Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.
Perspektywa Diego.
Niechętnie jednak w końcu zgodziłem się by kierowca odwiózł Willow na teren obozu. Szczerze mówiąc nie do końca wiedziałem co mam myśleć o tym wszystkim. Jednocześnie byłem zadowolony, bo miałem cholerną pewność ze czarnowłosa już się z tego nie wywinie i nie do końca usatysfakcjonowany, ponieważ mimo wszystko nadal się opierała.
Za każdym razem próbowała w jakiś sposób zrobić mi na złość, upierała się przy swoim i jestem pewny, że reguły, które mi jutro zaprezentuje będą mocno krzyżować mi plany. Jednak musiałem jej na to pozwolić, bo inaczej nie zgodziłaby się wcale.
-Stary?! -do pomieszczenia wszedł Crispin który poszedł odprowadzić niebieskooką do drzwi. -Co ty tak właściwie odjebałeś?!
Spytał z wyrzutem, a na moją twarz wpłynął niewielki uśmiech. Przyjaciel dopiero teraz prezentował swoje prawdziwie emocje i reakcje. Przy Willow mocno się ograniczał, bo wiedział ze żadne z nas nie powinno podważać słów tego drugiego.
Byliśmy nauczeni tego, że przy innych zawsze musimy trzymać swoją stronę.
-Udawana dziewczyna kurwa?! Narzeczona?! -machał rękami w powietrzu krzycząc na mnie i patrząc jakbym był debilem. -Zdajesz sobie sprawę z tego jakie będą konsekwencje?!
W ciszy czekałem aż wyrzuci z siebie wszystko i w końcu się uspokoi. Nie miałem zamiaru się z nim teraz kłócić, wolałem, żeby teraz się wyżył i porozmawiał ze mną na spokojnie za chwilę.
-Diego do chuja, tu już nie chodzi nawet o to, że ona mogła być naszym wrogiem, szpiegiem czy pieprzoną zabójczynią! -mówił z prędkością karabinu maszynowego. -Jesteś jebanym Sullivanem!
Na jego ostatnie słowa zmarszczyłem brwi jednocześnie posyłając mu pytające spojrzenie. On widząc moją reakcje zaśmiał się ponuro podchodząc do biurka i siadając na miejscu, które wcześniej zajmowała dziewczyna.
-Wiesz ilu masz przyjaciół? -tym pytaniem zbił mnie z tropu jeszcze bardziej. -Jednego kurwa, mnie. A wiesz ilu masz wrogów? -zaczynałem się martwić kierunkiem w jaki zmierzała ta rozmowa. -Co najmniej sto razy więcej Diego!
Nie do końca wiedziałem do czego brnął, szedł na około non stop krążąc wokół jednego tematu.
-Nie rozumiesz o co mi chodzi nie? Diego... -westchnął głośno. -Zamierzasz powiedzieć najgorszym gangsterom w tym mieście, że ona jest twoją dziewczyną, oni powiedzą to swoim znajomym i partnerom biznesowym a plotka rozejdzie się szybciej niż myślisz. Teraz pomyśl, jak szybko wiadomość o twoim "związku" dotrze do tych najgorszych ludzi, do twoich wrogów?
Wtedy do mnie dotarło, wprowadzając ten plan w życie byłem zbyt podniecony perspektywą posiadania jej i nie docierało do mnie to jaką cenę nasza dwójka będzie musiała za to zapłacić.
Dopiero Crispin sprowadził mnie na ziemię i ostudził wszelkiego rodzaju podniecenie.
Miałem ochotę się pochlastać za głupotę jaką właśnie się popisałem, kiedy przedstawię ją jako swoja to ona automatycznie stanie się żywym celem.
-Widzę ze dotarło. -westchnął.
-Nie zrezygnuje z tej umowy. -odpowiedziałem szybko, bo akurat to nie podlegało żadnej dyskusji.
W żadnym wypadku nie zamierzałem odpuścić sobie Willow.
-Więc co zamierzasz geniuszu?
-Jak to co? Najpierw wprowadzę swój plan w życie a w razie czego obronię ją najlepiej jak potrafię. Poza tym jak sam widziałeś ona nie dosyć ze jest bardzo ostrożna to równocześnie jest też cholernie niebezpieczna. Wtedy w klubie groziła, że wypruje mi flaki.
CZYTASZ
Nie ty decydujesz! 18+
RomanceZaczęło się od wylanego drinka i przeprosin. Później sytuacja nieco się skomplikowała. Ona nie chciała mu zdradzić nawet imienia a on niemalże od razu zainteresował się nią trochę za bardzo. Oboje pochodzą z mafijnych rodzin i oboje mają naprawdę tr...