Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.
Perspektywa Diego.
Byliśmy tu drugi raz, znowu ja i Crispin i znowu zupełnie nie proszeni. Jeśli chodzi o naszą bardzo niedaleką przyszłość widziałem dwie opcje.
Pierwsza i zdecydowanie mniej przychylna dla nas opcja, Willow rzeczywiście zdecydowała się nas ignorować lub zgubiła telefon. A teraz siedzi spokojnie w domku z przyjaciółką i jak tylko zapukamy do drzwi to zostaniemy wyrzuceni w drogę powrotną do domu.
I druga, w domku zastaniemy jedynie jej przyjaciółkę. Przez co albo dowiemy się czegoś od niej albo utkniemy w martwym punkcie plus będziemy mieli na głowie jeszcze zdenerwowaną albo nawet spanikowaną nastolatkę.
Co gorsza szczerze mówiąc nie wiedziałem która z opcji by mnie teraz bardziej ucieszyła.
-Ty pukasz. -rzuciłem kiedy już jakieś dwie minuty staliśmy przed drzwiami.
-Ja?! Chyba śnisz, twoja laska więc ty pukasz. -prychnął wskazując drewno głową.
Westchnąłem głośno niemalże czując jak rozszerzają mi się nozdrza, raz się żyje Diego. Uniosłem dłoń i może pierwsze puknięcie nie było pewne ale za to kolejne dwa były już mocne i zdecydowane.
Jednak minęła jakaś minuta a po drugiej stronie drzwi nie usłyszeliśmy nawet szmeru. Zapukałem ponownie, tym razem mocniej.
Kiedy już po raz trzeci unosiłem dłoń aby ponownie zapukać do drzwi usłyszeliśmy przekręcanie klucza, a drzwi z cichym skrzypnięciem lekko się otworzyły.
Po drugiej stronie zobaczyliśmy drobne ciałko brunetki która nadal zaspana tarła piąstką oczy.
-Przywieźliście Willy? Po co mnie budzicie ona ma klucz. -wyszeptała sennie.
Zmarszczyłem brwi.
-Możemy wejść? -spytałem zdziwiony.
Dziewczyna skanowała nas pełnym podejrzeń wzrokiem więc i ja się jej przyjrzałem.
Miała na sobie krótkie spodenki i rozciągniętą nieco za dużą koszulkę.
-A wy to tak w sumie kto? – spytała zmniejszając szparę w drzwiach.
-Alisha możemy porozmawiać w środku? -zaproponowałem bo sytuacja robiła się coraz dziwniejsza.
Brwi dziewczyny poszybowały w górę praktycznie spotykając się na środku jej czoła. Ponownie przymknęła drzwi bardziej, powolnie odcinała nas od wnętrza.
-Skąd znasz moje imię? I co wy tu robicie to teren prywatny?
-Nie martw się, jesteśmy znajomymi Willow przecież widziałaś nas tutaj ostatnio. -starał się załagodzić sytuacje Crispin.
-Nie ufam żadnemu z was, nadal nie odpowiedziedzieliście na żadne z moich pytań.
Powiedziała twardo a ja czułem jak grunt osuwa nam się spod nóg.
-Alisha poznaliśmy się w klubie, dosłownie wynosiłem cię stamtąd na rękach. -rzuciłem desperacko.
-To prawda, razem z Willow wpakowali mi cię do samochodu, zabrałem cię do domu a później zarzygałaś nam pół łazienki. -poparł mnie Crispin.
Mina dziewczyny była naprawdę bezcenna, ta mieszanka zdziwienia, zdenerwowania, zdezorientowania i zażenowania.
-Słuchaj Alisha, jestem Diego i mam złe przeczucie rozumiesz. -wyrzuciłem z siebie tracąc już cierpliwość. -Więc wejdźmy do środka, bo jak cholera ufam intuicji a nie mogę skontaktować się z Willow.
CZYTASZ
Nie ty decydujesz! 18+
Lãng mạnZaczęło się od wylanego drinka i przeprosin. Później sytuacja nieco się skomplikowała. Ona nie chciała mu zdradzić nawet imienia a on niemalże od razu zainteresował się nią trochę za bardzo. Oboje pochodzą z mafijnych rodzin i oboje mają naprawdę tr...