Rozdział 58.

1.8K 43 0
                                    


Luciano od dwóch tygodni był cały czas jakiś nieobecny. Dużo nie było go w domu, a za to ze mną był przez ten cały czas Kilian. Oczywiście na chwilę sama zostawałam w willi, a Luciano potrafił zniknąć na cały dzień. Martwiło mnie to. Coś się działo. Spytałabym, ale nie odpowiedziałby. Zaczynałam się martwić, że to coś związanego z jego mafią i wrogiem..

Duarte zawoził mnie do pracy. Wciąż pracowałam w barze i wydaje się to dziwne skoro mój mąż jest donem, i może spać na pieniądzach, ale ja nie chcę się nudzić, a jego pieniądze, cóż.. pochodzą z wielu źródeł. O dwunastej w barze nie było zbytnio dużego ruchu, ale co się dziwić było wcześnie. Calissa wczesnym rankiem odebrała od Carla dostawę, naprawdę szkoda, bo chciałam go zobaczyć. Brakowało mi Carla. Kiedyś chciałby polecić z nim i Lousiem do Norwegii, i tam zostać na jakiś czas.

Właśnie wycierałam mokrą szklankę opierając się tyłem o bar. Usłyszałam jak ktoś siada przy barze za mną.

- Co podać?- spytałam odwracając się. Wtedy moim oczom ukazał się mój mąż, ubrany w czarną koszulkę przylegającą do jego torsu, a na siebie miał zarzuconą czarną bluzę. Zmarszczyłam brwi i się uśmiechnęłam.

- Panią.- Odpowiedział nagle.- Ale pewnie słyszałaś to wiele razy.- Oparł łokcie na blacie.- Niestety.

- Tak, codziennie - przewróciłam oczami śmiejąc się.- Gdzie byłeś?

- Na siłowni - powiedział patrząc mi w oczy. Zacisnęłam usta i podniosłam podbródek.

- Ach tak.. masz czas na siłownię, a z żoną w domu posiedzieć to nie - nadal patrząc mu w oczy odłożyłam szklankę na półkę po mojej prawej stronie. Telefon Lucian zadzwonił, ale on na niego nie spojrzał.- Może to coś ważnego.

- Może..- wzruszył ramionami.- Słuchaj bella - jego ton głosu spoważniał - jesteś najważniejsza i po prostu dbam o twoje bezpieczeństwo. Kilian przyjedzie po ciebie o siedemnastej - Luciano wstając z krzesła spojrzał na zegarek - skończysz wcześniej i pojedziemy gdzieś.

- Powiedz mi gdzie - oparłam obie dłonie na blacie.

- Do kasyna, mam tam ważne spotkanie - odpowiedział.

- O nie - pokręciłam głową. Rok temu to właśnie w kasynie Conti tak naprawdę dowiedział się o moim istnieniu, a Luciano przy okazji zabił przede mną trzech ludzi.- Zostanę w domu.

- Wszyscy jadą ze mną i nikt nie będzie cię pilnował. Więc jedziesz i bez dyskusji - podniósł głos i wyszedł trzaskając za sobą drzwiami. Pokręciłam głową patrząc na odjeżdżający samochód. Nie chciałam wiecznie żyć pod czyjąś ochroną, nie mogłam nigdzie wyjść sama. Jedynie tu zostawałam sama i w domu. Chciałam żyć jak rok temu, ale z Luciano..

***

Niecierpliwie wyczekiwałam godziny siedemnastej. Zaczęłam się denerwować gdy było już pół godziny później po niej, a Kiliana nadal nie było. Do baru przyszła już z powrotem Calissa. Na blacie postawiłam przygotowanego drinka, którego szybko zabrała Cal, i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Byłam pewna, że coś się stało.

- Co taka niecierpliwa?- nagle z drzwi z zaplecza wyszedł Carl.

- Czekam na Kiliana - powiedziałam.- Miał był na siedemnastą.- Kallen westchnął i podszedł do mnie.

- Jakby co mogę zawieźć cię do domu - zaproponował, a się uśmiechnęłam.- Myślałem, że moglibyśmy kiedyś polecieć na dłuższy czas do Norwegii. Odpocząć od tego wszystkiego. Przydałoby ci się.

- Też nad tym myślałam - przyznałam i nagle usłyszałam trąbienie na zewnątrz. Spojrzałam na szybę, za którą dostrzegłam srebrnego mercedesa.- Muszę iść.

Tʜᴇ Dᴇᴘᴛ / 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz