Rozdział kończy się pogrubionym napisem.
Perspektywa Willow
Obudziłam się w obcym miejscu, obcym łóżku i półnaga. Moje ciało z jakiegoś powodu pokrywały bandaże a wokół mnie roznosił się dziwny gorzki zapach prawdopodobnie jakiejś maści.
Dopiero po dłuższej chwili tępego wpatrywania się w sufit powolnie zaczęło do mnie docierać co wydarzyło się przed omdleniem.
Zostałam pobita.
A mężczyźni, którzy mi to zrobili grozili nie tylko mojej osobie, ale też całej mojej rodzinie. Ktoś kto za tym stoi chcę powybijać wszystkich moich bliskich...
Kiedy uniosłam się do siadu mój brzuch zaczął boleć jak cholera a ja miałam ochotę wrzeszczeć z rozpaczy. Jednak puki co nie miałam pojęcia, gdzie jestem ani kto mnie tu zabrał więc ponad wszystko musiałam być ostrożna.
Powolnie zestawiłam obie stopy na ziemię i odrzuciłam kołdrę, ostrożnie wstałam z miejsca i skierowałam się do drzwi które były najbliżej łóżka. Znajdowała się tam garderoba jakiegoś mężczyzny chociaż muszę przyznać, że zapach wydawał się znajomy.
Zamknęłam za sobą drzwi i szukałam dalej, nadal trzymając się za brzuch znalazłam się w łazience, gdzie chcąc nie chcąc spojrzałam w lustro. Moja twarz stała się już nieco sina a ja ze smutkiem obserwowałam każdy kolejny skrawek bandaża owinięty wokół mojego brzucha.
Z trudem pochyliłam się nad umywalką i przemyłam twarz czując małe ranki, które pokrywały moje czoło i policzki. Prawdopodobnie nabawiłam się ich, kiedy szyba mojego samochodu pękła.
W moich włosach też odnalazłam kilka odłamków a także ślady krwi, która wcześniej zbierała się w moich ustach. Przeczesałam je palcami i korzystając z gumki na moim nadgarstku spięłam je w wysokiego kucyka.
Wróciłam do pokoju szukając swoich ubrań jednak moja sukienka jak się okazuje została rozcięta i leżała na ziemi. Mimo wszystko przy łóżku znalazłam swoją sportową torbę, która zawsze jeździła ze mną w samochodzie.
Tyle że krótkie spodenki i sportowy stanik nawet w najmniejszym stopniu nie nadawały się do założenia w tej sytuacji. Nie kiedy prawie połowę mojego ciała pokrywały bandaże i zadrapania.
Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu jakichś ubrań, ale nim cokolwiek znalazłam natrafiłam na kilka zdjęć. Które już do końca utwierdziły mnie w tym do kogo należy pokój. W ramkach stały kolejno zdjęcie małego chłopca o brązowo rudych włosach i jasnej cerze, stał w samym środku kadru i uśmiechając się jednym kącikiem ust spoglądał na coś przed nim.
Na kolejnym był już trochę starszy Diego, który razem z Crispinem opierał się o czarny i zdecydowanie drogi samochód. Oboje mieli w dłoni po szklance bursztynowego alkoholu a Diego dodatkowo między wargami trzymał skręta. Unosili szkło w geście toastu uśmiechając się do zdjęcia.
Ostatnie przedstawiało już dorosłego mężczyznę, zdjęcie portretowe przedstawiało całą jego rodzinę, wliczając w to rodziców, jego wuja i całą trójkę kuzynostwa. Jednak żadna z kuzynek nie miała przy sobie męża więc prawdopodobnie było zrobione już jakiś czas temu.
W końcu otrząsnęłam się z letargu wpatrywania się w zdjęcia i przeszłam do jego garderoby, raczej nie obrazi się, jeśli pożyczę jedną z jego koszulek.
Zabrałam biały materiał i założyłam go przez głowę. Jego ubrania są na mnie za duże więc sięgała mi za połowę uda skutecznie zasłaniając całe spodenki.
CZYTASZ
Nie ty decydujesz! 18+
RomanceZaczęło się od wylanego drinka i przeprosin. Później sytuacja nieco się skomplikowała. Ona nie chciała mu zdradzić nawet imienia a on niemalże od razu zainteresował się nią trochę za bardzo. Oboje pochodzą z mafijnych rodzin i oboje mają naprawdę tr...