Rozdział VII

756 43 19
                                    

Pov. Dabi

Boże nie spodziewałem się, że pan rączka zgodzi się na taki związek, ale lepiej dla mnie. Po za tym Shigi też mi się dość podoba, więc już w ogóle super. Uśmiechnąłem się pod nosem podszedłem do szafy z zamiarem ubrania si e w jakieś ciuchy. Zdjąłem koszulkę i zacząłem szukać jakiejś czystej i uprasowanej, co nie było łatwym zadani

W tym samym monecie do pokoju wszedł Izuku ze śniadaniem. Zaczął krwawic z nosa. Oczywiście i ja i Shigi od razu do niego podeszliśmy. Ja zabrałem mu talerze stawiając je na komodzie i popędziłem do łazienki po chusteczki.  Tomur przeniósł już Izu na łóżko. Szybko do niego podszedłem i usiadłem koło niego na łóżku i przyłożyłem nastolatkowi chusteczkę do nosa.

Kiedy udało mi się zatamować krwawienie z nosa Izuku, założyłem koszulkę i sięgnąłem po talerze z jedzeniem. I usiadłem koło Izuku i dopiero teraz zobaczyłem, że są tylko dwie porcje.

-Izuku czemu są tylko dwie porcje?-zapytałem się nastolatka

-Nie jestem głodny- uśmiechną się delikatnie

-Młody musisz być głodny nie jadłeś nic odkąd wczorajszego śniadania- wtrącił Tomura

-Ale nie jestem- powiedział stanowczo ,czyli tak to wygląda?

-Izu zjedz coś inaczej Bendę cię musiał nakarmić-powiedziałem

-Seri Dabi nie jestem głodny -czyli chce żeby go nakarmić no ok

-Otwórz buzie- uśmiechnąłem się, nabierając jednocześnie trochę jajecznicy na widelec-

-Nie wydu...-przerwałem mu w pół słowa wkładając mu do ust widelec.

-Dabi nierób ta..-znowu skończył w pół słowa, tym razem jedzenie nadleciało od strony Tomury. Ja w tym czasie zjadłem jeden widelec jednak po chwili czekał też pełen widelec dla Izuku

Kiedy talerze były już puste chłopaki wyszli żeby się ubrać, a ja wyniosłem brudne naczynia do zlewu i czekałem na chłopaków na dole w barze. Po chwili zeszli. Obaj byli ubrani w czarne dresy tak samo jak ja oraz luźne T-sherty. Stwierdziliśmy, że skoro jesteśmy już ubrani na sportowo to pójdziemy na sale treningową.

Zeszliśmy do piwnicy i przeszliśmy dość długi korytarz, mijając po drodze kilka sal z Nomu. Kiedy doszliśmy do sali treningowej Izuku, aż wytrzeszczył oczy widząc jak wielka jest ta sala. Na początek kazałem zrobić nastolatkowi: 30pompek, 30 brzuszków i  30 okrążeń d dokoła sali. Sam jednocześnie wykonywałem swoje ćwiczenia, które były trochę bardziej zaawansowane. Tomur poszedł w tym czasie naszykować bronie dla początkujących w małym pokoju tuż obok.

Po jakiejś godzinie, kiedy Izuku wykonał już swoją rozgrzewkę zabrałem go do Tomury.  Ten zaczął mu tłumaczyć co do czego służy.

Pov. Deku

-Tu masz najprostsze noże do rzucania są dość lekkie więc łatwo zabrać kilka...--gdzieś w połowie przestałem słuchać Tomury, nie moja wina, że nie dość że pokazuje mi broń dla początkujących to jeszcze myśli, że nic nie wiem na jej temat.

-Tomura. Dlaczego pokazujesz mi broń dla początkujących? Normalnie walczę przy pomocy noży motylkowych i karabinu  338TP

-Człowieku przecież te karabiny kosztują ponad 50 tysięcy!!!-wrzasnął Tomura

-No wiesz te dziesięć morderstw, o których powiedziałem wam na początku były zabójstwami na zlecenie. Jako, że moje ofiary są dalej poszukiwane jako zaginione to wziąłem za każde z tych zleceń dość fajną kasę- uśmiechnąłem się lekko psychopatycznie.  

Skip time

Pov. Tomura

Patrzyłem właśnie na stojącego przede mną Izuku umorusanego krwią. Chłopak uśmiechał się słodko. W tle leżało dość mocno poharatane ciało nomu. Nastolatek rozprawił się z nim w kilka minut i sam nawet nie był zadrapany ani zmęczony. 

Nie powiem miło się tym zaskoczyłem i sądząc po szeroko otwartych ustach spalonego tosta on również. Dzięki takiemu poziomowi ,Izuku może mieć trening razem z nami. Będziemy mogli dzięki temu spędzać więcej czasu. 

Dopiero po dłuższej chwili coś do mnie dotarło.

-Ej, młody a ty nie musisz wracać do swojego ojca?-Izuku po usłyszeniu tego pytania zdał sobie sprawę, że nie było go od dwóch dni w domu ani w szkole.

-O kurwa. Dajcie mi moje rzeczy i powiedzcie Kuro żeby mnie przeniósł do domu ja w tym czasie pójdę zmyć z siebie krew.-I tyle go widziałem. Wystrzelił z sali jak z procy. Popatrzyliśmy na siebie z Dabim i pobiegliśmy po jego rzeczy, które leżały w bliżej nie określonych miejscach na terenie całej bazy.

Pięć minut później Izuku wychodził już przez portal z mokrymi włosami machając do nas i krzycząc jakieś szybkie pożegnanie.

Pov. Izuku

Stałem przed drzwiami do mieszkania i brałem te słynne głębokie wdechy. Podniosłem rękę i szybko wszedłem do domu i starałem się szybko przedostać do mojego pokoju. Żeby się tam dostać trzeba przejść przez salon. Otworzyłem drzwi do tego pomieszczenia i zobaczyłem śpiącego na kanapie ojca. Wszędzie na podłodze walały się puste butelki i opakowania po jedzeniu na wynos. Salon prezentował się jak siedem nieszczęść. Wszedłem do pokoju i po cichu przechodziłem przez pomieszczenie. Przed samymi drzwiami do pokoju nadepnąłem na kawałek potłuczonej butelki po wódce. Syknąłem cicho, jednak od razu zatkałem sobie usta ręką. Było już jednak za późno.

Ojciec zerwał się z kanapy jak oparzony i od razu mnie zobaczył.

-Gadzie ty się wybierasz gówniarzu?!-wrzasnął, wstał z kanapy i podszedł do mnie, uderzył mnie w twarz-ty bez wartościowy śmieciu, jak śmiesz znikać na kilka dni bez słowa!!!-darł się na mnie, jednocześnie ciągle uderzając mnie w twarz. W pewnym monecie upadłem na ziemie, wtedy zaczął mnie kopać i bić po całym ciele. Po pewnym czasie już prawie nie kontaktowałem,  pamiętam że chwile przed tym jak zemdlałem wziął butelkę i rozbił mi ją na głowie.  

-------------------🥬🥬

Cześć 

Przepraszam,  że tyle czasu nic nie wstawiałam (dopadło mnie straszliwe choróbsko). Mam nadzieje że rozdział wam się podobał. 

Dziękuje za wszystkie gwiazdki i komentarze .

Bayoo🖐️

Cześć Kochanie//ShigaDabiDeku//Vilian Deku//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz