20

264 31 12
                                    

Wychodząc z pracy, jestem niemal pewna, że James zapomniał o swojej propozycji odwiezienia mnie do domu. Po naszej krótkiej wymianie zdań nie wyściubił nosa poza swój gabinet, co zaniepokoiło nawet Hayley. Jednak żadna z nas nie miała na tyle odwagi, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku.

Na zewnątrz dopada mnie chłodne, październikowe powietrze, które sprawia, że od razu zapinam płaszczyk, który mam na sobie, po samą szyję. Przystaję przy krawężniku, rozglądając się za samochodem, którym mógłby jeździć prywatnie James. Mija mnie mnóstwo pojazdów, ale kierowcą żadnego z nich nie siedzi mój szef. Nie żebym chciała z nim wracać. Tak naprawdę nadal liczę na jakiekolwiek wytłumaczenie wszystkich tych niejasności między nami, ale gdyby naprawdę się nie pojawił, odetchnęłabym z ulgą. To że przez ostatni czas zachowywał się normalnie nie zmienia faktu, że włamał mi się do pokoju kiedy spałam.

Kiedy mija pięć minut, zaczynam czuć się naprawdę głupio, nie wiedząc czy mam w ogóle na co czekać. Ostatni raz omiatam wzrokiem najbliższe otoczenie, po czym ruszam w kierunku stacji metra. Już w domu przeanalizowałam trasę, jaką będę musiała pokonywać, aby dostać się do pracy oraz z pracy do domu, dlatego teraz nie mam większego problemu z obraniem kierunku. Za mniejsze zło uznałam podróż metrem z przesiadką niż dojeżdżanie samochodem skoro czas podróży jest bardzo zbliżony.

Nie oddalam się od firmy zbyt daleko kiedy zatrzymuje się przy mnie szary, z pewnością luksusowy jaguar. Jego kierowca otwiera okno.

- Miałaś poczekać przed wejściem- rzuca, włączając światła awaryjne. Spotyka się to z jawnym niezadowoleniem innych uczestników ruchu.

- I czekałam- odpowiadam zgodnie z prawdą.

- Wsiadaj.

Pod presją innych kierowców, nie zwlekam ani sekundy. Okrążam samochód i zajmuję miejsce pasażera, a po tym jak zapinam pasy bezpieczeństwa, od razu ruszamy, a we mnie uderza stylowe i eleganckie wnętrze pojazdu z jasną tapicerką. Pierwsze, o czym myślę to fakt, że przed wejściem nie otrzepałam butów ze zbędnego brudu.

- Chyba ma pan sporo samochodów- stwierdzam, nie mogąc wyjść z podziwu dla tego egzemplarza. Jest pedantycznie czysty, a do moich nozdrzy przedostaje się mieszanka zapachu nowości i męskich perfum.

James wzrusza niedbale ramieniem, zwinnie zmieniając pasy ruchu.

- Ja mam jeden. Dragon ma kilka.

Marszczę brwi.

- Czyli pan ma je wszystkie- podsumowuję, ale ignoruje moje stwierdzenie.

- Doceniam, że w pracy postanowiłaś zwracać się do mnie formalnie, ale jesteś już poza godzinami pracy- zerka na mnie, przez co na moment łapiemy kontakt wzrokowy.

Milczę, mając nadzieję, że sam zacznie temat, o którym chciał porozmawiać. Niestety tak się nie dzieje.

- Nie musiałeś mnie odwozić skoro byłeś zajęty- nawiązuję do jego kilkugodzinnego zniknięcia w gabinecie.

- Chciałem to zrobić. Nasza relacja jest na tyle skomplikowana, że wypada wyjaśnić pewne kwestie.

- Dobrze- odpowiadam cicho, zaczynając się stresować. Nie wiem, czego się spodziewać. Nadal nie odkryłam, dlaczego mężczyzna pojawił się w moim życiu i ostatni wyścig, na który poszłam z Maggie, tak naprawdę w niczym nam nie pomógł. Utwierdziłyśmy się jedynie w przekonaniu, że Dragon jest tam Kimś, zarabia na wyścigach dużo pieniędzy, a Rob pomaga w zarządzaniu wszystkimi tymi wydarzeniami.

- Żałujesz pracy u mnie?- pyta w końcu, skupiając się nadal na drodze. Ruch jest całkiem spory, dlatego dziwię się, że wybrał samochód na miejsce tej rozmowy.

ZAPOMNIEĆ O PRZESZŁOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz