three

2.3K 61 58
                                    

Spojrzałam na zegarek wiszący nad biurkiem. Była 12:40. Dwunasta czterdzieści! Nie wierzę, że aż tak długo spałam

Odrazu wbiegłam poparzona do łazienki, umyłam zęby. Pomalowałam rzęsy, dorysowałam kreski i ubrałam szarą bluzę z napisem MANHATTAN do tego czarne spodenki jeansowe.
Telefon włożyłam do tylniej kieszeni spodenek i zbiegłem po schodach do kuchni.

Otworzyłam lodówkę, zabierając z niej pudełko truskawek i zimny sok pomarańczowy.
W oczy rzuciła mi się karteczka która leżała na stole.

" Wyjechałem na spotkanie z trenerami różnych klubów, będę za dwa dni wieczorem. Jedzenie jest w lodówce a pieniądze w salonie na komodzie. Chłopcy będą cię odwiedzać aby nic ci się nie stało i sprawdzić czy żyjesz.

Ps: Dałem jednemu z nich twój numer. Nie złość się

Kocham Xavi"

Chwila. Chwila. Chwila.
Ale, że oni mnie mają pilnować? Przecież to prędzej ja bym mogła ich. Mam osiemnaście lat. Bez przesady nie jestem dzieckiem.

Zabrałam wodę w bidonie, zakluczyłam duże drewniane drzwi i powoli biegłam wokół okolicy.
Dziś mieliśmy się spotkać z chłopakami w klubie licząc w tym moją przyjaciółkę.

Zatrzymałam się przy jednym z ogrodzeń domów. Wcisnęłam zieloną słuchawkę odbierając przy tym połączenie od nie znanego numeru. Kto by się spodziewał. Kto mógł to być

- Jesteś w domu?
Spytał donośny męski głos

- Zależy kto pyta. Mama mówiła mi, abym nie rozmawiała z obcymi
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wiedziałam, że to Gavi ale chciałam go trochę wyprowadzić z równowagi. No co? Lubię denerwować ludzi.

- Nie każdemu to się zdarza ale właśnie rozmawiasz z jednym z najprzystojniejszych piłkarzy na całym świecie.
Jego ego właśnie przerosło go samego

- Podyskutowałabym ale nie mam czasu na ploteczki. Mam ważniejsze rzeczy na głowie.
Skłamałam. Musiałam tylko iść do Akademii na tańce z Dolores i potem tylko zabawa w klubie.

- Na Przykład jakie?
Nie mogłam tego stwierdzić przez słuchawkę ale można było wyczuć, że się uśmiecha. Mówił to takim zachrypniętym głosem.

- Nie twój interes.
Rozłączyłam się poprawiając włosy za ucho i lekkim truchtem wracałam do domu aby się przebrać za pół godziny, mam zajęcia a ja nawet nie jestem w połowie gotowa.

Wbiegłam do pokoju i odrazu gdy otworzyłam drzwi na łóżku leżał ktoś? Kurwa. Los sobie ze mnie drwił w tym momencie

- Gdzie byłaś? Spytał brunet spoglądając na mnie poważnym wzrokiem. Dłonie miał skrzyżowane za głową.

- To ja powinnam spytać co ty robisz w moim pokoju, na moim łóżku, a przede wszystkim skąd masz klucze
Moj głos lekko ucichł. Zaczełam się poklepywać po ciele szukając kluczy. Ale one było w moich dłoniach

- Trener dał nam zapasowe klucze. Od teraz jesteś pod naszym okiem.
Uśmiechnął się sztucznie i zszedł na dół. Boże on leżał na moim łóżku w swoich śmierdzących butach.

Przebrałam się w czarne leginsy Nike, skarpetki tej samej firmy i zwykłą czarną koszulkę. Chciałam aby było mi wygodnie na zajęciach a do spotkania z chłopakami jeszcze zdążę się przygotować tym bardziej jak pomoże mi moją hiszpańska przyjaciółka którą zesłał mi jej wszechświat.

Zeszłam na dół a w salonie leżał na kanapie Gavi wraz z Pedri'm

- Madeleine.
Przeciągnął moje imię chłopak który szedł w moją stronę, wyciągnął ramiona w geście powitalnym - twój wujek powierzył nam ciebie pod opiekę więc jesteśmy twoimi prywatnymi ochroniarzami piękna.

from enemies to lovers | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz