(🎹 once upon a december (from „Anastasia")- Moisés Nieto)
Dla Jimina każdy dzień w tygodniu przewijał się w sposób identyczny. Wstawał rano, szykował się, wychodził do pracy, jadł lunch, wracał z pracy- zależnie od pogody pieszo, bądź autobusem - marnował jakoś mało konstruktywnie wieczór, szedł spać. I tak to się toczyło od poniedziałku, aż do piątku, kiedy to od kilku tygodni brał wolne, by pojechać do Seulu na weekendowe szkolenie, które w końcu stanowiło jakieś urozmaicenie w jego życiu. W te trzy dni tygodniowo czuł się, jakby w jego życiu faktycznie działo się coś znaczącego. Dlatego też, idąc właśnie wzdłuż licznych budynków mieszkalnych, nie myślał o niczym konkretnym poza tym, że za kilkanaście minut znajdzie się w swoim ciepłym domu, gdzie na stole będzie oczekiwać na niego ciepły podwieczorek przygotowany przez mamę. Słońce przypiekało mu delikatnie nos i policzki, gdy maszerował z pracy spoglądając w górę na powolnie blednące niebo, otulony ciepłym szalikiem i cienkim płaszczem.
Okolica, którą właśnie szedł była miejscem, gdzie kilka tygodni temu przewiózł go Jihyun, opowiadając jak to szedł tędy do lokalnego baru. Jimin wmawiał sobie, że obrał aź tak okrężną drogę dla przyjemności, by na własne oczy zobaczyć miejsce, które jego brat lubił wybierać na miejsce spotkań ze znajomymi, jednak w głębi serca dokładnie zdawał sobie sprawę jaka była prawda. Gdzieś tu mieszkała rodzina Jungkooka - tego młodzieńca z Japonii, który przez jakiś czas był jego dobrym przyjacielem, poznanym w szkole muzycznej. Chciał znowu przejść obok tego domu, cicho licząc na coś, chociaż nie wiedział na co konkretnie.
Jimin nie lubił sobie przypominać o tym, jak ich relacja mimochodem z czegoś tak pozornie trwałego, stopniowo przerodziła się w wymienianie wiadomości z życzeniami na święta oraz urodziny z grzeczności, by przez resztę roku całkowicie milczeć. Kroki, kolejno stawiane przed siebie, zwolniły, gdy Parka objęły wspomnienia, których dla odmiany nie wyparł z siebie, gdy tylko wyczuł, że nadchodzą. Mógł sobie pozwolić na ten nostalgiczny moment, gdy nie widział nikogo wokół na chodniku, a jego jedynym obserwatorem było blade słońce zmierzające niechybnie ku zachodowi.
- Park Jiminie, siedzisz w mieszkaniu już od tygodnia bez przerwy! - darł się głos zza drzwi wejściowych do jego malutkiego mieszkania na Roppongi.
Chłopak nie chciał otwierać i wpuszczać tej głośnej osoby do siebie - nie po tym jak zawalił sprawę na całej linii, jak nie zdążył złapać Yoongiego za rękę i wykrzyczeć mu w tę iście denerwującą, ale i piękną twarz, że go kochał. Nie potrafił teraz powiedzieć stojącemu za drzwiami Jeonowi, że nic się nie udało, chociaż biegł tak szybko, że jego stopa skończyła w usztywniaczu, grożąc ponownym gipsem. Pędził, by wyznać uczucia komuś, kto pomimo wcześniejszego zaakceptowania go, teraz uciekł pomimo wszystko do tego głupiego samolotu, odlatując z kraju i jednocześnie blokując wszelką możliwość kontaktu.
Jimin nie radził sobie z tą sytuacją kompletnie. Jak przez mgłę pamiętał, że wyprowadziła go ochrona, trzymając mocno za łokcie, gdyż on wciąż osuwał się w stronę posadzki, gdzie w spokoju mógłby wypłakać wszystkie zalegające w nim łzy, a następnie najlepiej się w nich utopić. Chyba właśnie Jungkook przybył tam po jakimś czasie - najwidoczniej również postanawiając udać się na lotnisko - i jakimś cudem przekonał ochronę, by nie wzywali policji, chociaż zachowanie Jimina aż prosiło się o jakąś karę pieniężną. Zabrał zmarnowanego Parka do mieszkania, nie wypowiadając nawet jednego słowa przez całą podróż, a następnie pozostawił samego, gdyż i dla niego widok tak zrozpaczonego przyjaciela był zbyt mocny, by dłużej powstrzymywać swoje łzy. Po tygodniu zaczął dopiero do niego dzwonić, a gdy to nie poskutkowało, to przeszedł się pod jego drzwi osobiście, waląc w nie i krzycząc na cały blok - dziwne, że wciąż żaden sąsiad go nie przegonił.
CZYTASZ
Peron | yoonmin
Fanfiction[SEQUEL „METRO"] Gdy mijają kolejne lata wszystko zaczyna ponownie biec swoim rytmem, a epizod, który wydarzył się w kraju Kwitnącej Wiśni odpłynął wraz z powrotem Jimina do Korei Południowej, gdzie chłopak mógł w pełni rozpocząć swoje dorosłe życie...