Rozdział 1 - Gorzej niż z dzieckiem

2.4K 92 80
                                    

Harry biegł korytarzami Hogwartu przeklinając na czym ziemia stoi. Był nieźle wkurzony na Knota, który, po raz kolejny w tym tygodniu, wyciągnął go z lekcji aby mu się podlizać. Było tuż przed wyborami, a po ostatnich wydarzeniach, jego głos był, oczywiście, najważniejszy. Z tego powodu, Minister, postanowił wyprawić bankiet z okazji Nocy Duchów, a Potter miał być na nim honorowym gościem.

Po jego spektakularnej walce z Voldemortem, wszystkim odbiło na jego punkcie, co było, według niego, całkowicie przesadzone, męczące i szczerze tego nienawidził.

Kolejnym powodem jego złego humoru była trwająca od ponad dwudziestu minut lekcja eliksirów. Snape miał w nosie to, czy uratował świat, czy nie i, czy właśnie opędzał się od Ministra Magii, czy chmary komarów. Dostanie szlaban jak nic, jeśli profesor będzie miał dobry humor, i Harry prosił Merlina aby tak było, ponieważ ostatnie wahania nastrojów Snape'a skończyły się dla niego pięcioma godzinami szorowania kociołków pechowych pierwszoklasistów.

Chłopak z hukiem wpadł do sali, nie myśląc nawet o tym aby zapukać. Rozległ się głośny krzyk Neville'a, który zaskoczony nagłym odgłosem wlał do swojego kociołka jakieś niezidentyfikowane substancje. Chwilę później można było usłyszeć kilkanaście następujących po sobie wybuchów, a pomieszczenie wypełniło się różnokolorowym dymem i różnej wielkości szczątkami kociołków.

- Spokój! Niech nikt się nie rusza! - krzyknął Snape, całkowicie niepotrzebnie, bo po wielu latach warzelniczych porażek, klasa była już do takich sytuacji przyzwyczajona, poza tym, ciężko byłoby się poruszać przy tak niskiej widoczności. - Jak tylko się dowiem kto za tym stoi to... - nie dokończył zagrozić nikomu utratą punktów, ponieważ został zagłuszony. Płacz. W klasie wyraźnie słychać było płacz dziecka.

Co?

Całkowicie zszokowani uczniowie zaczęli gorączkowo przeszukiwać pomieszczenie w poszukiwaniu źródła dźwięku. Nikt nie zwrócił uwagi na Pottera, który, z lekko oszołomionym wyrazem twarzy i nieobecnym wzrokiem, stał w drzwiach, chwiejąc się lekko.

- Tutaj, profesorze! - zawołał jeden ze Ślizgonów, wychodząc zza biurka i wskazując coś nauczycielowi. Snape zamarł, wpatrując się w to coś z szeroko otwartymi oczami. Minęła chwila nieprzerwanej ciszy zanim jego mina zaczęła się zmieniać. Zimna i pełna furii twarz Mistrza Eliksirów zwróciła się w stronę drzwi, aby napotkać postać nadal skołowanego Harry’ego, który najwyraźniej nie miał pojęcia co się wokół niego dzieje. Snape musiał to zauważyć, bo na jego twarzy odmalowało się prawie niezauważalne zdziwienie, a następnie całkowite zrezygnowanie.

- Wszyscy wyjść – warknął masując sobie skronie i obrzucając klasę przerażającym spojrzeniem. - Potter zostaje.

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki świat ruszył i wszyscy zaczęli zbierać swoje rzeczy oraz wybiegać szybko z klasy, rzucając zielonookiemu współczujące spojrzenia. Gdy tylko drzwi zamknęły się za ostatnią osobą Snape podszedł powoli do ucznia.

- Dobrze się czujesz, Potter? - spytał, a w jego głosie słychać było lekkie zaniepokojenie, do którego nigdy by się nie przyznał. - Potter! Potter, na Merlina! Dlaczego jak coś się dzieje to zawsze jestem w to zamieszany?

Jak na zawołanie, aby jeszcze bardziej dobić zrezygnowanego nauczyciela, Harry zemdlał i tylko wyćwiczony przez lata refleks mężczyzny uchronił go przed uderzeniem głową w kamienną posadzkę. Coraz bardziej nieszczęśliwy z zaistniałej sytuacji, Mistrz Eliksirów przeniósł chłopaka do swojego gabinetu i, po odłożeniu go na kanapę, odwrócił się do kominka, chwytając w dłoń trochę proszku Fiuu.

- Dyrektorze, mamy problem...

***

Harry’ego obudził potworny ból głowy. Wiedząc, że gwałtowny ruch nie jest najlepszą rzeczą jaką mógłby w tej chwili zrobić, zdecydował się zacząć od powolnego otwarcia oczu. Tylko skąd miał wiedzieć, że zostanie zaatakowany przez rażące słońce, wpadające przez okno? Pani Pomfrey robiła to specjalnie. Mimo że nie do końca wiedział jak się tutaj znalazł, miejsce, w którym się znajdował rozpoznał od razu. W końcu to nie jego pierwsza wizyta w Skrzydle Szpitalnym.

Mały Wypadek (drarry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz