23

256 29 11
                                    

Nie mam pojęcia, jakim sposobem dałam się wyciągnąć Maggie na zakupy. Może to przez to, że coraz częściej i, co gorsza, coraz dłużej zastanawiam się co rano, jak powinnam ubrać się do pracy? A może fakt, że nagle żadna bluzka w mojej szafie nie wydaje się być tak ładna jak wydawała się być jeszcze miesiąc temu? Czymkolwiek to jest, nie wpływa na mnie dobrze. Ledwo zarobiłam trochę pieniędzy, a już daję się ponieść pokusie, aby wydać część z nich.

Postanawiam przymierzyć całkiem ładny, błękitny sweterek oraz czarną, dopasowaną spódniczkę, zastanawiając się kilka razy czy suma cen nie jest zbyt wysoka kiedy Maggie łapie za następny już z kolei wieszak, nie zerkając nawet na metkę. Ledwo daje radę udźwignąć wszystkie ubrania, niosąc je w rękach, ale dzielnie walczy, na co uśmiecham się pod nosem i znikam w przymierzalni ze swoimi wyborami. Odruchowo spoglądam w ogromne lustro wiszące w środku, odrobinę dłużej zatrzymując wzrok na swojej figurze. Coraz częściej mam wrażenie, że z biegiem lat coraz bardziej zaczynam przypominać mamę. Z całego serca pragnę, żeby tak właśnie się stało, przez co może wmawiam sobie, że tak właśnie się dzieje?

Uśmiecham się smutno do własnego odbicia w lustrze i przymierzam wybrany zestaw ubrań, po czym wychodzę na wąski korytarz, gdzie po obu stronach rozciągają się przymierzalnie, niemal w tym samym momencie co Maggie.

- I jak?- obraca się dookoła własnej osi, podskakując z ekscytacji. Lustruję ją wzrokiem, zastanawiając się kilka razy, jak obrać w słowa swoją opinię.

- Myślę, że niekoniecznie pasuje do ciebie ten styl- mówię w końcu na co mina przyjaciółki rzednie.

- Za to ty wyglądasz bajecznie w tym sweterku- cmoka powietrze, posyłając w moim kierunku całusa.

Usatysfakcjonowana tą opinią odwracam się, aby wrócić do przymierzalni, jednak skutecznie zatrzymuje mnie pytanie przyjaciółki.

- Rozmawiałaś z nim w końcu?

Przystaję z mocno bijącym sercem i niepewnie spoglądam w jej kierunku, wiedząc doskonale, o co pyta. Od miesiąca, czyli od momentu rozpoczęcia przeze mnie pracy w biurze, nie omieszka przypominać mi, w jaki sposób poznałam Jamesa.

- Nie było okazji- bąkam, co po części jest prawdą. Właściwie się nie widujemy, a jak już na siebie wpadamy, kończy się na „Jak mija ci dzień?".

Mam nadzieję, że Maggie odpuści, co się oczywiście nie dzieje.

- Carolyn- podchodzi do mnie w dwóch krokach i łapie mnie za ramiona, patrząc prosto w oczy.- O co chodzi?

Zaczynam się stresować. Dłonie dziwnie mi drżą, a skronie pulsują od nadmiaru myśli przepływających właśnie przez mój umysł.

- Carolyyn?- przyjaciółka przekrzywia głowę.- Mówiłaś, że szczerze z nim porozmawiasz, a dopiero później postanowisz czy tam zostaniesz- przypomina uparcie.- A minęło już tyle czasu i...

Urywa gwałtownie, otwierając szerzej oczy. Po chwili w zaskoczeniu otwiera również usta i zaciąga się histerycznie powietrzem, a ja czuję jak całe moje ciało zalewa fala potu.

Maggie zakrywa usta dłonią i robi kilka niepohamowanych kroków w tył.

- Nie!- krzyczy. Odruchowo rozglądam się dookoła czy nikt nie zwraca na nas uwagi, ale jesteśmy tu same. Podbiega do mnie, a ja nadal stoję jak słup soli.- Carolyn- spogląda na mnie ostrzegawczo, a ja już wiem, że domyśliła się prawdy.

- Chyba... tak- mówię cicho. Nie stać mnie na nic więcej. Zwłaszcza pośrodku jednego z sklepów odzieżowych.

Opiera się o ścianę, wyglądając, jakby za chwilę miała zemdleć.

ZAPOMNIEĆ O PRZESZŁOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz