Rozdział 43.

2.6K 47 1
                                    


Wciąż byłam z Luciano. Nie wyobrażałam już sobie życia bez niego. Oboje popełnialiśmy błędy, a zwłaszcza ja, ten jeden raz. Ani razu po zderzeniu z Michellem nikt oprócz mamy Luciano i Olivii Vinti o tym nie wspomina. Czułam się dobrze z Falcone, zapominając również o Contim, którego jeszcze nie zabił i który nie zaatakował ani się nie pokazał od wypadku Luciano i Kiry, a minęły już cztery miesiące. Kolejne cztery miesiące. Od połowy lipca wszyscy ja, Luciano, jego rodzeństwo, Kira, Kilian i Louis ze swoją dziewczyną jesteśmy we Włoszech. Minęły dopiero trzy dni odkąd tu jesteśmy. A przelecieliśmy tu, ponieważ za niecały miesiąc biorę tu ślub z Luciano. Jednocześnie cieszyłam się ale z drugiej strony bałam się, ponieważ on był już żonaty. Musieliśmy wszystko jeszcze przygotować dlatego byliśmy tu tak wcześnie, nie mieliśmy nic, kompletnie nic.

Obudziłam się przez upał, który zawsze był najsilniejszy popołudniu. Byłam zdziwiona, że tak długo spałam. Podniosłam się i w łóżku nie zauważyłam Luciano. Rzadko się przy nim budziłam. Zawsze miał dużo pracy i dlatego wstawał wcześniej nawet w dni wolne. Wstałam z łóżka i przez okno balkonowe zobaczyłam przy basenie Kirę, Lili i Rosalie. Szybko przebrałam się w czarny dwuczęściowy strój kąpielowy i narzuciłam na siebie dużą lekką chustę. Założyłam klapki i wyszłam z pokoju. Po chwili szłam na przeciwko drzwi tarasowych z wyjściem na ogromny ogród, którego końca nie było widać, a było na nim praktycznie wszystko. Dalej było wyjście na plażę. Choć byłam tu już na urodzinach mamy Falcone to nie byłam w ogrodzie. Idąc w stronę basenu związywałam włosy w kok i wtedy moim oczom przy basenie obok ściany willi siedział Luciano, Lorenzo, Kilian i Louis. Wszyscy trzymali w ręku butelkę z piwem i byli przebrani w spodenki kąpielowe. Lorenzo leżał na jednym z leżaków, za to Louis i Kilian siedzieli na krzesłach, a Luciano siedział na leżaku. Spojrzeli na mnie, a ja się uśmiechnęłam.

- Zdecydowanie przestaje nazywać cię księżniczką. To karygodne wstawać tak późno - powiedział Lorenzo podnosząc z oczu okulary przeciwsłoneczne.

- Och jaka szkoda - powiedziałam udając uraz.

- A jednak, podobało ci się - powiedział zadowolony Lorenzo.- Księżniczko - rzucił na co pokręciłam z lekkim uśmiechem głową. Spojrzałam na Luciano, który śledził mnie wzrokiem.

- Tori chodź do nas - krzyknęła Liliana. Ściągnęłam z siebie chustę i rzuciłam ją w kierunku mojego narzeczonego. Od ostatniego czasu w ogóle się nie kłóciliśmy. Chociaż często dałam popuścić emocjom gdy chodziło o mafię. Wracał późno, w domu pojawiali się jacyś szemrani goście i nie raz panikowałam gdy zostawiał broń na wierzchu. Przez ostatnie dni był okropnie roztargniony. Czasem myślałam, że ten ślub jest za szybko albo w ogóle, że to pomyłka. Tak przynajmniej powiedzieli mi moi rodzice kiedy dostali zaproszenie na ślub. Już długo się do mnie nie odzywają. Miałam nadzieję, że zjawią się na ślubie.

Usiadłam na brzegu basenu zanurzając nogi w zimnej wodzie tak samo jak Rosalie. Nie spędzałam z nią dużo czasu, bo miałam wrażenie, że z naszego towarzystwa dobrze się tylko czuję z Kirą i Lousiem. Na razie nie złapałam z nią dobrego kontaktu. Nagle do basenu wskoczył Kilian.

- K!- krzyknęła Kira i spadła z dmuchanego, różowego flaminga, a Liliana mocno zaczęła się bujać na materacu. Po chwili Louis chwycił Santos i wrzucił ją do wody, sam do niej też wskakując.- Idioci!- mruknęła Duarte płynąc w moją stronę, tak samo jak jej brat. Wiedziałam co chciał zrobić. Ale zanim się uniosłam chwycił mnie za kostki i pociągnął do wody, która była bardzo zimna.

- Po to przyszłaś na basen - powiedział gdy uwesiłam się na jego szyi. Otarłam dłonią twarz i spojrzałam na niego zła. Nagle usłyszałam pisk Kiry, która wyszła z basenu ale Lorenzo chwycił ją w pasie i skoczył z nią do wody. Puściłam Kiliana po tym jak ochlapał mnie Lorenzo.

Tʜᴇ Dᴇᴘᴛ / 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz