♧ • 18. Rozdział "Znak podczas Ataku" • ♧

16 5 1
                                    

Emocje ochłonęły a Klan żegnał młodego członka który niedługo po tym jak dołączył do wojowników musiał z nimi się pożegnać, był jeszcze tak młody że nie powinien występować w takowych sytuacjach. Tej nocy nikt nie zasnął pojawienie się tak blisko istot znad Dżumy przeraziło całą wioskę, panowała zasada że trzymamy się swojego terenu i nie wychodzimy poza niego a tutaj było to coś w stylu ataku i bardzo ucierpieli na tym członkowie Klanu Omaticaya. Liri natomiast musiała wytłumaczyć swoim rodzicom Skąd wzięła się akurat na tym terenie i dlaczego przyszli do niej ci ludzie Albo chcieli jej po prostu zrobić krzywdę, ojciec był Wściekły że ponownie wybrała się poza teren wioski i to już po raz kolejny nie dotrzymała słowa. Była bardzo buntownicza, pozostałe rodzeństwo również miało takowe wybryki ale raczej po ostatnim wydarzeniu nie chcieli wybrać się tak daleko poza teren.

- Dlaczego po raz kolejny wychodzisz poza teren wioski, ci którzy cię zaatakowali myśleli tylko o twoim porwaniu albo i o twojej śmierci - powiedział Koe.

- chcemy dla ciebie jak najlepiej a ty ponownie nas nie słuchasz, oddalasz się od nas wszystkich - tłumaczyła Matka.

- Młoda Buntowniczka - rzekł Us'tey śmiejąc się z niej.

- Co to Buntowniczka Slywain?- zapytała Tiri

- Nic Kochanie - odpowiedziała Salot.

- Nie zawsze będziemy mogli cię uratować, oni są jak szeptacze którzy czekają aby cię ukąsić - powiedział Tata.

- Ale ja dałabym radę- mówiła.

- Zamilcz - wściekł się.

- To ja się uwolniłam od niego, widziałam jak atakował i niszczył wszystko co mieli - powiedziała.

- Liri, Rozmawiasz z Ojcem- odpowiedziała Salot.

- Ja wiem - rzekła.

- Wystarczająco już wiesz - powiedział Koe.

- Masz szlaban i nie wyjdziesz stąd dopóki zło się nie skończy, tak samo Wy wszyscy- zapowiedział Salot.

- ale za co my wszyscy, to była tylko przecież Liri - mówił Koe'nat.

- doskonale wiem co ją podpuszczał, szlaban tyczy się tak że ciebie Tiri- wskazała na nią.

- Natychmiast Do swoich Namiotów a ty a Liri zajmiesz się teraz Tiri - powiedziała Salot.

Rodzice zostali sami, mogli to jeszcze raz przemyśleć na siebie rozum bez ingerencji dzieci. To nie było tak, że chcieli dla niej jak najgorzej Idę ci za wszelką cenę karę ale przede wszystkim wiedzieli że nad nią nie panują ale nie tylko nad nią bo również nad wszystkimi pozostałymi. Oni wciąż byli młodzi jeszcze, nie sądzili, że problemy zaczną się dopiero teraz, bali się że znów jej się coś stanie.

- Co się dzieje z tą dziewczyną? - powiedziała Salot.

- Zdenerwowała mnie, kolejny taki wybryk a zapamięta go do końca życia - wściekał się.

- ochłoń wreszcie, działasz na samych emocjach - powiedziała.

- Jak mam nie być zdenerwowany jeśli moje dziecko po raz drugi Naraża się na śmierć, nie mam nad nią żadnej kontroli - rzekł.

Avatar: "You and Me : (Fallen Navi)"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz