Rozdział 39.

2.4K 52 0
                                    


Nieprzytomny Luciano wydawał się taki nie groźny, taki niewinny, ale naprawdę chciałam żeby właśnie w tym momencie się obudził. Już długo, prawie cały dzień siedziałam w sali gdzie on leżał i prawie w ogóle nie puszczałam jego dłoni. Nie mogłam go opuścić. Było już późno. Liliany już nie było. Lorenzo zawiózł ją do domu, była tym wszystkim zmęczona, tak jak ja. W pewnym momencie do sali wszedł mój brat, a w drzwiach stanął Lorenzo i lekarz.

- Musimy już jechać księżniczko - powiedział brunet, a ja spojrzałam na jego leżącego brata.

- Przyjedziesz jutro - powiedział Louis i chwycił mnie za ramiona. Westchnęłam i wyszłam z nim z sali zerkając jeszcze w stronę Kiry. Narażała się dla niego i teraz tu leży. To on ją narażał. Nagle poczułam złość. Luciano otaczał się tylko cierpieniem aż w końcu sam tak skończył. Pokręciłam głową i opuściłam salę. Lorenzo jeszcze przez chwilę rozmawiał z lekarzem, a ja z Kilianem i Louisem wyszłam przed szpital.

- Nie spodziewałem się tego, że ci się oświadczy, a tym bardziej, że ty się zgodzisz - powiedział Louis, spojrzałam na niego smutno.

- To było tak nagle - uśmiechnęłam się lekko, a potem z powrotem spoważniałam - tuż przed tym wypadkiem, zadzwonił do mnie.- Znowu poczułam zbierające się łzy.

- Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze - odparł po chwili Rossi.

- Zawieść cię do domu?- spytał mi się Kilian.

- Tak - powiedziałam po chwili kierując się do srebrnego mercedesa.

- Na pewno zostaniesz sama późnej?- spytał Rossi, a ja machnęłam ręką.- Niech będzie Tori. Będę pod telefonem - skierował się do czarnego camaro. Nie chciałam aby ktokolwiek maił mnie na głowie ale wiedziałam, że w każdej chwili gdy będę potrzebowała Louisa to zawsze będzie. Wsiadłam do samochodu Kiliana, a on sam znalazł się w nim po chwili.

- Wiesz, że i tak samej nie zostawię cię w willi - powiedział Duarte wyjeżdżając na główną ulicę. Spojrzałam na niego ale on ciągle patrzył na drogę.

- Daj spokój. Jedź do swojego domu i odpocznij. Wiem przez co przechodzisz. Oboje musimy odpocząć - powiedziałam z powrotem odwracając głowę w stronę okna.

- W takim razie pojedziesz do mnie albo Louisa - odparł poważnie.

- Kilian - mruknęłam.- Dam sobie cholera radę.- W samochodzie zapadła cisza. Zdałam sobie sprawę, że w willi Falcone prawie nigdy nie byłam sama, przez Contiego. Może Kiliana miał rację, może powinnam z nim zostać? Szatyn zatrzymał samochód na podjeździe. Bez słowa opuściłam samochód i Kiliana zrobił to samo. Spojrzałam na niego, a on twardo szedł w stronę drzwi. Z facetami z mafii było trudno wygrać. Otworzyłam drzwi willi i szatyn wszedł za mną.

- Mogę zostać sama Kilian - powiedziałam odwracając się do niego, a on w tym momencie ściągnął marynarkę i udał się w stronę salonu.

- Ludzie Contiego znaleźli wille Lorenzo. Myślisz, że będą mieć z tą problem?- rzucił przez ramię.- W niczym nie będę ci przeszkadzał - dodał i usiadł na kanapie. Udałam się w jego kierunku i oparłam dłonie na oparciu kanapy.

- Przepraszam - powiedziałam gdy on w tym momencie włączył telewizor. Zaskakiwało mnie to, że on tu czuł się jak w domu. Tym razem spojrzał na mnie łagodnie.

- Idź się prześpij - powiedział na co skinęłam głową i udałam się w kierunku schodów.

- Jakby co wszystkie pokoje są wolne - rzuciłam, a on spojrzał na mnie i kiwnął głową. Byłam okropnie zmęczona, choć nic nie robiłam. Bardzo bałam się o Luciano i Kirę, ale wiedziałam, że cały czas są w dobrych rękach, Lorenzo na pewno o to zadbał. Gdy miałam wejść do mojego pokoju zatrzymałam się i spojrzałam w stronę drzwi sypialni Luciano. Poszłam właśnie tam. Ściągnęłam z siebie wszystko i założyłam na siebie jego luźną, granatową koszulkę, i spodenki. Chociaż nigdy go w nich nie wiedziałam leżały na fotelu. Położyłam się na łóżku i od razu przykryłam się kołdrą. Boże tu wszystko nim pachniało. Po takim krótkim czasie brakowało mi go. Byłam pewna, że nie uda mi się zasnąć ale ma szczęście udało mi się.

Tʜᴇ Dᴇᴘᴛ / 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz