Jak na drugi spędzony w firmie dzień uważam, że radzę sobie całkiem nieźle. Co prawda, nie wykonuję żadnych istotnych zadań, ale staram się pomagać Hayley jak najlepiej potrafię. Sprawdzam dane w dokumentach i nawet udało mi się wyłapać niedopatrzenie kobiety, dzięki czemu zapunktowałam w jej oczach. Zajmuję się też tworzeniem kopii dokumentów i układam je w segregatorach na poszczególne egzemplarze, ale przede wszystkim małymi krokami poznaję zasady funkcjonowania biura. Dzisiaj jednak dostałam nowe zadanie- jednorazowe stworzenie harmonogramu dnia Jamesa Owena i nadzorowanie jego przebiegu, a co za tym idzie, potwierdzanie umówionych wcześniej spotkań oraz odwoływanie tych, na których mężczyzna się nie pojawi. Nie ukrywam, zestresowała mnie nowa rola, przez którą czuję ogromny ciężar odpowiedzialności, jaka na mnie spadła. W końcu chodzi o samego prezesa. Na szczęście Hayley pilnie sprawdza każdy mój krok, abym nie nabyła złych nawyków i nie popełniła błędów. Naprawdę polubiłam tę kobietę, a ona zdaje się lubić mnie, co stanowczo ułatwia nam pracę.
Kiedy wykonuję wszystkie powierzone mi wcześniej zadania, otwieram w końcu plik z planem dnia Jamesa, dziwiąc się, że jeszcze nie spotkałam go na swojej drodze, a jest już grubo po drugiej po południu. Wszystko wyjaśnia się kiedy plik w końcu się otwiera, a ja zauważam, że Hayley odwołała wszystkie dzisiejsze spotkania mężczyzny, wpisując jego nieobecność. Marszczę brwi, zastanawiając się, czy jest to w jakikolwiek sposób powiązane z jego wczorajszym zachowaniem aż w końcu dochodzę do wniosku, że musiało stać się coś naprawdę niedobrego skoro zrobił sobie nagły dzień wolny.
- Zeskanujesz, proszę, te dokumenty?- na moim biurku ląduje pokaźny plik kartek i teczek. Patrzę na nie przez moment, zastanawiając się czy zdołam je w ogóle donieść do kserokopiarki.
- Oczywiście- wstaję ze swojego miejsca i posyłam kobiecie delikatny uśmiech, a ta po chwili znika w korytarzu.
Pochylam się i chwytam pierwszą partię teczek w momencie kiedy drzwi windy rozsuwają się z charakterystycznym dźwiękiem. Przybyła postać zmierza w moją stronę, więc podnoszę wzrok, porzucając na nowo teczki.
Jakie jest moje zdziwienie, widząc przecinającego pewnym krokiem korytarz Jamesa.
- Dzień dobry, panie Owen- wita się jedna z przechodzących pracownic.
- Dzień dobry- jego odpowiedź można nazwać bardziej odburknięciem. Do tego nie zaszczyca kobiety choćby przelotnym spojrzeniem.
I niby na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być w porządku, ale kiedy mężczyzna podchodzi do mojego biurka, zauważam jego smutne, podkrążone oczy. Ma na sobie czarny, dopasowany garnitur i krawat tego samego koloru, jednak wygląda on na wiązany w biegu.
- Gdzie jest Hayley?- pyta bez przywitania.
Mija kilka sekund, podczas których jedna z jego brwi podjeżdża do góry, zanim odpowiadam.
- Przed chwilą tu była.
- Była, ale jej nie ma. Gdzie jest?- stuka palcami w skórzaną teczkę, z którą tu przyszedł.
Wzruszam ramionami, na co wzdycha. Jest przemęczony, co widać gołym okiem i co jest naprawdę niepokojące.
- Znajdź ją- rozkazuje, na co kiwam głową.- Niech zbierze zarząd do konferencyjnej.
Rusza w kierunku swojego gabinetu, podczas gdy ja sięgam po telefon, aby zadzwonić do Hayley. Jeżeli nie odbierze, zamierzam jej poszukać, ale warto spróbować. Zanim jednak wciskam zieloną słuchawkę, mężczyzna odwraca się gwałtownie.
- Kiedy już znajdziesz Hayley, przyjdź na moment do mojego gabinetu.
Z trudem przełykam ślinę.
- Oczywiście- zapewniam cicho, żałując, że nie zdążyłam ukryć się w pomieszczeniu ksero zanim przyszedł do firmy. Ewidentnie nie ma dzisiaj humoru, a ostatnim czego chcę to zostać tą, na której się wyładuje. A może wcale nie o to chodzi?
CZYTASZ
ZAPOMNIEĆ O PRZESZŁOŚCI
ChickLitNOWA WERSJA STAREJ HISTORII! Carolyn Foster spotkało w życiu wiele nieszczęść. Dziewczyna nie radzi sobie z wydarzeniami, które na zawsze zmieniły jej życie, ale wierzy, że w końcu uwolni swój umysł od ciężaru przeszłości. Pewnego dnia na jej drodz...