(🎹 wyden down — Riopy)
Drzemka idealna powinna trwać pół godziny, by pozostać optymalną, pozwolić chwilę wypocząć i nie sprawić, że po obudzeniu człowiek nie będzie wiedział kim był przez pierwszą godzinę w stanie przytomności.
Po pierwsze, w jaki sposób można było wyliczyć idealnie czas snu, gdy nie wiedziało się ile potrwa samo zasypianie? Po drugie, trzydzieści to było dokładnie tyle, ile minut temu Jimin powinien był się obudzić, by zachować tę optymalność. Przed odpłynięciem w świat snów był przekonany, że ustawił budzik, który miał zmusić go do wstania za niecałe czterdzieści minut, bo potrzebował chociaż chwili oderwania od rzeczywistości, by jakoś przetrwać resztę tego mozolnie ciągnącego się dnia. Rano dowiedział się, że Yuqi nagle zachorowała i nie przyszła do pracy, przez co cała jej robota spadła na Minhyuka i Jimina. Był to koszmar już w samej teorii, bo Minhyuk znał po chińsku kilka losowych słów, by raczyć nimi w żartach Yuqi, a wiedza Jimina kończyła się na przywitaniu, przez co praca nad projektem skierowanym na chiński rynek była wręcz niemożliwa do wykonania. Przez jakiś czas rano odwiedzał ich Namjoon, który chciał zadeklarować, że wesprze ich, ale widząc szereg nic niemówiących mu znaków i niejasne notatki Yuqi stwierdził, że musi po coś na chwilę iść i po prostu nie wrócił do końca dnia. Nikt go za to nie winił — miał szansę tego nie robić i ją wykorzystał. Praca skończyła się na tym, że Minhyuk siedział z włączonym translatorem, sprawdzając znaczenie każdego kolejnego słowa, a Jimin rozpisywał w notatniku potencjalny sens całych zdań. Obaj poddali się jakoś godzinę po zakończeniu dnia pracy, uznając że i tak nie zrobili nic sensownego i bez Yuqi po prostu nie ruszą dalej.
— Ten genkan jest dużo mniejszy niż miałem w Japonii, ale kilka par butów i tak się mieści, więc nie narzekam. Kurtkę możesz wsadzić tu do szafki.
To było pierwsze, co usłyszał Jimin i dzięki czemu się w ogóle w końcu obudził. Głos Jungkooka był przytłumiony i dość cichy z uwagi na zamknięte drzwi od pokoju, w którym Park spał, ale jednocześnie dostatecznie wyraźny, by wyłapać każde słowo. Mężczyzna niemrawo uniósł głowę, by rozejrzeć się za swoim telefonem i sprawdzić godzinę. Bolała go głowa, a umysł wręcz krzyczał, że potrzebował więcej wypoczynku, by zacząć poprawnie funkcjonować. W akompaniamencie szelestów chowanych kurtek i zamykanej szafki Park wyciągnął rękę w kierunku rogu futonu, obok którego na podłodze wyczuł spoczywającego smartfona. Odblokował go i zerknął na godzinę — dochodziła dwudziesta, co zdecydowanie było dużo późniejszym czasem niż sobie zaplanował na drzemkę. Wszedł w opcje budzika i zauważył, że ustawił go na jutro zamiast dziś.
— O, salon z aneksem — mruknął aż nazbyt znany głos, który powoli zaczął przemieszczać się po korytarzu, a Jimin w sekundę poderwał się z miejsca.
Yoongi przyszedł do ich mieszkania. Serce Jimina zaczęło tak pędzić —a krew w nim wirować ze zdwojonym tempem — że jego umysł w sekundę się wybudził z letargu. Palce Parka odszukały na telefonie aparat i włączyły przednią kamerkę.
CZYTASZ
Peron | yoonmin
Fanfiction[SEQUEL „METRO"] Gdy mijają kolejne lata wszystko zaczyna ponownie biec swoim rytmem, a epizod, który wydarzył się w kraju Kwitnącej Wiśni odpłynął wraz z powrotem Jimina do Korei Południowej, gdzie chłopak mógł w pełni rozpocząć swoje dorosłe życie...