XLIII

252 22 0
                                    

            Powroty były trudne. Siedzieli całą paczką w przedziale. Nareszcie wszyscy pogodzeni. Zakochani nie szczędzili sobie ostatnich pocałunków.

- Zwymiotuję zaraz! – jęknęła Marlena. – Jak chcecie tak mlaskać tymi jęzorami, to wyjdźcie na korytarz!!! – zwracała się oczywiście do Remusa, Mary, Alici i Franka.

- Jak milutko...

Syriusz kopnął delikatnie Dorcas. Głową wskazał na drzwi. Wiadomość była jasna. Dziewczyna zaśmiała się pod nosem.

Tak, z przyjemnością poszłabym całować się z tobą na korytarz, Black – odpowiedziała mu w myślach. Nie wstała jednak. Cokolwiek między nimi było, lepiej, aby pozostało tajemnicą.

- Idę poszukać Pani z wózkiem – oświadczył Peter i opuścił przedział.

Lily czytała nową książkę spoglądając raz po raz w okno. Nie była zainteresowana widokami, które znała na pamięć, ale odbiciem Jamesa, który zachowywał się wzorowo. Przypomniała sobie, jak głupio zachowywali się (oboje!) jeszcze kilka miesięcy temu... Co to było? Ten zakład o niemówienie? Szczyt dzieciniady. I jaki Potter był wcześniej nie do wytrzymania. ,,Jesteś moja" albo ,,Zaklepałem Cię". Katastrofalne. Ale to definitywnie zostało w przeszłości, odkąd na palcu Evansówny pojawił się cudowny pierścionek. James zdradził jej później, że kamień, który zdobi tę biżuterię jest nie byle jaki, a zaczarowany. Kiedy Lily była na niego zła lub obrażona był to kwarc dymny, czyli w odcieniach czarnego i szarości, ale kiedy wszystko było pomiędzy nimi w porządku był zwyczajnie pięknym kwarcem mlecznym. Jednej rzeczy okularnik nie powiedział dziewczynie... Dzięki zaawansowanej magii, kamień miał się zamienić w kwarc skrytokrystaliczny, a dokładniej w czerwonego karneola, wtedy, kiedy Rudowłosa zakocha się w chłopaku.

- Rogaczu, czy to przypadkiem nie sowa twoich rodziców?

- Sokół! Hej, co tu robisz?

Uchylił pociągowe okno i wpuścił uroczą włochatkę do środka. Wziął od niej list, a Lily od razu podstawiła jej pod pyszczek wodę nalaną do nakrętki.

- Oj, Łapo, czeka nas podróż Błędnym Rycerzem. Moi rodzice piszą, że jadą do biura podróży...? Och! Wykupują podróż do Tajlandii na cały sierpień! Kochani, wy moi przyjaciele, zapraszam was do mnie!!!

- Przestałem czuć się wyjątkowy... - mruknął Syriusz.

- Nie powinieneś. Spójrz, jak podpisali list... ,,Wybaczcie, że was nie odbierzemy z peronu. Zobaczymy się w domu! Ulubione ciasto winogronowe Syriusza już czeka!!!" Kochają cię bardziej niż mnie.

- Dziwisz się? Jestem synem, o którym zawsze marzyli, a przytrafił im się taki nieprzystojny nieudacznik jak ty...

- Też cię uwielbiam – cmoknął słodko James. – Czyli co? Wpadacie do mnie za miesiąc?

- Pytasz, a wiesz!

- Masz najlepszą chatę z nas wszystkich. Oczywiście, że wbijamy.

- Mam wrażenie, że po tych wszystkich latach mieszkania razem, bardziej dziwne jest dla mnie bycie we własnym domu niż z wami.

- Dosłownie! Za rok po skończeniu szkoły powinniśmy kupić jeden wielki dom!

Te słowa zawisły w powietrzu.

- O Merlinie... Za rok będziemy wracać z Hogwartu ostatni raz...

Ciarki przeszły po ich ciałach. Dorosłe życie nie malowało się kolorowo w tych czasach...

- Ej! Nie ma rozklejania się! Wykorzystamy ten czas najlepiej, jak to możliwe. A teraz... może w coś zagramy?

Znalazło się kilku chętnych do eksplodującego durnia. James przesiadł się obok Lily, która nadal starała się czytać książkę.

Hogwart w erze Huncwotów [JILY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz