♧ • 12.. Rozdział "Nurtujace Wspomnienia" • ♧

20 5 6
                                    

Było bardzo wcześnie, Jake wybrał się aby znowu znaleźć jakieś pożywienie dla ukochanej która jeszcze ten czas spała zmęczona. Chciał dla niej jak najlepiej w tym stanie, po drodze zauważył matkę klanu która poprosiła go aby podszedł.

- Matko tak bardzo się cieszę! - mówił.

- Mam nadzieję - odpowiedziała.

- Tak bardzo ta Planeta dla mnie jest ważna - powiedział.

- Miło mi, że teraz Nabrałeś takiej radości- mówiła.

- Wiem o tym, nie zawiodę cię matko ale czy Klan wie o tym? - zapytał.

- Napewno teraz, powoli stała się widoczna - powiedziała.

- Dobrze, będę się nią teraz bardzo mocno opiekował ale obiecuję, że będziemy świetnymi rodzicami - zapowiadał.

Wzruszyła się widząc jego i odpowiedziała tak samo I see you, uśmiechnął się widząc jej radość i wybrał się aby zebrać owoce na śniadanie dla ukochanej. Po drodze zauważył jak Cała Rodzina Koe była w namiocie ciesząc się chwilami.

- Tato tato, kiedy zabierzesz nas do dżungli, chce zobaczyć moje plolemury - uśmiechał się Koe'nat.

- Zbiorę cię Tam jak będziesz już starszy  - zabrał go na ręce Koe.

- Jak dorośniesz będziesz sam wybierał się na takiego wędrówki - mówiła Salot.

- Szczerze mówiąc wolałbym aktualnie zostać w domu - wskazał na rękę.

- Synku, nie wstawaj bo rana się nie zagoi - mówił Koe.

- No właśnie Us'tey, powinieneś Leżeć- mówiła Slywain.

Nagle zauważyli że nie ma wokół nich Liri I zaczęli ją wołać a potem dynamicznie szukać ale zobaczyli ją na jednym z drzew samotnie.

- Coś jest nie tak, wybiorę się do niej - stwierdził Koe.

- Nie, teraz ja pójdę, może coś się zmieni, potrzymaj Tiri - mówiła Salot.

Wybrała się do niej, zdziwiła się tym że była sama ale ostatnio dosyć często zachowywała się właśnie tak Odchodząc od rodziny Jakby zacząć tęskniła. Matka szybko tam się zjawiła.

- Liri, dlaczego tak siedzisz tu sama zamiast iść do nas? - mówiła.

- Mamo, po prostu Patrzę na naszą wioskę, wciąż czuje jakbym jej nie widziała z tyle lat - rzekła.

- Córko, znam cię I powiedz mi prawdę- rzekła.

Wzdychała.

- Po prostu boję się że to Zło wróci, jest tak niedaleko a chciało mnie zabić, zaraz po tym jak Demony zniszczyły nasz Dom - twierdziła.

- Liri, zła już nie ma, Jake i Tata je przegonili - rzekła.

- Nie wiesz mamo, zło czeka w rogu i jako pierwsze zaatakuje mnie z racji, że mu uciekłam - powiedziała.

- Och Liri- przytuliła ją.

Widziała u niej smutek i łzy, szybko się nią zajęła.

Wpobliżu Drzewa-Dusz klanu Omaticaya rośnie grupa drzew, które rodzą wielkie owoce.

- Znajdę je - mówił.

Po ich zebraniu Na'vi spożywają je na miejscu bądź zawijają w duże liście, by je przetransportować i zachować na później. Czasem owoce są też suszone celem długotrwałego przechowywania. To właśnie tam Jake wybrał się aby znaleźć pożywienie dla swojej ukochanej, tamtejsze owoce miały pełne witamin które dałyby jej na pewno kupę energii A znalezienie ich nie było tak trudne i błyskawicznie wrócił do domu.

- Mam je! - powiedział.

Salot spotkała się już samotnie bez dzieci z swym ukochanym, Dzieciaki poszły już szybko spać bo zbliżały się późniejsze godziny

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Salot spotkała się już samotnie bez dzieci z swym ukochanym, Dzieciaki poszły już szybko spać bo zbliżały się późniejsze godziny.

- i jak z Liri, Niepokoi mnie jej stan? - zapytał.

- wspomnienia wracają, ale wszystko jest pod kontrolą i nic raczej się jej nie stanie - mówiła - słyszałeś o ciąży Neytiri z Jake'em, jak i kiedy? - dodała.

- Nie wiem, już jak nawet ludzie nie zdobyło drzewa dom mieli namiętny romans ze sobą- twierdził.

- Ale Neytiri?, jest jeszcze młoda, jest mą siostrą ale nie wygląda na matkę- mówiła.

- Nie dramatyzuj, w jej wieku już dwójkę dzieci mieliśmy- wspomniał.

- No tak ale Neytiri?, boję się czy jest na to silna - powiedziała.

- Jake obdarzył ją taką miłością i opieką, że nic się jej nie stanie, zapewniam - mówił.

- No dobrze, ale to napewno jego dzieci, co jak go zmajstrowala w równinach?- rzekła.

- Ona z nim współżyła zaraz po poznaniu, pewnie tam go zmajstrowali przy drzewie dusz - twierdził.

- Boję się, że Klan zacznie mówić o tym- odpowiedziała.

- Jake Sully jest nam Dany przez Eywa to zapewniam, że ich dziecko jeszcze dużo zdziała - rzekł.

- Pewnie tak ale na szczęście jeszcze brzucha aż tak nie widać- powiedziała.

- Co ty mówisz, od razu można zauważyć ciążę jej - odpowiedział.

- Odezwał się ten co przy każdej mojej ciąży wykonywał misję, zjawiałeś się tylko na poród- wspomniała.

- To także racja- zaśmiał się z nią.

Avatar: "You and Me : (Fallen Navi)"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz