszystko zaczyna ponownie biec swoim rytmem, a epizod, który wydarzył się w kraju Kwitnącej Wiśni odpłynął wraz z powrotem Jimina do Korei Południowej, gdzie chłopak mógł w pełni rozpocząć swoje dorosłe życie...