~09~ Tak żałośnie pomocny i opiekuńczy.

737 22 8
                                    

Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.

Perspektywa Willow.

-Czyś ty kobieto zwariowała?! -dosłownie podskoczyłam w miejscu, po czym opadłam na miejsce całkowicie zanurzając się pod wodą i momentalnie się nią krztusząc.

Dopiero to uświadomiło mnie co się właśnie dzieje. Zasnęłam w pierdolonej wannie pełnej wody i mogłam się kurwa utopić!

Nade mną stała rozwścieczona Alisha, patrząc na mnie niczym rozwścieczony miś. I nie mówię tu o niedźwiedziu a o pluszaku, takim słodkim wypchanym watą i ze sztucznymi czarnymi oczkami.

Bo chcąc nie chcąc musiałam przyznać, że Alisha nie potrafiła być zbyt groźną, kiedy się denerwowała robiła to w tak słodki sposób, że nie raz uśmiechałam się na ten widok czym tylko bardziej ją rozwścieczałam.

-Pojebało ci się coś w tej twojej ślicznej główce? -spytała delikatnie potupując stopą. -Wychodzisz sobie z jakimiś podejrzanymi ludźmi nie dajesz znaku życia całą noc i nie raczysz nawet odebrać pieprzonego telefonu! Nie dosyć, że się całą noc zamartwiam to jeszcze rano znajduję cię w wannie pełnej wody!

Prawiła mi morały jakby była moją matką a ja powolnie starałam się ocenić sytuacje w jakiej się znalazłam. Woda była lodowata, moja skóra całkowicie pomarszczona a ja sama prócz ciągle pulsujących mięśni czułam, jak trzęsę się z zimna.

-Gdzieś ty do cholery była?! -dotarł do mnie kolejny krzyk dziewczyny.

Była ledwie krok ode mnie i chwytając mnie za ramiona podciągnęła do góry wtulając moje mokre ciało w swoje ramiona.

-Tak bardzo się martwiłam Willy. -szepnęła nie zważając na to, że właśnie moczę jej koszulkę. -Nigdy więcej mi tak nie rób błagam, wiesz, że mam tylko ciebie.

-Przepraszam. -to było jedyne co zdołałam przecisnąć przez moje gardło.

Wiedziałam, że to właśnie we mnie i w przelotnych a także krótkich związkach jakie miała na swoim koncie panna Griffin pokładała całą troskę, czułość oraz co gorsza obawy i strach.

Zapracowany ojciec nigdy nie miał dla niej czasu i traktował ją bardziej jak wkurwiający balast niż już jedyną córkę.

-Jesteś cała morka skarbie. -szepnęłam czując jak po moich plecach przechodzą dreszcze zimna.

-Bałam się Willy, leżałaś w tej wannie bez ruchu blada, prawie sina. -wyszeptała jeszcze mocniej mnie tuląc.

-Nic mi nie jest, tak szybko się mnie nie pozbędziecie. -zapewniam.

Kiwnęła głową i w końcu odsunęła się ode mnie na jeden krok, przetarła nos ręką ciągle na mnie patrząc.

-Umyj się Willy, bo mimo tej wody nadal trochę śmierdzisz. -powiedziała nerwowo wygładzając materiał luźnych ubrań do spania.

Mimowolnie obie wybuchłyśmy śmiechem, bo dziewczyna ewidentnie starała się rozładować napięcie.

Kiwnęłam delikatnie głową i obserwowałam, jak wychodzi.

Wyjęłam korek z odpływu równocześnie odkręcając gorącą wodę, która popłynęła z deszczownicy. Stojąc pod strumieniem poklepałam się po policzkach.

-Nieźle Willy. -szepnęłam sama do siebie. -Wielki mafijny boss a umarłabyś w pieprzonej wannie. -zaśmiałam się gorzko sama do siebie. -Pamiętaj od teraz po tak intensywnych treningach tylko i wyłącznie prysznic.

Nie ty decydujesz! 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz