Podjadę po ciebie...

301 19 1
                                    

  Nastoletnia dziewczyna patrzyła ze strachem na otwierające się drzwi. Spodziewała się za nimi zobaczyć JEGO, ale im szerzej się otwierały mogłam zobaczyć kogoś innego.
Zobaczyłam wysokiego mężczyznę z czarnymi włosami do ramion i oczami. Wydawało się, że świecą w ciemności tym szmaragdowym kolorem tak podobnym do mojego. Zamknął drzwi i zaczął się do mnie zbliżać, a ja zareagowałam od razu wciskając się w róg łóżka.

- Ciiii, nie płacz. Spokojnie, nic ci nie zrobię.- powiedział łagodnie, siadając przede mną na łóżku. Dopiero teraz poczułam jak bardzo mam mokre policzki.
Wyciągnął do mojej twarzy ręce, którą od razu schowałam spodziewając się najgorszego. Jednak on, delikatnymi ruchami wziął moją głowę i skierował w swoją stronę ścierając łzy.

- Ja ci nic nie zrobię. Nie musisz się mnie bać.- powtórzył patrząc mi w oczy.- Wstań.- powiedział nagle, a ja od razu wykonałam jego rozkaz.
Zaprowadził mnie przed lustro i wtedy mogłam zobaczyć, że jesteśmy do siebie bardzo podobni.- Widzisz to? To uderzające podobieństwo między nami.- przytaknełam głową cały czas obserwując nasze odbicia.- Wiesz w czym jesteśmy jeszcze podobni?- pokręciłam na nie i nagle w jego dłoni pojawiła się zielona poświata.- Wyciągnij rękę przed siebie.- rozkazał co zrobiłam niepewnie. Jakie było moje zaskoczenie gdy i u mnie na dłoni pojawiła się niebieska poświata.- Niby tacy sami, a jednak różni.

^⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠^^⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠^^⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠^^⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_^

Obudziłam się zlana potem i nie mogąc złapać oddechu. Spojrzałam na swoje dłonie które świeciły się na niebiesko. Próbowałam się uspokoić aby przestały, ale im bardziej się starałam tym bardziej mi to nie wychodziło. Aż nagle zobaczyłam, że żyły od nadgarstka do łokcia święcą się jeszcze jaśniej. Rozejrzałam się po pokoju gdzie mogłam zobaczyć lewitujące rzeczy, szron i najprawdziwszy śnieg.

Zamknęłam oczy i próbowałam myśleć o czymś przyjemnym. W końcu po nie wiem ilu udało mi się uspokoić. Otworzyłam powoli powieki i zobaczyłam już tylko szron i śnieg, ale i tego po chwili się pozbyłam. Wstałam z łóżka i podeszłam do lustra gdzie zauważyłam tą samą dziewczynę ale już o wiele starszą, jednak tak samo przestraszoną.

Stałam tak przed tym lustrem patrząc na tą niebieską poświatę wokół dłoni. Skierowałam wzrok na swoją twarz i podskoczyłam przestraszona zauważając tego mężczyznę ze snu. Odwróciłam się od razu z rękami przed samą, aby jakby co się obronić, ale... nikogo nie zauważyłam. Boże ja już ewidentnie oszalałam. Na oddział zamknięty już za późno.

Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam godzinę 4:30. Westchnęłam głośno i wziąwszy ładujący się telefon z szafki nocnej wyszłam z pokoju. Podeszłam do lodówki z której wyjęłam małą buteleczkę wody. Gdy zaspokoiłam swoje pragnienie skierowałam się do łazienki. Zapaliłam światło i od razu odkręciłam wodę w wannie zatykając korkiem odpływ. Rozebrałam się i dopiero teraz odważyłam się spojrzeć w lustro.

Otworzyłam szeroko oczy przestraszona moim wyglądem. W pokoju tego nie było tak widać bo było ciemno, ale teraz patrząc na moją poszarzałą skórę, wielkie wory pod oczami i te pozbawione życia tęczówki naprawdę się przestraszyłam. Odwróciłam wzrok na wodę nie mogąc już znieść swojego odbicia i widząc, że jest już jej wystarczająco zakręciłam ją.

Dodałam jakiegoś pierwszy lepszy olejek który wzięłam z półki i kule do kąpieli która ma dać mi pianę. Weszłam do wanny bawiąc się musującą kulką i patrzyłam jak powoli się rozpada.

Bliźnięta Laufeyson •Avengers•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz