Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.
Perspektywa Diego.
Moje oczy zdecydowanie nie chciały się otwierać, a mój umysł za nic w świecie nie chciał się budzić. W głowie nieco mi szumiało jednak w moim obecnym położeniu nie potrafiłem sobie wyobrazić czegoś co miałoby być lepsze.
Leżałem we własnej pościeli, w moim pokoju pogrążonym w całkowitej ciszy i było mi wygodnie jak nigdy dotąd. Czułem, że pierwszy raz od tygodni naprawdę się wyspałem.
Dopiero po dłuższej chwili, w której bez ruchu leżałem z zamkniętymi oczami fakty zaczęły się łączyć.
Z mojej lewej strony czułem ciepło, na moim ramieniu coś leżało a na żebrach niedaleko mostka odczuwałem dotyk.
Wsłuchując się jeszcze bardziej rozpoznałem cichy i spokojny oddech drugiej osoby.
Ciekawość i zdenerwowanie niecodzienną sytuacją nie dawały mi spokoju więc w końcu się przemogłem.
Obok mnie leżała Willow.
Moje marzenia sprzed kilku tygodni o zobaczeniu jej w mojej pościeli ziściły się z pieprzoną nawiązką. Na twarzy nie miała ani grama makijażu, jej włosy były splecione w delikatny warkocz, z którego wydostało się kilka pasm.
Była prawie naga nie licząc bielizny i mojej koszuli, która została zapięta jedynie na dwa guziki. Leżała na boku, twarzą do mnie i opierając głowę na moim ramieniu. To jej dłoń leżała na moich żebrach a kolano miała delikatnie założone na moje udo.
Wtedy też dostrzegłem fakt, z którego sam nawet dobrze nie zdawałem sobie sprawy, bo to wydawało się tak naturalne, moja ręka swobodnie oplatała jej talię a dłoń miałem ułożoną dokładnie na jej pośladku.
Powolnie docierały do mnie fakty z wczorajszego wieczoru, zabrałem Willow na kolacje do domu rodzinnego a później pojechaliśmy na imprezę.
Oboje przesadziliśmy z alkoholem i spaliliśmy o kilka blantów za dużo. Zostawiliśmy Crispina i Alishę w klubie a sami wróciliśmy z kierowcą do domu.
Po całym przedsionku rozniósł się dźwięczny i donośny śmiech Willow która nieco się zataczając wpadła na ścianę. W jednej dłoni nadal trzymała butelkę mocnego alkoholu którą prawie siłą zabrała barmanowi a drugą próbowała się uporać ze zdjęciem butów.
-Potrzebujesz pomocy słoneczko? -spytałem z uśmiechem opierając się obok niej.
Wtedy posłała mi najpiękniejszy i najszczerszy uśmiech jaki kiedykolwiek u niej widziałem i który w każdym nawet najmniejszym calu był dla mnie.
-A co zamierzasz klęknąć przede mną by zdjąć mi buty? -spytała z prowokującym uśmieszkiem.
-Wręcz przeciwnie maleńka. -stwierdziłem chytrze i jednym sprawnym ruchem podniosłem ją z ziemi w stylu panny młodej.
Zachichotała głośno i zaczęła machać nogami a buty z głośnym łoskotem upadły na posadzkę.
Podniosła butelkę do ust i pociągnęła kilka łyków.
Byłem zdecydowanie tym trzeźwiejszym, ale nie przeszkadzało mi to ani trochę. Willow w końcu wyluzowała i pozwoliłaby jej wszystkie hamulce puściły.
Odstawiłem ją na ziemię zabierając alkohol z dłoni i dopijając resztę jej zawartości. Dość niedbale odstawiłem ją na podłogę i pociągnąłem dziewczynę w stronę salonu.
CZYTASZ
Nie ty decydujesz! 18+
RomanceZaczęło się od wylanego drinka i przeprosin. Później sytuacja nieco się skomplikowała. Ona nie chciała mu zdradzić nawet imienia a on niemalże od razu zainteresował się nią trochę za bardzo. Oboje pochodzą z mafijnych rodzin i oboje mają naprawdę tr...