Rozdział 26.

3.5K 67 3
                                    


Gdy leżałam już późnym wieczorem w łóżku nie mogłam spać z myślą, że Luciano jest w domu obok. Sama nie wiedziałam dlaczego się tym aż tak przejmowałam. Może naprawdę coś do niego czułam tylko oczywiście, że nie chciałam aby się dowiedział. Nienawidziłam go za to co ze mną robił. Udało mi się zasnąć dopiero po kilku godzinach.

***

Wstałam rano bardzo wcześnie. Byłam okropnie niewyspana i było mi zimno. Zarzuciłam na siebie puchaty szlafrok i zeszłam na dół. Była sobota dlatego zastałam moją mamę w kuchni, która była zajęta robieniem kawy.

- Cześć mamo - powiedziałam sięgając kubek z szafki.

- Nie wyspałaś się?- Chwyciła kubek w obie dłonie i spojrzała na mnie. Pokręciłam głową i nalałam sobie do kubka ciepłego napoju.- Dzisiaj przyjdą do nas Kallenowie. Pomożesz mi z kolacją?

- Niech będzie - powiedziałam gdy upiłam łyk kawy.

- A i był Carl, pytał się czy możesz mu pomóc, a późnej jednak znalazł kogoś innego do pomocy. Wiesz do kogo należy ten samochód na podjeździe?- spytała wyglądając za okno.

- Nie - odpowiedziałam krótko. Czy naprawdę Luciano pomagał Carlowi? Chryste to ze sobą nie grało.- Gdzie Louis?

- Pojechał z ojcem. Dziwnym trafem ma dużo pracy w warsztacie - westchnęła i machnęła lekceważąco ręką.- Pójdziesz zrobić zakupy?- spytała po chwili żwawo. Dopiłam kawę i udałam z się z powrotem do mojego pokoju. Czułam się bardziej niepewnie gdy Luciano był w Norwegii. Przynajmniej miałam przez sześć dni święty spokój. Sądziłam, że jednak mafia Falcone zostanie ze mną znacznie dłużej niż myślałam. Przebrałam się w biały luźny sweter i czarne, dresowe spodnie. Zeszłam na dół i udałam na siebie moją białą kamizelkę, i wzięłam listę zakupów, którą spisała mama. Wyszłam z domu na chłodne, świeże powietrze. To był powód dla którego kochałam Oddę. Było tu tak spokojnie w porównaniu do Filadelfii czy Włoch. Ruszyłam w kierunku sklepu. Po około godzinie udało mi się kupić wszystko czego potrzebowała mama. W drodze powrotnej z dwoma pełnymi torbami zakupów, zobaczyłam na podwórku państwa Kallen jak Luciano, który ubrany był w czerwono czarną koszulę w kratę i razem z Carlem wynoszą z busa jakieś skrzynie.

- Chyba nie powinieneś tyle dźwigać - powiedziałam stając w bramie od razu tym zwróciłam uwagę dwóch mężczyzn.

- Dlaczego? Świetnie mu idzie - prychnął Carl podając mu ostatnią skrzynię, którą Falcone położył na ziemi.- Som jeg ikke forventet - dodał po norwesku i westchnął, na co się zaśmiałam.- Han er ikke så farlig som jeg trodde.

- Spiller - powiedziałam śmiejąc się tym razem z miny Luciano, który pokręcił głową.

- Przestańcie. Doskonale wiecie, że nic nie rozumiem - powiedział i spojrzał na mnie.

- I o to chodzi - rzuciłam, a on mi posłał złe spojrzenie, do którego już zdążyłam przywyknąć gdy coś mu się nie podobało.

- Załatwię jeszcze parę spraw w sklepie i widzimy się wieczorem - powiedział Carl i wsiadł do białego busa, i odjechał. Zanim chwyciłam torby z powrotem zrobił to Luciano.

- Chyba zacznę uczyć się norweskiego - mruknął i rzucił wzrokiem w stronę, w którą odjechał Carl. Prychnełam i spróbowałam zabrać mu torby. Udało się lecz po chwili znowu mi je wyrwał i spojrzał na mnie z góry z podniesioną brwią.

- Od kiedy z ciebie taki pieprzony dżentelmen?- spytałam i zatrzymałam się przed furtką na posesję domu moich rodziców.

- Zawsze ale nie wiem od kiedy pieprzony - odparł i pchnął nogą furtkę. Prychnełam i po raz kolejny chciałam od niego wsiąść moje zakupy, a on wszedł na posesje moich rodziców.

Tʜᴇ Dᴇᴘᴛ / 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz