Pov. Tony
Od razu po wyjściu z zebrania ruszyłem do mojej pracowni. Jakich Fury zatrudnia ludzi w T.A.R.C.Z.Y skoro nie umieją się włamać na zwykły serwer firmy. Wchodząc już do pomieszczenia usiadłem na krzesełku i właczyłem panel.
- Friday pokaż mi zabezpieczenia do firmy Liv.- powiedziałem po czym przede mną wyświetliło się ciągi liczb. Prychnąłem pod nosem gdy zobaczyłem najłatwiejsze do pokonania zabezpieczenia jakie istnieją. Debile z T.A.R.C.Z.Y chyba powinni się trochę podszkolić bo to są podstawy. Zacząłem pokolei wpisywać komendy i gdy już napisałem wszystkie chcąc je potwierdzić wcisnąłem enter, wtedy jednak stało się coś dziwnego.
Wszystko na chwile zniknęło, a gdy pojawiło się ponownie moich komend nie było i liczby mialy totalnie inne ustawienie, jakby kod się zmienił. Próbowałem jeszcze pare razy przy pomocy Friday to zrobić ale za każdym razem działo się to samo. Raz jak byłem bardzo blisko już włamania się całkowicie wyłączył mi się panel.
Poszedłem więc szybko na górę, aby podzielić się z tym innymi, ale gdy wszedłem do salonu musiałem się powstrzymać. Na kanapie z resztą siedziała Liv z papierami i próbkami kolorów.
-O Tony idealnie. Właśnie pytam wszystkich o ostatnie detale i jakie mniej więcej kolory by chcieli. - powiedziała gdy mnie zauważyła. Teraz dopiero jak Fury nam powiedział o swoich podejrzeniach zobaczyłem jak bardzo jest podobna do Jelonka. Nie zgadza mi się tylko jedno ich charakter, każdy wie jaki jest Loki, ale ona tutaj kompletnie nie pasuje miła, cały czas uśmiechnięta, pomocna. Nie wierze aby Loki mógł tak dobrze udawać lub kłamać, przecież on by nie przeżył gdyby w jakiś sposób nie byl dla nas złośliwy szczególnie dla Thora.- Tony?- dopytała kiedy nie dawałem przez dłuższy czas reakcji.
-Tak, zamaśliłem się. Gdzie masz te kolory?- zmieniłem szybko temat i podszedłem bliżej. Liv nadal mi się przyglądając dała mi chyba całą palete kolorów jakie są na świecie, bo naprawdę było ich mnóstwo. Nawet nie wiedziałem, że może być tyle kolorów.
-Dobra to jak Tony wybierze idę na górę pilnować roboty.- oznajmiła chowając wszystkie papiery, które rozłożyła na stole. Chcąc szybko przekazać nowe imformacje reszcie przekartkowałem ten próbnik trawiając na kolory jak brązowy oraz różne jego odcienie i podałem jej. Popatrzyła na to i zaznaczając stronę schowała do torebki po czym uśmiechnęła się do nas.- Dobra ja już mam wszystko i raczej już zbytnio przychodzić do was nie będę i jeśli dobrze pójdzie za dwa tygodnie będziecie mieli wszystko gotowe. No to w takim razie do zobaczenia.- pożegnała się i zniknęła za drzwiami windy.
-Dobra słuchajcie.- od razu wzróciłem uwagę reszty i gdy chciałem kontynuować przerwał mi nasza kochana mrożonka.
-Włamałeś się?
- Właśnie chciałem o tym. Kody są cały czas zmieniane i nie da się włamać zdalnie, więc trzeba sie wybrać do jej firmy. Inaczej nie zdobędziemy żadnych informacji.
-Poczekaj, ale jak to się zmieniają?- zapytał Bruce.
- Liv musi mieć jakąś osobę w firmie która stale zmienia kody, aby nikt nie zdołał się włamać. Innego wytłumaczenia nie widzę.
-Faktycznie nie chciała aby jej dane nie wypłyneły skoro ma takie zabezpieczenia.-powiedziała Nat.- Jednak teraz to jej na dobre nie wychodzi, bo nie możemy jej nijak oczyścić z podejrzeń Furego. - Wszyscy pokiwali głową na znak, że się z nią zgadzają.
- Dobra teraz Natasha czy ty Clint chcecie iść na szpiegów?- zapytałem, a Wdowa i Hawkey popatrzyli się na siebie porumiewawczo z uśmieszkami na twarzy.
-Myślę, że oboje pójdziemy. - powiedział Clint odwracając się do mnie.
- No to się ruszajcie bo trzeba zrobić to jeszcze dzisiaj.- pogoniłem ich.
- Gdy będziecie gotowi przyjdzcie do konferencyjnej omówimy plan.- powiedział Steve, na co oni tylko skineli i poszli się szykować.
