28

228 33 2
                                    

Zerkam na Jamesa, czując rumieńce na policzkach. Mocniej otulam się szalikiem, chroniąc się przed chłodem grudniowego wieczoru oraz przenikliwym spojrzeniem mężczyzny.

- Zaproponowałbym, że cię odwiozę, ale...

- Jestem samochodem- kończę za niego, śmiejąc się cicho. Czuję w moim wnętrzu przyjemne ciepło na bliskość mężczyzny. Ewidentnie zwariowałam.

- Tak...- potwierdza, nie spuszczając ze mnie wzroku. Jest już ciemno, ale pobliskie latarnie uliczne idealnie nas oświetlają.

- Och!- zadzieram do góry głowę.

Z nieba zaczynają spadać pierwsze w tym roku płatki śniegu. Opadają na moje policzki, sprawiając, że uśmiecham się szerzej.

Doskonale czuję na sobie wzrok Jamesa, który uważnie mnie obserwuje, ale staram się nie rozmyślać nad tym, jak dziecinna przy nim jestem. Unoszę dłoń i uśmiecham się jeszcze szerzej kiedy zimne płatki dotykają mojej skóry. Gdyby ktoś jakimś cudem mógł zatrzymać czas, nie miałabym nic przeciwko.

Słyszę szept zupełnie niepodobny do Jamesa, układający się w jedno słowo:

- Piękna.

Odwracam ku niemu twarz, a czas płynie jakoś wolniej. Nieco szerzej otwieram oczy i rozchylam wargi, nie wiedząc, jak zinterpretować jego reakcję. A może coś mi się przesłyszało?

- Słucham?

- Powiedziałem, że...- milknie i marszcząc brwi, odchrząkuje- robi się zimno.

Wypuszczam wstrzymywane przez moment powietrze.

- Tak, czas wracać do domu.

- Pozwól, że przynajmniej eskortuję cię przez drogę- brodą wskazuje swój samochód. Zerkam w jego kierunku, zauważając, że nie jest to ten model, którym widziałam go kilkukrotnie pod budynkiem firmy.

- Nie będziesz miał po drodze...- milknę, dostrzegając jego zacięty wyraz twarzy.

- Lubię nocne jazdy.

Wyczuwam dwuznaczność w jego słowach, ale nie podejmuję tematu.

- Skoro chcesz.

Wzruszam ostatecznie ramieniem, podchodząc do swojego samochodu. Wsiadam i uruchamiam silnik, a później światła i ruszam. A James za mną. I tak całą drogę, co samoistnie przypomina mi pierwszą z takich sytuacji kiedy to jechał za mną swoim czarnym mustangiem. Wydaje mi się, jakby było to lata temu, a minęły zaledwie miesiące.

Kilkanaście minut później wysiadam wprost na mroźne powietrze i sypiący z nieba śnieg. Mocniej otulam się płaszczem, chowam nos za szalik, po czym ruszam podjazdem w kierunku drzwi wejściowych, będąc pewna, że James po prostu odjedzie.

- Carla!

Przystaję, gdy dociera do mnie trzask drzwi, a następnie odgłos kroków. Odwracam się, lecz nie mam szansy na jakąkolwiek reakcję. Dłoń Jamesa ląduje na moim karku, po czym przyciąga mnie do siebie delikatnym choć stanowczym szarpnięciem i napiera na moje wargi z taką siła, że zapiera mi dech w piersi.

Jego zimne, miękkie wargi na moich. Upajający zapach męskich perfum wymieszany z nutką dymu papierosowego, choć od dawna nie widziałam, żeby palił. Ciepło męskiej ręki i ciała tak blisko mojego. Wszystko to sprawia, że przepadam, nie potrafiąc wytłumaczyć własnej słabości do tego człowieka. Unoszę drżące dłonie i zaciskam palce na czarnym płaszczu mężczyzny. Odwzajemniam pocałunek, pozwalając by go pogłębił, delikatnie odchylając moją głowę.

Przyciąga mnie jeszcze mocniej. Całujemy się szybko, zdając sobie sprawę z tego, że ten moment zapomnienia za chwilę minie. A mimo to nie potrafię przestać. Nie potrafię go odepchnąć chociaż każda rozsądna cząstka mnie krzyczy, że powinnam. Przegrywają jednak ten pojedynek z sercem.

ZAPOMNIEĆ O PRZESZŁOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz