Właśnie mała dziewczynka kładła się spać. Odsunęła sobie kołderkę i weszła na swoje łóżeczko. Zgasiła lampkę stojącą na jej szafce nocnej i próbowała zasnąć. Jednak nie wychodziło jej to zbytnio była bardzo zestresowana tym, że klamka którą cały czas obserwuje poruszy się.
Ona naprawdę tego nie chciała. Miała tak codziennie nigdy nie wiedziała kiedy się to stanie dlatego się stresowała. Nie wiedziała kiedy...
Obudziłam się cała zalana potem i łzami. Próbowałam unormować mój niespokojny oddech.
- Znowu...- powiedziałam cicho do siebie, gdy zdołałam uspokoić trochę oddech.
Wytarłam moje mokre policzki dłonią i rozejrzałam się po pokoju. Jak zawsze po koszmarze sypialnie pokrywał szron i niektóre przedmioty lewitowały. Podniosłam ręce które zaświeciły się na niebiesko i przywróciłam wszystko do ładu. Westchnęłam ciężko i spojrzałam na zegarek.
- Boże dopiero 4, przecież ja już nie zasnę.- schowałam twarz w dłonie i ponownie ciężko wypuściłam powietrze. Wstałam z łóżka i doczłapałam się do kuchni gdzie od razu wstawiłam wodę na kawę. Otworzyłam lodówkę i stwierdziłam, że muszę iść na zakupy spożywcze.
Zamknęłam ją i z szafki obok wyciągnęłam zupkę chińską. Tak wiem bardzo kreatywnie. Gdy woda się zagotowała wlałam ją do obu pojemników i poszłam z moim pysznym śniadaniem do salonu.
Włączyłam telewizor w którym o tej godzinie nic ciekawego nie było. Gdy skończyłam posiłek odłożyłam naczynia do zmywarki i poszłam się przygotować na zakupy. Na szczęście dzisiaj sobie wzięłam wolne więc nie muszę się martwić, że spóźnie się do pracy.
Choć jest jeden plus bycia szefową jak się spóźnie to nikt mnie nie wyleje. Weszłam do łazienki w której umyłam zęby i ogólnie się załatwiłam. Po czym przeszłam do garderoby po ubrania.
Założyłam najzwyklejsze dresy i wzięłam do tego jakieś Adidasy. Włosy już wcześniej związałam w niechlujnego koka, a makijażu żadnego nie robiłam bo idę tylko na drugą stronę ulicy do sklepu. Więc po co się stroić?
Wzięłam jeszcze po drodze do wyjścia portfel, telefon, klucze i wyszłam.
Sklep do którego idę jest naszczęście otwarty całą dobę więc nie muszę czekać, aż będzie jakaś przyzwoita godzina aby zrobić zakupy.Weszłam do małego sklepiku, wzięłam koszyk i ruszyłam między alejki. Wrzucałam co chwilę jakieś potrzebne mi produkty i gdy wydawało mi się, że wszystko mam podeszłam do kasy.
- Dzień dobry.- przywitałam się z kasjerką miłym uśmiechem. Ta jednak tylko coś odburknęła i zaczęła kasować produkty.
CZYTASZ
Bliźnięta Laufeyson •Avengers•
Teen FictionCo by było gdyby Odyn znalazł dwójkę dzieci, a nie tylko jedno? Zaopiekował by się obojgiem? Chłopczyk i dziewczynka z wyglądu wręcz identyczni, a charakter istne przeciwieństwa. Obydwoje tak samo zniszczeni mogliby sobie pomóc, jednak jest jedno al...