Ja zamiast od razu iść na spotkanie poszedłem jeszcze do pracowni po słuchawki i różne przydatne rzeczy. Zanim wyszedłem sprawdzając godzine. 15:40. Czyli trzeba się pospieszyć bo po 16 Liv zawsze jeszcze jedzie do firmy.Szybkim krokiem skierowałem się do konferencyjnej gdzie byli już wszyscy łącznie z Nat i Clintem.
- W końcu Tony raczyłeś się zjawić- przyczepił się Kapitan.
- Byłem po słuchawki i inne gadżety.- powiedziałem dając je naszym szpiegom.- A po za tym jak plan jest już omówiony to radziłbym już ruszać, ponieważ chciałem zaznaczyć, że Liv zawsze po 16 jeszcze jeździ do firmy, a jest 15:47.
- Dobra Tony ma rację, znacie plan więc już jedźcie.
-Poczekaj drogi Kapitanie czy ty właśnie mi przyznałeś rację.
-Zachwile mogę cofnać swoje słowa.
-O nie mam światków, już się tego nie wyrzekniesz.
Pov. Natasha
Staneliśmy właśnie na parkingu podziemnym firmy Liv i zakładaliśmy słuchawki. Gdy już byliśmy gotowi wyszliśmy i skierowaliśmy się do windy. Nasz plan zakładał zrobienie zamieszania przez Clinta, a ja w tym czasie miałam udać się do serferowni. Bardzo proste i nie trudne do wykonania. Wysiedliśmy na parterze. Ja zostałam przy windach aby szybko móc wjechać na wyznaczone piętro, a Clint poszedł być Clintem.
Podszedł do recepcji i zaczął gadać z sekretarką przez przypadek trącając jakieś papiery od razu przepraszając. Gdy sekretarka schyliła się aby je pozbierać blondyn włożył pendriva z wirusem takim nie szkodliwym do komputera.
- Musicie się pospieszyć Livia już za chwilę będzie szła w kierunku firmy. Tony poszedł ją zagadywać ale nie wiadomo jak długo mu to zajmie.- usłyszeliśmy w słuchawkach głos Steva.
Clint spojrzał szybko na ekran komutera na którym pojawił się komunikat, że wirus się przeniósł. Wyjął więc pendriva i skasował powiadomienie i to w ostatniej chwili bo sekretarka wstała. Clint jeszcze raz przeprosił i zaczął coś mówić, a ta skierowała wzrok na komputer i pewnie chcąc coś sprawdzić ale komputer cały czas się zawieszał, tak właśnie działał ten wirus.
Powiedziała coś do niego po czym ten wszedł za pulpit grzebiąc coś na komputerze i to był dla mnie znak, że mam działać. Wsiadłam do windy i nacisnęłam odpowiedni guzik z piętrem. Zatrzymała się i szybkim krokiem skierowałam się do odpowiedniego pomieszczenia.
- Uwaga Livia jest w drodze do firmy.- ostrzegł tym razem Tony.
Jeszcze bardziej przyspieszając otworzyłam drzwi serferowni. Zobaczyłąm tam jednego pracownika za biurkiem. Myślałam, że będzie ich więcej.
-Tutaj jest wstęp wzbroniony, nie możesz tutaj być.- powiedział wstając. Dopiero teraz zobaczyłam, że są tutaj też kamery.
-Wiem, ale coś się stało z jednym z komputerów w recepcji i powiedziano, żebym tutaj przyszła po ciebie.
-Jesteś tutaj nowa bo nie widziałem cię tutaj wcześniej?
-Tak, zaczęłam od dzisiaj.
- To w takim razie idź piętro niżej tam są osoby odpowiedzialne za komputery i inne techniczne rzeczy.
- A myślałam, że pójdzie bez przeszkód i po dobroci.
- Co o czym ty...- Nie dokończył ponieważ poraziłam go prądem przez co będzie nieprzytomny przez jakieś pięć minut.
Szybko podeszłam do komputera głównego i podpiełam pendriva, który od razu zaczął wszystko pobierać.
-Nat, mamy problem Livia jest już w firmie więc zmyłem się już do samochodu. Ile ci tam jeszcze zostało?- usłyszałam pytanie Clinta w słuchawce.
- Dopiero co zaczęłam pobierać. Potrzeba mi jeszcze z dwóch minut.- powiedziałam.
Popatrzyłam na ekran komputera, aby zobaczyć ile się już pobrało. 87%. Nagle usłyszałam otwieranie drzwi. Odwróciłam głowę i zobaczyłam...
- Witam.
^--------^^--------^^--------^^--------^^--------^^--------^^--------^^--------^^--------^^--------^^--------^
1114 słów
CZYTASZ
Bliźnięta Laufeyson •Avengers•
Novela JuvenilCo by było gdyby Odyn znalazł dwójkę dzieci, a nie tylko jedno? Zaopiekował by się obojgiem? Chłopczyk i dziewczynka z wyglądu wręcz identyczni, a charakter istne przeciwieństwa. Obydwoje tak samo zniszczeni mogliby sobie pomóc, jednak jest jedno al...