I to były ostatnie słowa które usłyszałam z jego ust...
Kilka dni później
- Kiedy jest pogrzeb?- zapytała Kropelka
- Jutro o 12:30- odpowiedziała jej Magda
- Dalej nie mogę w to uwierzyć- powiedział Bolo
- Ja też nie- powiedziała tym razem Pakulska
- Chyba nikt nie może w to uwierzyć- powiedział Krzysiek
- Możecie już skończyć!?- wybuchłam. Wstałam i poszłam do naszego pokoju
- Daga! - zawołała Baśka
- Nic to nie da. - powiedział Kubis - musicie dać jej czas. To nie łatwe pogodzić się ze śmiercią partnera który był też jej chłopakiem. Przeżywa to dwa razy mocniej, potrzebuje czasu.
Tak, Tomek nie żyje. Miał iść na misję z której miał wyjść cało niestety coś poszło nie tak zastrzelili go. Dostał w głowę. Zmarł na miejscu. Pogrzeb jest jutro a ja nadal w to nie wieże. Myślę , że to był sen z którego zaraz się obudzę a on będzie obok mnie i mówił że to tylko sen, ale nie to nie był tylko sen niestety nie był. Wszyscy na komendzie tak samo jak i ja nie mogą w to uwierzyć Magda i Krzysiek chodzą smutni, Bolo nie wie czym ma się zająć za co opieprza go Pakulska, Kropelka chodzi zmieszana, Sławek i Baśka starają się żyć dalej a ja? A ja dzisiaj dopiero pierwszy raz od jego śmierci jestem na komendzie co w zasadzie nie było za dobrym pomysłem nawet nie mam siły na to żeby się podnieść z łóżka ale dzisiaj musiałam Kubis prosił żebym przyjechała i co mi to kurwa dało? Nic. Po prostu kurwa nic. Dalej ta sama pustka co przez ostatnie dni. Komenda już nie pulsuje zyciem tak jak zawsze. Wręcz umarła. Wygląda teraz jak bez życia czyli dokładnie jak ja. Wszytko mi o nim przypomina i nic z tym nie mogę zrobić jedynie mogę albo się dalej nad sobą użalać albo żyć dalej jak narazie mam problem żeby się odezwać. Czy wszystko musiało się spieprzyć akurat w takim momencie? W momencie w którym było cudownie? Dlaczego kurwa to akurat musiało mnie spotkać. Co ja takiego zrobiłam losowi ,że akurat tak mnie potraktował. Oddałabym wszystko aby on mógł wrócić i chociaż raz się do mnie uśmiechnąć. Również oddałbym wszystko za chociaż jedno słowo z jego ust, za chociaż jedno spotkanie go, ale nic już nie mogę zrobić. Już nic. Chodzbym chciała nic nie mogę zrobić. Moglam to ja iść na tą misję zamiast niego ale on się uparł bo bał się , że znowu mi się coś stało i stało. Zostałam sama. Sama jak palec. Jedynie ze wspomnieniami. Najwspanialszymi jakie tylko mogłam sobie wyobrazić aż to tego dnia. Od tego dnia moje życie poszło się jebać.
10 lat później
- Mamo! - zawołała Mia
- No co tam?
- Kto to jest na tym zdjęciu obok ciebie?- wskazała paluszkiem na Tomka
- To?- zapytałam - to jest mój partner w pracy. Pracowałam z nim dziesięć lat temu. Wiesz? Był też moim chłopakiem. Byliśmy razem.
- A dlaczego już z nim nie jesteś?
- Bo jestem z twoim tatą glupolu- pstryknęłam ją w malutki nosek
- A to dlaczego już nie pracujesz z nim?
- To bardziej skomplikowane słoneczko wiesz?- powiedziałam ze łzą w oku - zginął na służbie prawie jedenaście lat temu
- To więcej niż ja mam
- Tak skarbie. Najpierw musiałam poznać twojego tatę aby dopiero za niego wyjść i żebyś ty się pojawiała na świecie.
- Aha. No dobra a moge mieć jeszcze jedno pytanie?- zapytała
- Mhm- mruknęłam
- Skąd się biorą dzieci?- zapytała
- Wiesz, może lepiej idź zapytać tatusia on wie lepiej.
KONIECTo już oficjalnie ostatni rozdział czyli epilog. Jak się wam podobało?