Uśmiech

412 16 7
                                    

Dziewczy zawiozły nas do ogromnej doliny.

Pełno jest tu wesołych nastolatków, których śmiech, roznosi się po otoczeniu.

- Szkoda, ze Alby'ego tu nie ma - powiedział Newt, rozglądając się po obiekcie.

- I Chuck' a

- I Winstona

- Jacka - nie mogę wyrwać sie z jakiegoś dziwnego transu.
Wszytko to, co mnie otacza.
Za wszytko to, on oddałby życie.

Ile bym dała, aby mógł tu teraz być.
Chociażby na sekundę.

- Kim oni są? - z zamyśleń wyrwał mnie głos jakiegoś faceta. Jest on zdecydowanie najstarszy z nich wszystkich. Chyba tu dowodzi - Powinni przejść przez badania..

- Wiem, ale ufam Arisowi - ciemnowłosa dziewczyna w warkoczach położyła dłoń na ramieniu chłopaka.

- Ale ja nie..

Nagle usłyszałam za sobą jakiś hałas.
Odwróciłam się zaniepokojona i zobaczyłam Brende leżącą na ziemi. Dziewczyna zwija się z bólu.

- Jest zarażona! - krzykną mężczyzna, przeładowując pistolet w swojej dłoni. Zaczął nim w nią mierzyć.

- Nie! - krzykną Thomas i osłonił dziewczynę własnym ciałem - Obiecałem, że jej pomożecie.

A wiec Thomas wiedział, ze Brenda jest zarażona. Ciekawe jak długo to ukrywali.

- Możemy - odetchnęłam z ulgą - Skrócić jej cierpienia - snów wycelował w ciało krótkowłosej.

- Stop! - podbiegła do nas jakaś kobieta - Co tu się dzieje?

- Nasza koleżanka cierpi - powiedziałam szybko, patrząc na nią.

Jak byłam jeszcze w strefie DRESZCZ-u, widziałam, że inaczej oni traktowali dziewczyny. Bardziej... łagodnie?

Oczywiście zależy to od człowieka, ale warto spróbować.

- Może nam pani pomóc ją uratować? - widzę, że kobieta się zastanawia. Proszę, aby to zadziałało. Proszę..

- Zanieście ją do namiotu - powiedziała, a ja po raz kolejny odetchnęłam z ulgą.

Thomas wziął dziewczynę na ręce i zaniósł ją w stronę namiotu, który wskazała kobieta.

- Dziękujemy pani - podziękowałam, a zaraz po mnie zrobiła to cała reszta.

~~~~~~~

Po szybkim badaniu, chłopacy usiedli w jednej grupce,  rozmawiając o nieznanych mi rzeczach.

Teresa weszła na klif, z którego musi mieć piękny widok na całą okolice, a ja usiadłam sama, na jednym z większych kamieni.

To miejsce.. jest niesamowite.
Aż trudno uwierzyć, że kilkanaście kilometrów dalej, toczy się prawdziwa wojna.

Ten rodzinny klimat, brak jakichkolwiek odgłosów sprzeczek i minimalne poczucie bezpieczeństwa, sprawiają, że jestem tu w małym stopniu szczęśliwa.

To w moim przypadku to i tak dożo.

- Wreszcie się uśmiechasz - czuje, że Newt siada obok mnie - I to szczerze.

Faktycznie.

Nawet nie zwróciłam uwagi, kiedy zaczęłam to robić.

- Brenda się obudziła. Wyzdrowiała - gdy to powiedział, mój uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył.

- Cieszę się - powiedziałam w końcu - Naprawdę się cieszę - powtórzyłam, jakby nie do końca wierząc swoim słowom.

- Dziękuje - spojrzałam na niego, nie wiedząc o co mu chodzi - Dziękuje za to, że z nami byłaś przez ten cały czas. Że byłaś ze mną.

- To Aris'owi powinieneś dziękować - nie do końca zrozumiałam o co mu chodzi - To on po mnie przyszedł, kiedy uciekaliście.

- Chodzi o to, że mnie nie zbyłaś, kiedy opowiadałem ci o labiryncie - wyjaśnił, nawiazując do naszych nocnych wart - Czasami naprawdę potrzebuje się wygadać, a powtarzanie chłopakom ten samej historii od..

- Rozumiem - spojrzałam na niego - I w takim razie, również dziękuje , za wysłuchanie mojej historii - nie czułam wtedy wstydu, czy niezręczności - Może to zabrzmieć dziwnie, ale nigdy wcześniej, nie powiedziałam komuś tyle o sobie - spuściłam wzrok na moje palce, bawiące się trawą - Unikałam ludzi.  Nie dlatego, że się ich bałam, a po prostu z obawy, że do nich nie pasuje. - to głupie - Spędziłam tyle czasu sama, że zaczęłam odstawać zachowaniem od innych.

- A mimo wszytko, po spędzeniu z tobą całej podróży, nie uważam cię za wariatkę - objął moją dłoń swoją, przez co na niego spojrzałam.

Nagle jacyś chłopacy zaczęli uderzać w różne przedmioty, tworząc przy tym ala perkusję, a nastolatki siedzące przy ognisku, po chwili zaczęli śpiewać.

Nie.

- Newt, ja nie umiem - próbuje wyrwać dłoń, lecz ten trzyma mnie mocno, zmuszając przy tym do wstania.

- Ja tez nie - zaczął - Ale to nie jest ważne - podniósł nasze dłonie do góry, a ja się przy tym zrobiłam obrót - Nie umiesz? - uniósł zabawnie jedną brew.

Po chwili nasze ciała zaczęły poruszać się w rytm muzyki, a taniec stał się przyjemnością.

Ci ludzie... miejsce... atmosfera...
To wszytko sprawia, że jest tu naprawdę magicznie.

Co chwile depcze dla Newt'a po palcach, przepraszając przy tym cicho. On widocznie oszukał mnie mówiąc, ze nie umie tańczyć. Jest w tym wyśmienity!

- Raven, bo ja..- zawahał się chwile - Ten. No..

Nagle zauważyłam na niebie coś w postaci samolotu. Leci to z niesamowitą prędkością w naszą stronę.

- Newt?

- Nie przerywaj - powiedział szybko - Chciałem ci tylko powiedzieć, ze..

- Padnij!

Smile | Więzień Labiryntu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz