Rozdział 18.

4.6K 88 2
                                    


Weszłam do pokoju i od razu udałam się do łazienki, biorąc po drodze do niej luźną szarą koszulkę. Choć leżałam w szpitalu jeden dzień, byłam zmęczona. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam w odbiciu moją poobijaną twarz. Gdyby Luciano ze swoimi ludźmi pojawił się choć pięć minut później, nawet nie chce myśleć do czego by doszło. Na własne oczy zobaczyłam do czego wróg Falcone był zdolny.

Rozebrałam się i na reszcie mojego ciała też znajdowały się pojedyncze siniaki. Zrobiło mi się nie dobrze gdy pomyślałam, że tamten człowiek mnie dotykał. Weszłam do wanny z ciepłą wodą. Leżałam w niej tak przez dłuższy czas, aż wzięło mnie bardziej na spanie. Wyszłam z wanny i ubrałam na siebie szarą koszulkę. Od razu gdy opuściłam łazienkę położyłam się na łóżku.

***

Kiedy się obudziłam było po czternastej. Usiadłam na łóżku i przeczesałam palcami jeszcze wilgotne włosy. Czułam się jak po jakimś ciężkim, kilkudniowym wysiłku fizycznym. Zanim wyszłam z pokoju ubrałam krótkie dresowe spodenki. Zeszłam na dół i w kuchni zastałam straszą kobietę, która przygotowywała jakiś sos i makaron.

- Dzień dobry Rosa - powiedziałam biorąc z szafki szklankę, do której nalałam wody.

- O mój Boże! Dziecko co ci się stało?- spytała kobieta i nawiązałam z nią kontakt wzrokowy kiedy piłam.

- Nic.. - mruknęłam stawiając szklankę na blat. Rosa pokręciła głową.

- Zaraz dam ci jeść - powiedziała.

- Nie trzeba - odparłam kierując się w stronę wyjścia z kuchni.

- Pan Luciano powiedział, że masz zjeść i wsiąść jakieś leki - gestem ręki wskazała na wyspę kuchenną gdzie leżało opakowanie z lekami.

- Zjem późnej - machnęłam ręką zerkając na nią przez ramię i wtedy wpadłam na twardy toros bruneta, który ubrany był w czerwoną polówkę i czarne spodnie, Boże wyglądał idealnie. Spojrzałam w górę i spotkałam się z jego chłodnym spojrzeniem. Chciałam go ominąć ale on zagrodził mi drogę swoją ręką.

- Zjadła?- podniósł wzrok na Rosę, a po chwili spojrzał na mnie i pokręcił głową.- Mówiłem coś.- Chwycił mnie w talii i podniósł, a następnie posadził na krześle przy wyspie kuchennej. Rosa podała mu talerz z makaronem, a on postawił go przede mną. Nie miałam apetytu po tym jak w myślach ciągle wracałam do wydarzenia z wczoraj. Mężczyzna oparł się łokciami o wyspę obok mnie.

- Pójdę zrobić zakupy - oznajmiała Rosa, na co Luciano skinął głową. Kobieta opuściła wille.

- Nie jestem głodna - odparłam odkładając widelec, który wcześniej wcisnął mi do ręki.

- Działasz mi kurwa, na nerwy - walnął pięścią o blat. Uniosłam na niego zdziwione spojrzenie.

- I bardzo dobrze - powiedziałam i wstałam.- Mogłeś mnie tam zostawić. Miałbyś cholerny spokój. Mogłam jechać od razu z Louisem.. tak, dzisiaj mnie tu nie będzie. Mam tego dość - podniosłam głos i wtedy poczułam jak chyba pracuje każdy mój mięsień.

- Nie mów tak!- krzyknął i jeszcze raz prostując się walnął dłonią o blat. Westchnęłam i udałam się w kierunku schodów, wtedy zagrodził mi wyjście z kuchni swoim ciałem.- Rób co ci karze. Jeden jebany raz. Tu nie chodzi o mnie tylko o ciebie.

- Wspaniałomyślny - przewróciłam oczami, a on chwycił mnie za ramiona i z powrotem posadził na krześle. Oparł łokcie na blat tuż obok mnie i przyglądał mi się uważnie. Bez słowa zaczęłam jeść nie zwracając uwagi na mężczyznę. Było mi nie dobrze ale zjadłam większość tego co dała mi Rosa.

Tʜᴇ Dᴇᴘᴛ / 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz