~16~ Nie jesteś za młoda na tatuaże?

772 20 1
                                    

Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.

Perspektywa Diego.

Moje oczy zdecydowanie nie chciały się otwierać, a mój umysł za nic w świecie nie chciał się budzić. W głowie nieco mi szumiało jednak w moim obecnym położeniu nie potrafiłem sobie wyobrazić czegoś co miałoby być lepsze.

Leżałem we własnej pościeli, w moim pokoju pogrążonym w całkowitej ciszy i było mi wygodnie jak nigdy dotąd. Czułem, że pierwszy raz od tygodni naprawdę się wyspałem.

Dopiero po dłuższej chwili, w której bez ruchu leżałem z zamkniętymi oczami fakty zaczęły się łączyć.

Z mojej lewej strony czułem ciepło, na moim ramieniu coś leżało a na żebrach niedaleko mostka odczuwałem dotyk.

Wsłuchując się jeszcze bardziej rozpoznałem cichy i spokojny oddech drugiej osoby.

Ciekawość i zdenerwowanie niecodzienną sytuacją nie dawały mi spokoju więc w końcu się przemogłem.

Obok mnie leżała Willow.

Moje marzenia sprzed kilku tygodni o zobaczeniu jej w mojej pościeli ziściły się z pieprzoną nawiązką. Na twarzy nie miała ani grama makijażu, jej włosy były splecione w delikatny warkocz, z którego wydostało się kilka pasm.

Była prawie naga nie licząc bielizny i mojej koszuli, która została zapięta jedynie na dwa guziki. Leżała na boku, twarzą do mnie i opierając głowę na moim ramieniu. To jej dłoń leżała na moich żebrach a kolano miała delikatnie założone na moje udo.

Wtedy też dostrzegłem fakt, z którego sam nawet dobrze nie zdawałem sobie sprawy, bo to wydawało się tak naturalne, moja ręka swobodnie oplatała jej talię a dłoń miałem ułożoną dokładnie na jej pośladku.

Powolnie docierały do mnie fakty z wczorajszego wieczoru, zabrałem Willow na kolacje do domu rodzinnego a później pojechaliśmy na imprezę.

Oboje przesadziliśmy z alkoholem i spaliliśmy o kilka blantów za dużo. Zostawiliśmy Crispina i Alishę w klubie a sami wróciliśmy z kierowcą do domu.

Po całym przedsionku rozniósł się dźwięczny i donośny śmiech Willow która nieco się zataczając wpadła na ścianę. W jednej dłoni nadal trzymała butelkę mocnego alkoholu którą prawie siłą zabrała barmanowi a drugą próbowała się uporać ze zdjęciem butów.

-Potrzebujesz pomocy słoneczko? -spytałem z uśmiechem opierając się obok niej.

Wtedy posłała mi najpiękniejszy i najszczerszy uśmiech jaki kiedykolwiek u niej widziałem i który w każdym nawet najmniejszym calu był dla mnie.

-A co zamierzasz klęknąć przede mną by zdjąć mi buty? -spytała z prowokującym uśmieszkiem.

-Wręcz przeciwnie maleńka. -stwierdziłem chytrze i jednym sprawnym ruchem podniosłem ją z ziemi w stylu panny młodej.

Zachichotała głośno i zaczęła machać nogami a buty z głośnym łoskotem upadły na posadzkę.

Podniosła butelkę do ust i pociągnęła kilka łyków.

Byłem zdecydowanie tym trzeźwiejszym, ale nie przeszkadzało mi to ani trochę. Willow w końcu wyluzowała i pozwoliłaby jej wszystkie hamulce puściły.

Odstawiłem ją na ziemię zabierając alkohol z dłoni i dopijając resztę jej zawartości. Dość niedbale odstawiłem ją na podłogę i pociągnąłem dziewczynę w stronę salonu.

Nie ty decydujesz! 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz